[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pocisk zosta­wi³ za sob¹lœni¹c¹, œwietlist¹ smugê przez ca³e niebo, coraz jaœniejsz¹ w miarê, gdy siêzbli¿a³a.Nagle wy³oni³a siê blisko nich, przera¿aj¹co du¿a i sfrunê³a z niebauderzaj¹c w pobliskie psie drzewo.Zawy³o z bólu, obna¿aj¹c podobne do zêbówwewnêtrzne konary, z psi¹ wœciek³oœci¹ poszukuj¹c wroga.W chwilê potemrozerwa³o strza³ê na kawa³ki.Bink spojrza³ na Chestera, ale nie móg³ dostrzec wyraz jego twarzy wciemnoœciach.Ta strza³a z gwiazdozbioru! Nic innego, jak spadaj¹ca gwiazda, auderzy³a w prawdziwe drzewo!— Czy¿by ten centaur naprawdê strzela³ do nas?— Je¿eli nie, to jest zbrodniczo niedba³y — powiedzia³ ponuro Chester.— Je¿elitak, to marny strza³.Ten z³y przyk³ad rzutuje na kwalifikacje wszystkichcentaurów.Dam mu nauczkê.I Chester stan¹³ widoczny w migotliwym œwietle gwiazd, wysoki i wspania³yrumak-mê¿czyzna z naprê¿onym ³ukiem, obwiedziony blaskiem gwiazd.Ze straszliw¹si³¹ napi¹³ ³uk i zwolni³ strza³ê.Pomknê³a w górê.Coraz wy¿ej i wy¿ej,doskonale widoczna mimo nocy.Jeszcze wy¿ej, nieprawdopodobnie wysoko, prostoku krawêdzi nocnej kopu³y, kieruj¹c siê ku centaurzemu gwiazdozbiorowi.Bink wiedzia³, ¿e fizyczna strza³a nie mog³a uderzyæ w gwiazdê, czy w gwiezdnyzbiór.Gwiazdozbiory by³y przecie¿ jedynie liniami, które wyobraŸniaprzeci¹gnê³a pomiêdzy gwiazdami.Strza³a Chestera uderzy³a w bok gwiazdozbioru centaura.Stwór podskoczy³ zbólu.Z ust wylecia³y mu dwie komety i spadaj¹ca gwiazda — co za mocny okrzyk!— No i co, pustog³owy? Rewan¿? — odci¹³ siê Chester.Gwiazdo­zbiór odchyli³ siêdo ty³u i wyci¹gn¹³ strza³ê Chestera.Pulsowa³o tam kilka przyæmionych gwiazd,oznaczaj¹c ranê.Z³apa³ i wyrwa³ ca³¹ garœæ ³abêdziego puchu i przy³o¿y³ doskaleczenia.£abêdŸ sta³ jak pora¿ony, kln¹c spadaj¹cymi gwiazdami, ale nieoœmieli³ siê za­atakowaæ centaura.Niebiañski centaur wyci¹gn¹³ rozci¹gliw¹ lupê zwan¹ teleskopem i przy³o¿y³ dooka.Magia tej tuby pozwala³a mu widzieæ dalej ni¿ oko.!!! — wykrzykn¹³ naprawdê paskudne przekleñstwo, poszu­kuj¹c w³aœcicielakwestionowanej strza³y.— Tutaj jestem, zakuta pa³o! — Chester sk³oni³ siê i wys³a³ nastêpn¹ strza³ê wniebo.— ZejdŸ tutaj i walcz jak centaur!— Och, nie chcia³bym — upomnia³ go Bink.Wydawa³o siê, ¿e gwiazdozbiór podj¹³ wyzwanie.Podniós³ tele­skop i wymierzy³ wobóz z koœci.Paskudnie nabita kolcami planeta wystrzeli³a z jego ust.— No dobrze, naiwniaku! — krzycza³ Chester.— Udowodnij, ¿e jesteœ wart tegoprzezwiska!— Wart przezwiska „naiwniak”? — Binkowi nie podoba³o siê to.lecz nie móg³ imprzerwaæ.Gwiazdozbiór wymierzy³ nastêpn¹ strza³ê.To samo zrobi³ Chester.Stali teraznaprzeciw siebie, ³uki napiête, czekali, który strzeli pierwszy.Wtem, prawierównoczeœnie wylecia³y obydwie strza³y.Obydwie nad­zwyczajnie celne.Binkwidzia³, jak strza³y minê³y siê w po³owie nieba i skierowa³y do celów, jakbymagicznie sterowane.¯aden z centaurów nie poruszy³ siê.Widocznie stanowi³o topunkt honoru w takich poje­dynkach.Ten, który by uskoczy³, okaza³by s³aboœæ, aniewiele centaurów wykazywa³o s³aboœæ.Obydwie strza³y chybi³y, ale tylkoodrobinê.Strza³a Chestera prawie drasnê³a czo³o gwiazdozbioru, podczas, gdystrza³a niebiañskiego centaura wbi³a siê w ziemiê tu¿ za lewym przednim kopytemChestera.Jednoczeœnie dziwnie blisko g³owy Dobrego Maga.Humfrey raptownie siê zbudzi³.— Ty koñski wojowniku! — krzykn¹³ rozgniewany.— Uwa¿aj co robisz!— Uwa¿am — odparowa³ Chester.— To nie moja sprawa.Popatrz, jest na niejgwiezdny py³.Humfrey wyci¹gn¹³ strza³ê z ziemi.— O, naprawdê jest — rzuci³ ukoœne spojrzenie na niebo.— Ale tutaj na dole nieoczekuje siê gwiezdnego py³u.Co siê dzieje? Crombie poruszy³ siê.— Kraa! — Ty jesteœ Magiem — przet³umaczy³ golem.— To po tobie spodziewamy siêwiedzy o takich sprawach.— O o¿ywaj¹cych gwiezdnych konstelacjach? Bardzo ju¿ dawno zajmowa³em siê t¹szczególn¹ magi¹ — Humfrey spojrza³ w niebo.— W zasadzie jest to wartestudium [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •