[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niekiedy d³ugiegodziny pracy przy ubogim po¿ywieniu wydawa³y siê nie do zniesienia, lecz Boxernie za³amywa³ siê nigdy.Ani jednym s³owem b¹dŸ czynem nie zdradzi³ nikomu, ¿enie ma ju¿ tyle si³ co niegdyœ.Zmieni³ siê tylko nieco jego wygl¹d - skórastraci³a na blasku, a potê¿ne boki by³y teraz zapadniête.Zwierzêta mówi³y:"Boxer dojdzie do siebie, gdy tylko zazieleni siê trawa"; jednak nadesz³awiosna, a koñ nadal wygl¹da³ nêdznie.Gdy nieraz widywano go na zboczukamienio³omu, jak prê¿y musku³y pod ciê¿arem ogromnego g³azu, wydawa³o siê, ¿eBoxera trzyma na nogach jedynie wola wytrwania.Dostrzegano wtedy, i¿ niemoszepce (bo nie ma nawet tyle si³, ¿eby powiedzieæ cokolwiek na g³os):"Bêdê pracowaæ jeszcze wiêcej".Clover i Benjamin ponownie ostrzegali go, ¿ebyuwa¿a³ na siebie, ale koñ puszcza³ te przestrogi mimo uszu.Zbli¿a³y siê jegodwunaste urodziny.Nie dba³ ju¿ o nic, byle tylko, nim przejdzie na emeryturê,zosta³ zebrany odpowiedni zapas kamieni.Latem, pewnego póŸnego wieczora gruchnê³a nagle wieœæ, ¿e podobno Boxerowiprzydarzy³o siê coœ z³ego.Jak zwykle wyszed³ on samotnie do pracy, by przywlecna budowê ³adunek kamieni.Niestety, okaza³o siê, ¿e pog³oska jest prawdziwa.Wkilka minut póŸniej dwa go³êbie przyfrunê³y ile si³ w skrzyd³ach z hiobow¹wieœci¹:- Boxer upad³! Le¿y na boku i nie mo¿e siê podnieœæ! Niemal po³owa zwierz¹trzuci³a siê w kierunku wzniesienia, na którym budowano wiatrak.Boxer le¿a³nieruchomo miêdzy dyszlami wózka z wyci¹gniêt¹ szyj¹; nie móg³ nawet podnieœæ³ba.Oczy mu siê szkli³y, boki œwieci³y od potu.Z pyska ciek³a stru¿ka krwi.Clover przysiad³a obok.- Boxerze! - krzyknê³a - co ci jest?- To p³uca - cicho odpowiedzia³ koñ.- Nie bójcie siê, nic siê nie sta³o.Dacieradê zakoñczyæ budowê beze mnie.Jest ju¿ spory zapas kamieni.Tak czy owak,bardzo chcia³bym odpocz¹æ.Benjamin te¿ siê starzeje;mo¿e pozwol¹ mu przejœæ na emeryturê ze mn¹ i dotrzymaæ mi towarzystwa.- Musimy natychmiast sprowadziæ pomoc - zawo³a³a Clover.- Niech ktoœ szybkopobiegnie i powie Squealerowi, co siê sta³o.Wszystkie zwierzêta ruszy³y do domu œwiñ, ¿eby zawiadomiæ Squealera o wypadku.Przy Boxerze pozostali tylko Clover i Benjamin, który po³o¿y³ siê obok konia iw milczeniu odgania³ odeñ muchy swoim d³ugim ogonem.Mniej wiêcej po kwadransiezjawi³ siê Squealer, pe³en wspó³czucia i troski.Oœwiadczy³, i¿ towarzyszNapoleon g³êboko zmartwi³ siê wieœci¹ o nieszczêœliwym wypadku jednego znajbardziej lojalnych obywateli Folwarku i ¿e poczyni³ ju¿ kroki, by wys³aæBoxera do szpitala w Willingdon.Us³yszawszy to zwierzêta poczu³y siê trochênieswojo.Poza Mollie i Snowballem ¿adne zwierzê nigdy nie opuœci³ogospodarstwa, a ponadto nie by³y zachwycone tym, ¿e ich chory towarzysz madostaæ siê w rêce ludzi.Squealer ³atwo ich jednak przekona³, i¿ weterynarz zWillingdon skuteczniej wyleczy Boxera, ani¿eli mo¿na by to uczyniæ na folwarku.Po pó³godzinie zaœ, gdy Boxer doszed³ ju¿ nieco do siebie, wsta³ nie bez truduz pomoc¹ zwierz¹t i pokuœtyka³ do boksu, który Clover i Benjamin wymoœciliwygodnie s³om¹.Przez nastêpne dwa dni Boxer nie opuszcza³ stajni.Œwinie przys³a³y mu du¿¹butelkê jakiegoœ ró¿owego lekarstwa znalezionego w apteczce w ³azience, aClover wydziela³a mu po ³y¿eczce leku dwa razy dziennie po posi³kach.Wieczorami k³ad³a siê obok i gawêdzi³a z nim, a Benjamin odgania³ odprzyjaciela muchy.Boxer twierdzi³, ¿e nie martwi siê wypadkiem.Jeœliwyzdrowieje, ma jeszcze przed sob¹, jak oblicza³, trzy lata ¿ycia;marzy³ o spokojnych chwilach, które spêdzi w zak¹tku du¿ego pastwiska.Po razpierwszy znajdzie wolny czas, który poœwiêci na studia i rozwijanie umys³u.Resztê ¿ycia, zapowiada³, ma zamiar przeznaczyæ na naukê pozosta³ych dwudziestudwóch liter alfabetu.Benjamin i Clover mogli czuwaæ przy Boxerze jedynie po pracy, a furgon, którymia³ odwieŸæ konia do szpitala, zajecha³ w œrodku dnia.Wszystkie zwierzêtape³³y rzepê pod nadzorem jednej ze œwiñ, gdy ze zdziwieniem ujrza³y Benjaminagalopuj¹cego od strony zabudowañ, rycz¹cego na ca³e gard³o.Po raz pierwszywidzia³y Benjamina podnieconego - po raz pierwszy te¿ zobaczono starego os³a wgalopie.- Szybko, szybko! - krzycza³.- ChodŸcie szybko! Zabieraj¹ Boxera!Nie czekaj¹c na rozkazy œwiñ zwierzêta przerwa³y pracê i pobieg³y w kierunkuzabudowañ.Rzeczywiœcie, na podwórzu sta³ du¿y kryty wóz, zaprzê¿ony w dwakonie; na jednej ze œcian pojazdu by³ jakiœ napis, a na koŸle siedzia³cwaniakowaty jegomoœæ w p³ytkim meloniku.Miejsce Boxera w stajni by³o puste.Zwierzêta otoczy³y wóz.- Do widzenia, Boxerze! - krzycza³y chórem.- Do widzenia!- G³upcy! G³upcy! - wo³a³ Benjamin, skacz¹c wokó³ nich i tupi¹c ma³ymikopytkami.- G³upcy! Czy nie widzicie, co jest napisane na tym wozie?Zwierzêta umilk³y i zaczê³y poszepty waæ.Mudel usi³owa³a sylabizowaæ s³owa.Benjamin odepchn¹³ j¹ i wœród g³uchej ciszy przeczyta³:- "Alfred Simmonds.Ubój koni i wytwarzanie kleju kostnego, Willingdon.Handelskórami i m¹czk¹ kostn¹.Dostawy do psiarni".Czy nie rozumiecie, co to znaczy?Boxera zabieraj¹ do koñskiej jatki!Zwierzêta wyda³y okrzyk przera¿enia.W tej samej chwili cz³owiek na koŸlepodci¹³ konie batem i wóz ostro ruszy³ w kierunku bramy.Wszyscy popêdzili zanim, wrzeszcz¹c ile si³.Na czo³o pogoni wysunê³a siê Clover.Wóz nabiera³szybkoœci.Klacz stara³a siê zmusiæ swe mocne koñczyny do galopu i na krótk¹chwilê zrówna³a siê z furgonem.- Boxerze! - krzycza³a.- Boxerze! Boxerze! Boxe-rze! - W³aœnie wtedy koñ jakbyus³ysza³ wo³anie i w tylnym okienku ukaza³ siê jego pysk z bia³¹ strza³k¹ nanosie.- Boxerze! - krzycza³a Clover rozdzieraj¹co.- Boxerze! Wyskakuj!Wyskakuj szybko! Zabieraj¹ ciê na œmieræ!Wszystkie zwierzêta zawtórowa³y:- Wyskakuj, Boxerze, wyskakuj!Jednak wóz jecha³ ju¿ szybko i oddala³ siê coraz bardziej.Nie wiadomo napewno, czy Boxer zrozumia³ wo³anie Clover.Jednak po chwili jego pysk znikn¹³ zokienka i od wewn¹trz wozu da³o siê s³yszeæ potê¿ne dudnienie podków.Koñpróbowa³ rozwaliæ deski i utorowaæ sobie drogê ucieczki.By³y czasy, gdy kilkauderzeñ jego kopyt roztrzaska³oby wóz w drzazgi.Lecz niestety, si³y opuœci³yBoxera i po kilku minutach dudnienie os³ab³o, a potem ucich³o.Zrozpaczonezwierzêta zaczê³y wo³aæ do koni ci¹gn¹cych wóz, by siê zatrzyma³y.- Hej, towarzysze, towarzysze! - krzycza³y.- Nie wieŸcie w³asnego brata naœmieræ!Jednak g³upie bydlêta, zbyt ciemne, by zdawaæ sobie sprawê, co siê dzieje,po³o¿y³y tylko uszy po sobie i przyspieszy³y biegu.Okienko pozosta³o puste.Komuœ przysz³o do g³owy, niestety poniewczasie, by pobiec naprzód i zatrzasn¹æbramê, ale wóz ju¿ j¹ min¹³ i po chwili znikn¹³ na drodze.Boxera nie ujrzanoju¿ nigdy.Po trzech dniach oznajmiono, i¿ koñ zmar³ w szpitalu w Willingdon mimowszelkiej pomocy lekarskiej, jak¹ mo¿e otrzymaæ koñ.Zwierzêtom doniós³ o tymSquealer.Twierdzi³, i¿ by³ œwiadkiem ostatnich chwil Boxera.- By³ to najbardziej wzruszaj¹cy widok w moim ¿yciu! - opowiada³, œcieraj¹c ³zyracic¹.- Sta³em przy jego pos³aniu a¿ do samego koñca.Gdy œmieræ zagl¹da³a muw oczy, biedak niemal nie mia³ ju¿ si³, by mówiæ, wiêc tylko wyszepta³ mi doucha, i¿ rozpacza jedynie dlatego, ¿e nie dane mu by³o do¿yæ zakoñczenia budowywiatraka."Naprzód, towarzysze!" wyszepta³."Naprzód, w imiê Powstania.Niech¿yje Folwark Zwierzêcy! Niech ¿yje towarzysz Napoleon! Napoleon ma zawszeracjê" [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •