[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Natomiast zaraz zauwa¿y³a,¿e ci, którzy spogl¹daj¹ z podziwem i uwielbieniem na ni¹, spogl¹daj¹ potem naKetlinga; ¿e niektórzy zbli¿ywszy siê do niego œciskaj¹ mu rêkê, jakby czegoœwinszuj¹c i ¿ycz¹c; ¿e on podnosi ramiona i rozk³ada d³onie, jakby siê czegoœwypiera³.Krzysia, która z natury by³a czujn¹ i przenikliw¹, by³a prawie pewn¹, ¿e to oniej do niego mówi¹, ¿e j¹ niemal za jego narzeczon¹ uwa¿aj¹.A poniewa¿ niemog³a przewidzieæ, ¿e pan Zag³oba szepn¹³ ju¿ ka¿demu z ichmoœciów coœ do ucha,wiêc zachodzi³a w g³owê, sk¹d siê owe ludzkie przypuszczenia bior¹.„Czy ja mam co na czole napisanego?” - myœla³a z niepokojem, zawstydzona istroskana.A wtem i s³owa zaczê³y j¹ dolatywaæ przez powietrze, niby nie do niej mówione,ale g³oœne: „Szczêœliwy Ketling!.” „W czepku siê rodzi³.” „Nie dziw, bo ion g³adysz!.” i tym podobne.Inni, grzeczni kawalerowie, chc¹c j¹ zabawiæ i coœ mi³ego jej rzec, rozmawializ ni¹ o Ketlingu chwal¹c go niezmiernie, wynosz¹c jego mêstwo, uczynnoœæ idworskie obyczaje, i ród staro¿ytny.A Krzysia, rada nierada, musia³a s³uchaæ ioczy jej mimo woli szuka³y tego, o którym by³a mowa, a czasem spotyka³y siê zjego oczyma.Wówczas czar ogarnia³ j¹ z now¹ si³¹ i sama o tym nie wiedz¹c,upaja³a siê jego widokiem.Bo jak¿e ró¿ni³ siê Ketling od tych wszystkichszorstkich postaci ¿o³nierskich! „Królewicz miêdzy swymi dworzany” - myœla³aKrzysia patrz¹c na tê szlachetn¹, arystokratyczn¹ g³owê i na te anielskie oczy,pe³ne jakowejœ przyrodzonej melancholii, i nato czo³o ocienione p³owym, bujnymw³osem.Serce poczyna³o w niej mdleæ i zamieraæ, jakby to by³a dla niejnajdro¿sza w œwiecie g³owa.On to widzia³ i nie chc¹c powiêkszaæ jejzmieszania, nie zbli¿a³ siê, chyba ¿e kto inny siedzia³ obok.Gdyby te¿ by³akrólow¹, nie móg³by otaczaæ j¹ wiêksz¹ czci¹ i wiêkszymi atencjami, ni¿ toczyni³.Mówi¹c do niej schyla³ g³owê i zasuwa³za siebie jedn¹ nogê, jakby na znak, ¿e przyklêkn¹æ w ka¿dej chwili gotów;mówi³ zaœ z powag¹, nigdy ¿artobliwie, chocia¿ na przyk³ad z Baœk¹ rad¿artowa³.W obchodzeniu siê jego z ni¹ obok czci najwiêkszej by³ raczej pewienodcieñ pe³nego s³odyczy smutku.Dziêki tej powadze nikt inny nie pozwoli³ sobierównie¿ ni na s³owa zbyt wyraŸne, ni na ¿art zbyt œmia³y, jak gdyby wszystkimudzieli³o siê przekonanie, ¿e to jest panna godnoœci¹ i urodzeniem odwszystkich wy¿sza, z któr¹ nigdy nie doœæ polityki.Krzysia by³a mu za to serdecznie wdziêczna.W ogóle wieczór ten up³yn¹³ dlaniej k³opotliwie, ale s³odko.Gdy siê zbli¿y³a pó³noc, kapela usta³a graæ,panie po¿egna³y towarzystwo, a miêdzy rycerstwem poczê³y kr¹¿yæ gêsto kielichyi rozpoczê³a siê szumniejsza zabawa, w której godnoœæ hetmañsk¹ obj¹³ panZag³oba.Baœka posz³a na górê weso³a jak ptak, bo wybawi³a siê okrutnie, wiêc zanimklêknê³a do pacierza, poczê³a szaleæ, terkotaæ, naœladowaæ ró¿nych goœci,wreszcie rzek³a do Krzysi klaszcz¹c w rêce:- Doskonale, ¿e ten twój Ketling przyjecha³! Przynajmniej na ¿o³nierzach niezbraknie! Oho! niech siê jeno post skoñczy, zatañcujê siê na umor.To bêdziemu¿ywa³y! A na twoich zrêkowinach z Ketlingiem, a na twoim weselu! No, jeœlidomu nie przewrócê, to niech mnie Tatarzy w jasyr wezm¹! Co by to by³o, ¿ebynas tak wziêli? To by dopiero by³o! ha! Dobry etling! Dla ciebie to onmuzykusów sprowadza, ale przy tobie i ja u¿ywam.Bêdzie on dla ciebie coraznowe dziwy wyprawia³, póki nie zrobi tak!.To rzek³szy Baœka rzuci³a siê nagle na kolana przed Krzysi¹ i obj¹wszy j¹ wpó³rêkoma, poczê³a mówiæ udaj¹c niski g³os Ketlinga:- Waæpanno! Tak waæpannê mi³ujê, ¿e dychaæ nie mogê.Mi³ujê waæpannê ipiechot¹, i na koniu, i na czczo, i po jedzeniu, i na wieki, i po szkocku.Chcesz-li byæ moj¹?.- Baœka! bêdê siê gniewaæ! - wo³a³a Krzysia:Ale zamiast siê gniewaæ chwyci³a j¹ w ramiona i niby usi³uj¹c j¹ podnieœæpoczê³a ca³owaæ jej oczy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •