[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczêk zamka, jeszcze jedno spojrzenie przezramiê i weszli do œrodka.Meble by³y wygodne, choæ nieco ju¿ podniszczone, lecz z drugiej stronyprzeznaczenie kryjówki nie ma nic wspólnego z wystawnym wy­strojem wnêtrza.Rozeszli siê do swoich pokojów, przebrali w luŸne spodnie i podkoszulki ispotkali w saloniku na pierwszym piêtrze.- Muszê zadzwoniæ do swoich - oznajmi³ Jon i wyj¹³ komórkê.Elek­tronicznyskaner zacz¹³ sprawdzaæ kody i szyfry; w s³uchawce rozbrzmia³y znajome trzaski,szumy i poklikiwania.Wreszcie rozleg³ siê g³os Freda Kleina:- Ani s³owa.Roz³¹cz siê.Natychmiast!Smith szybko wcisn¹³ guzik i skonsternowany wymamrota³:Cholera.Znowu k³opoty.- I powtórzy³ im s³owa „dyspozytora".Zobaczymy, jak bêdzie u mnie - powiedzia³a Randi.Czeka³a d³u­go, telefon wdalekiej Wirginii dzwoni³ i dzwoni³.Randi skrzywi³a siê i wzruszy³aramionami.Jak na razie nic - mruknê³a.Wreszcie rozleg³a siê seria g³oœnych trzasków.Russell?A kogo siê spodziewa³eœ?Roz³¹cz siê.Randi opuœci³a telefon.Co siê dzieje, do diab³a?- Wygl¹da na to, ¿e ktoœ w³ama³ siê do superbezpiecznego systemu ³¹cznoœciamerykañskiego wywiadu wojskowego - powiedzia³ Peter.- Co znaczy, ¿e móg³w³amaæ siê równie¿ do systemu ³¹cznoœci SAS, MI-5 i MI-6.Randi g³oœno prze³knê³a œlinê.Dobry Bo¿e.Przynajmniej niczego siê od nas nie dowiedzieli.Hm.- zamyœli³ siê Peter.- Bojê siê, ¿e mogli.Fakt - zgodzi³ siê z nim Jon.- Jeœli maj¹ ten komputer, jeœli siê namiinteresuj¹ i jeœli wiedz¹, kogo namierzyæ, mog¹ równie¿ wiedzieæ, gdzie terazjesteœmy.Za du¿o tych ,jeœli" - odpar³a Randi.- Mówi³eœ, ¿e w domu na farmie komputeranie by³o, a ludzie Mauritanii odlecieli, widzieliœmy to na w³asne oczy.To wszystko prawda - odrzek³ Howell.- Ale w¹tpiê, ¿eby ten kom­puter by³gdzieœ daleko.Mauritania musi mieæ drug¹ kryjówkê, a na far­mê przyjecha³tylko po to, ¿eby zap³aciæ Elizondowi i przechowaæ Chambordów.Dlatego niezadzwoniê do Londynu.Za blisko Madrytu.Powinniœmy za³o¿yæ, ¿e znowu weszli donaszych systemów elektronicznych.Do wszyst­kich, co znaczy, ¿e mog¹ wiedzieæ,gdzie jesteœcie.O mnie chyba nie wiedz¹, ale gdybym wyj¹³ teraz komórkê iprzekrêci³ do MI-6, namierzy­liby mnie w try miga.Mnie i MI-6.Wskakiwaæ do samolotu, lecieæ do centrali i osobiœcie sk³adaæ meldunek.toidiotyczne - powiedzia³a Randi.- Kiedyœ tak robiliœmy, fakt.Kurierzy jeŸdzilitam i z powrotem z przesy³kami w rêku.Bo¿e, wywiad wraca do czasówœredniowiecza.Co jeszcze dobitniej œwiadczy, jak bardzo uzale¿niliœmy siê od elektronicznychsystemów ³¹cznoœci - dokoñczy³ za ni¹ Howell.- Musi­my wymyœliæ jakiœ sposóbna skontaktowanie siê z szefostwem.Trzeba im powiedzieæ o Tarczy Pó³ksiê¿yca,o Mauritanii, o tym komputerze i o Chambordach.Trzeba ich uprzedziæ.S³usznie.- Smith zdecydowanym ruchem schowa³ komórkê do kieszeni.- Ale dopókiczegoœ nie wymyœlimy, jesteœmy zdani na w³asne si³y.Moim zdaniem powinniœmypójœæ tropem samego Mauritanii.Spraw­dziæ, gdzie najczêœciej dzia³a, gdzie siêukrywa, jakie ma przyzwyczaje­nia i dziwactwa.- Dziwactwa, schematy dzia³aniai nawyki s¹ najs³ab­szymi punktami ka¿dego uciekiniera i na ich podstawiedoœwiadczony analityk potrafi du¿o wywnioskowaæ.- Jest jeszcze tenenigmatyczny kapitan Bonnard.Jako adiutant genera³a La Porte'a, ma œwietnedojœcia i znakomit¹ przykrywkê.I z powodzeniem móg³ wtedy zadzwoniæ.Howell zmarszczy³ brwi, na jego czole pojawi³y siê g³êbokie bruzdy.To prawda.Randi ma racjê.Wywiad wraca do czasów œrednio­wiecza, ale nie mamyinnego wyjœcia.Londyn jest znacznie bli¿ej ni¿ Waszyngton.W razie potrzebymogê siê tam przelecieæ.System ³¹cznoœci naszej ambasady w Madrycie jest w pe³ni kodo­wany -powiedzia³a Randi - ale zwa¿ywszy, ¿e podczas ostatniego ataku wszystkie kodydiabli wziêli, nie mamy tam po co iœæ.S³usznie - mrukn¹³ Peter.- Elektronika nie wchodzi w grê.Jon chodzi³ nerwowo przed kominkiem, w którym nie pali³o siê chy­ba od lat.Mo¿e jednak nie wszystko szlag trafi³.Howell poderwa³ g³owê.Masz jakiœ pomys³?Jest tu telefon? Taki zwyk³y, normalny.Na drugim piêtrze, w gabinecie.Powinien dzia³aæ.Randi patrzy³a to na jednego, to na drugiego.Mo¿ecie mi powiedzieæ, o czym mówicie?Smith by³ ju¿ w po³owie schodów.Przewody telefoniczne - wyjaœni³ Peter.- Zwyk³e przewody.Bez­poœredniepo³¹czenie.Œwiat³owód; Kapujesz?No jasne.- Randi ruszy³a za Jonem, Howell za ni¹.- Nawet jeœli ci z TarczyPó³ksiê¿yca zdo³ali dobraæ siê do œwiat³owodów, bêd¹ mieli k³opoty z przesieweminformacji.Pewien technik powiedzia³ mi kiedyœ, ¿e za³o¿yæ pods³uch wœwiat³owodzie to tak, jak przebiæ gumowy w¹¿ pod ciœnieniem.- Powiedzia³ jejwtedy, ¿e przewodem o œrednicy w¹­skiego przegubu mo¿na przekazaæ jednorazowoastronomiczn¹ wprost liczbê ponad czterdziestu tysiêcy rozmów, co odpowiadaliczbie wszyst­kich transatlantyckich rozmów satelitarnych w czasach zimnejwojny [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •