[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szukaliœmy kogoœ, kto dobrze znawnêtrze budynku, a trafiliœmy na dwie dochodz¹ce kurewki.Nic tylko powiesiæsiê z rozpaczy!- Bo ja wiem, Stosh.- Drew zacisn¹³ palce na ramieniu kobiety wpó³przeŸroczystym peniuarze.- Czy Elyse powiedzia³a prawdê? Chodzi mi o tekilkudniowe odwiedziny raz w miesi¹cu.- Owszem, monsieur - odpar³a kobieta.Delikatnie, ale zdecydowanie, strz¹snê³a rêkê Lathama.- A co robicie w przerwach?- Pracujemy gdzie indziej, do czasu kiedy zostaniemy ponownie wezwane.Ufam, ¿enie bêdzie pan wypytywa³, w jakim celu.- Na twoim miejscu nie ufa³bym nikomuani niczemu, m³oda damo - wycedzi³ Drew.- Ci ludzie zabili mi brata, wiêc mamwszelkie powody, ¿eby ich nie lubiæ.- Ponownie uj¹³ dziewczynê za ramiê, tymrazem znacznie mocniej, pchn¹³ w kierunku sk³adanego stolika, na którym le¿a³yplany budynku, i oœwietli³ je latark¹.- Ty i twoja przyjació³ka opowiecie namdok³adnie, co i kogo mo¿emy zastaæ w ka¿dym pokoju, najpierw jednak wyjaœniê,dlaczego by³oby dla was lepiej, gdybyœcie nie próbowa³y ¿adnych wykrêtów: otó¿sto metrów od tego miejsca czeka w pogotowiu oddzia³ szturmowy z³o¿ony zfunkcjonariuszy francuskich si³ specjalnych; jeœli bêd¹ musieli uderzyæ,aresztuj¹ ka¿dego, kogo tu zastan¹, z wyj¹tkiem trupów, ma siê rozumieæ.Jeœlidostarczone przez was informacje oka¿¹ siê prawdziwe, byæ mo¿e uda wam siêwywin¹æ z tej hecy ca³kiem tanim kosztem.Entendu? Elyse przez d³u¿sz¹ chwilêspogl¹da³a Lathamowi prosto w oczy, po czym wbi³a wzrok w ziemiê.- Z ka¿d¹ chwil¹ mówi pan coraz lepiej po francusku, monsieur.A wiêcwszystko sprowadza siê do najprostszego pytania: ¿ycie albo œmieræ? Pozwóltutaj, Adrienne.Razem przyjrzymy siê tym planom.- Dziewczyna w mini wsta³a zkrzese³ka i stanê³a obok kole¿anki.- Nawiasem mówi¹c, plany to mojaspecjalnoœæ, bo studiowa³am architekturê na Sorbonie.- Cholera.- zakl¹³ pod nosem kapitan Dietz.Absolwentka Sorbony przez d³u¿sz¹ chwilê wpatrywa³a siê w milczeniu w wymiêt¹kartkê, po czym odezwa³a siê ponownie: - Na parterze nie ma nic nadzwyczajnego:weranda od strony pó³nocnej, ogromny salon po³¹czony z jeszcze wiêkszym holem ikuchnia, tak du¿a, ¿e mog³aby obs³u¿yæ restauracjê w najruchliwszym punkciePary¿a.Na pierwszym i drugim piêtrze znajduj¹ siê apartamenty goœcinne, któreja i Adrienne mo¿emy dok³adnie opisaæ, ze szczególnym uwzglêdnieniem ³Ã³¿ek imateracy.- Kto tam teraz jest? - zapyta³ Witkowski.- Adrienne, mon chou, zdaje siê, ¿e zajmowa³aœ siê Herr Heinemannem?- Oui - odpar³a dziewczyna.- Co za wstrêtny cz³owiek!- Pozosta³e dwa apartamenty na pierwszym piêtrze zajmuj¹ Colette i Jeanne zgoœæmi, biznesmenami z Monachium i BadenBaden.Na drugim piêtrze mieszkam ja zjakimœ potwornie nerwowym biedakiem.Upi³ siê na samym pocz¹tku i zasn¹³, wiêcoczywiœcie nie by³o mowy o niczym wiêcej.Rzecz jasna, wcale siê tym niezmartwi³am.Posz³am na spacer, ale okaza³o siê, ¿e to nie najlepszy pomys³, bood razu spotka³am pana, monsieur.Inne pokoje nie s¹ zajête.- Jak wygl¹da twój nerwowy towarzysz? - zapyta³ Latham.Elyse szczegó³owoopisa³a mê¿czyznê, któremu j¹ przydzielono.- W³aœnie jego szukamy - stwierdzi³spokojnie Drew.- To Bergeron.- Bardzo siê czegoœ boi.- Wcale mu siê nie dziwiê.Na jego miejscu te¿ bym siê ba³.Opisa³aœ parter idwa piêtra, ale jest jeszcze trzecie.Co siê tam mieœci?- Na trzecie piêtro wolno wchodziæ wy³¹cznie nielicznym ubranym na czarnomê¿czyznom z czerwonymi opaskami na rêkawach.Na opaskach maj¹ swastykiprzekreœlone dwiema b³yskawicami.Wszyscy s¹ wysocy, jak pan, i poruszaj¹ siêjak ¿o³nierze.S³u¿ba, a nawet stra¿nicy, unikaj¹ ich jak ognia.- Mo¿e domyœlasz siê czegoœ?- Najczêœciej nasuwa mi siê skojarzenie z grobowcem jakiegoœ faraona, którypostanowi³ zostaæ pochowany na najwy¿szej kondygnacji, ¿eby mieæ jak najbli¿ejdo s³oñca i nieba.- Dlaczego akurat to przysz³o ci do g³owy?- Naprawdê nie wiem.Mo¿e dlatego ¿e wszyscy, którzy tam wchodz¹, s¹œmiertelnie powa¿ni? Poza tym, podjêto nadzwyczajne œrodki ostro¿noœci, ¿ebyzabezpieczyæ siê przed nieproszonymi goœæmi: wszystkie drzwi s¹ grube jak wskarbcu, a ¿eby je otworzyæ, trzeba przy³o¿yæ rêkê do metalowej p³ytkizainstalowanej w œcianie.- Elektroniczne czytniki linii papilarnych.-mrukn¹³ Witkowski.- Ciê¿ko bêdzie je oszukaæ.- Sk¹d wiesz o tym wszystkim, skoro nigdy tam nie by³aœ? zapyta³ Latham.- Poniewa¿ na schodach zawsze krêci siê mnóstwo stra¿ników, a oni te¿ musz¹ siêod czasu do czasu odprê¿yæ.Niektórzy z nich s¹ nawet ca³kiem atrakcyjni.- Nie ma sprawiedliwoœci na tym œwiecie.- mrukn¹³ Dietz.- Kim jest faraon zostatniego piêtra? - naciska³ Latham.- Akurat z tego nie robi¹ ¿adnejtajemnicy - odpar³a dziewczyna.- To bardzo stary cz³owiek, którego otaczaj¹nadzwyczajnym szacunkiem.Odwiedzaj¹ go wy³¹cznie najbardziej zaufani podw³adniw czarnych ubraniach ze swastykami na rêkawach, ale codziennie rano zje¿d¿a nadó³ wind¹ i adiutanci zawo¿¹ go w wózku na tak zwan¹ "œcie¿kê medytacji", któraprowadzi poza teren posiad³oœci.Otwieraj¹ mu furtkê w murze, a on ka¿ewszystkim odejœæ, po czym jakby nigdy nic wstaje z wózka i pewnym krokiemmaszeruje przed siebie, nikt nie wie dok¹d.Podobno nazywa to miejsce swoim"orlim gniazdem"; popija tam kawê z koniakiem, rozmyœla i podejmuje wa¿nedecyzje.- Monluc.- wyszepta³ Drew.- Mój Bo¿e, on jeszcze ¿yje! - Nie wiem, jak siênazywa, ale powiedzia³abym raczej, ¿e traktuj¹ go jak skarb, który za wszelk¹cenê nale¿y utrzymaæ przy ¿yciu.- Ciekawe, czy naprawdê jest dla nich skarbem, czy mo¿e to tylko marionetka,któr¹ manipuluj¹ zgodnie z w³asnymi potrzebami? - zastanawia³ siê g³oœnoWitkowski.- Naturalnie nie mogê mieæ ¿adnej pewnoœci, ale starzec nie wygl¹da na kogoœ,kto da³by sob¹ manipulowaæ - powiedzia³a panienka do towarzystwa z dyplomemSorbony.- S³u¿ba i stra¿nicy staraj¹ siê nie wchodziæ w drogê jego adiutantom,a ci z kolei padaj¹ przed nim na twarz.On ³aja ich przy ka¿dej okazji i grozi,¿e wyrzuci ich na zbity pysk, oni zaœ dr¿¹ jak osiki i chowaj¹ siê po k¹tach.- A mo¿e tylko udaj¹? - zapyta³ Drew, obserwuj¹c uwa¿nie twarz dziewczyny [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •