[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na szczêœcie nie by³o mnie wœrodku, bo w porê dosta³em cynk od ch³opców z Agencji.Dwóch przy³apa³em nagranicy z Tajlandi¹, jak ukrywali rosyjskie ³adownice.Okaza³o siê, ¿ekorzystali z naszych kontaktów i przekupywali szefów plemion, tych, którychwczeœniej z najwy¿szym trudem uda³o mi siê przeci¹gn¹æ na nasz¹ stronê.Jeœlimam byæ szczery, to z tego bagna wyci¹gnê³a mnie w³aœnie CIA.Sprawa nie nabra³aby ¿adnego rozg³osu, gdyby nie paru w gor¹cej Wodzie k¹panychprawników.Musieliœmy powiedzieæ im wprost, ¿eby poszli sobie do diab³a.Skoro tak, to czemu ciê oskar¿ono?Nie znasz zwyczajów politycznych panuj¹cych w Sajgonie.Nigdy i ni gdzie naœwiecie nie istnia³a taka korupcja.Dwóch spoœród tych piêciu agentów mia³obraci we w³adzach.Tak czy inaczej, mo¿esz sobie odpuœciæ CIA.Trevayne wyj¹³ z kieszeni cienki notes i przerzuci³ kilka kartek.To, ¿e zosta³eœ postawiony w stan oskar¿enia, ujawniono w lutym.Bruce zabra³siê do ciebie dwudziestego pierwszego marca.Przylecia³ z Danang do deltyMekongu, wypytuj¹c po drodze wszystkich, którzy mieli z tob¹ cokolwiekwspólnego.Rozmawia³ z niew³aœciwymi ludŸmi.Dzia³a³em g³Ã³wnie w Laosie, Tajlandii ipó³nocnej Kambod¿y.Mój oddzia³ nigdy nie liczy³ wiêcej ni¿ szeœciu do oœmiumiejscowych cywilów.Andrew podniós³ wzrok znad notatek.Myœla³em, ¿e Si³y Specjalne tworzy³y w³asne oddzia³y?Zazwyczaj tak, ale ja nigdy tego nie robi³em.Mog³em dogadaæ siê w parunarzeczach tajskich i laotañskich, ale o kambod¿añskich nie mia³em zielonegopojêcia.W Kambod¿y prawie zawsze trzeba by³o rekrutowaæ nowych ludzi.Tylkoraz lub dwa musieliœmy siêgn¹æ po w³asnych ludzi, ¿eby znaleŸæ kogoœ, kogoda³oby siê szybko wyszkoliæ.W czym?W utrzymywaniu siê przy ¿yciu.Nie zawsze odnosiliœmy sukcesy.Na przyk³ad podChung Kal.Rozmowa trwa³a jeszcze piêtnaœcie minut.Pod jej koniec Trevayne wiedzia³ ju¿,¿e znalaz³ to, czego szuka³.Vicarson u³o¿y fragmenty ³amig³Ã³wki w ca³oœæ.Sam Vicarson zadzwoni³ do drzwi domu wynajêtego przez Trevayne'ów w TawningSpring.Otworzy³a mu Phyllis i powita³a go mocnym uœciskiem rêki.Cieszê siê, ¿e ju¿ wypuœcili pani¹ ze szpitala.Jeœli to mia³ byæ dowcip, to nie dam ci drinka - odpar³a Phyllis i rozeœmia³asiê.- Andy jest na dole.Czeka na ciebie.Dziêkujê.Naprawdê cieszê siê, ¿e ju¿ pani wróci³a.W ogóle nie powinnam by³a tam iœæ.Poœpiesz siê, Sam.Twój szef nie mo¿e siêciebie doczekaæ.Trevayne siedzia³ w fotelu ze s³uchawk¹ przyciœniêt¹ do ucha i wyrazemzniecierpliwienia na twarzy.Na widok Vicarsona zniecierpliwienie nasili³o siê.W ma³o uprzejmy sposób zakoñczy³ szybko rozmowê.To by³ Walter Madison.¯a³ujê, ¿e obieca³em mu uczciw¹ grê.Jego wspólnicy niechc¹ s³yszeæ o wziêciu sprawy Bonnera, nawet jeœli oznacza³oby to utratê mniejako klienta.Mo¿e pan jeszcze zmieniæ zdanie.Kto wie, czy tego nie zrobiê.Przedstawiaj¹ idiotyczne argumenty.Popieraj¹tezy oskar¿enia, natomiast wersjê obrony uwa¿aj¹ za jedno wielkie k³amstwo.Co w tym idiotycznego?To, ¿e nawet nie zadali sobie trudu, by j¹ poznaæ! W ogóle nie chc¹ mieszaæ siêw tê sprawê.Hm, to rzeczywiœcie dziwne.Ale wydaje mi siê, ¿e mo¿emy zrobiæ z tegorozhisteryzowanego kundla znakomitego œwiadka zeznaj¹cego na korzyœæ majora, aprzynajmniej zamkn¹æ mu pysk.Mówisz o Rodericku?O nikim innym.Vicarson ustali³ wszystkie dane bez wiêkszych trudnoœci.Mê¿czyzna nazywa³ siêAleksander Coffey.Biuro Spraw Azjatyckich w Pentagonie -a dok³adniej,kieruj¹cy nim oficer - przypomnia³ sobie, ¿e istotnie, Roderick Bruce zwróci³mu kiedyœ uwagê na Coffeya.Biuro z radoœci¹ œci¹gnê³o do siebie m³odegodoktora, gdy¿ prawdziwi fachowcy w dziedzinie Dalekiego Wschodu nale¿eli dorzadkoœci.Oficer ze smutkiem wspomina³ operacjê pod Chung Kal, ale jegozdaniem odnios³a ona równie¿ jeden pozytywny skutek: udowodni³a ponad wszelk¹w¹tpliwoœæ, ¿e nie nale¿y kierowaæ na pierwsz¹ liniê analityków z zaplecza.Bez ¿adnych oporów udostêpni³ teczkê osobow¹ Coffeya.Z Pentagonu Sam uda³ siê bezpoœrednio do Sekcji Dalekiego Wschodu SmithsonianInstitute.Kustosz doskonale pamiêta³ Coffeya.M³ody cz³owiek by³ wyœmienitymnaukowcem, choæ bez w¹tpienia homoseksualist¹.Kustosz nawet dziwi³ siê, ¿eCoffey nie ujawni³ komisji wojskowej swych sk³onnoœci, by unikn¹æ poboru, alepotem doszed³ do wniosku, ¿e poniewa¿ przysz³oœæ m³odego doktora, podobnie jakprzysz³oœæ ka¿dego naukowca, zale¿a³a w g³Ã³wnej mierze od hojnoœci ró¿nychfundacji - ho³duj¹cych najczêœciej doœæ konserwatywnym przekonaniom - uzna³ onzapewne, i¿ lepiej bêdzie, jeœli w dokumentach nie pojawi siê oficjalnawzmianka o jego odmiennoœci.Kustosz przypuszcza³ tak¿e, ¿e Coffey liczy napomoc kogoœ, kto za³atwi mu skierowanie do ma³o uci¹¿liwej s³u¿by.Jego domys³yznalaz³y potwierdzenie, kiedy dowiedzia³ siê, ¿e Coffey odbywa s³u¿bê wojskow¹w Waszyngtonie.Nic nie wiedzia³ o œmierci m³odego cz³owieka pod Chung Kal,Vicarson zaœ nie uzna³ za stosowne go o tym poinformowaæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •