[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie jest podejrzliwy.Wiêcej nawet: to rzadki pokaz ³atwowiernoœci.Pañskaopowieœæ by³a w wielu miejscach bardzo nieprawdopodobna.Mniejsza zreszt¹ ztym.Wa¿ne, ¿e mamy wartownika!Zapad³ zmrok, na niebie ukaza³y siê gwiazdy.Zjad³szy kolacjê, ca³a trójkaopuœci³a ober¿ê oko³o jedenastej.Nie zwróci³o to niczyjej uwagi, w stolicybowiem do póŸnej nocy spacerowano lub spêdzano czas na festynach i zabawach.Kiedy przyszli na cmentarz, Grandeprise zosta³ przy bramie, a Cortejo i Landolazabrali siê do roboty.Wszystko posz³o sk³adnie.Po nied³ugim czasie przynieœlizw³oki bankiera przed grobowiec Rodrigandów.Stanêli przy schodach prowadz¹cych na dó³.- Musimy siê spieszyæ.Nasz myœliwy z prerii nudzi siê ju¿ zapewne.- Albo zachodzi w g³owê, dlaczego tak d³ugo nas nie ma.- Myœli pewnie, ¿e szukamy gwoŸdzia!Cortejo bezskutecznie stara³ siê otworzyæ bramê, po kolei przymierzaj¹c dozamka klucze.Wzi¹³ wiêc d³uto i napiera³ nim na klamkê.- Santa Madonna! - szepn¹³ przera¿ony.- Drzwi s¹ otwarte.- Chyba siê panu wydaje!- Niech pan sam sprawdzi!Podszed³szy bli¿ej, Landola przekona³ siê, ¿e tak jest w istocie.- Do diab³a! Na dole nie ma chyba nikogo?Cortejo otworzy³ drzwi na oœcie¿ i zaczêli nas³uchiwaæ.By³o zupe³nie cicho.- Widocznie otworzy³ pan drzwi jakimœ kluczem i nie zauwa¿y³ tego.Ot i ca³atajemnica! - rozeœmia³ siê Landola.- Niemo¿liwe, ¿ebym tego nie zauwa¿y³!- A jednak tak siê sta³o.Strach ma wielkie oczy! Nie panuje senior nadnerwami.- Mo¿e.W ka¿dym razie pos³uchajmy jeszcze chwilê.Panowa³a cisza.Nie rozleg³ siê ¿aden, najl¿ejszy nawet szmer.- Niepotrzebnie tracimy czas.Pora zejœæ na dó³! - niecierpliwi³ siê Landola.- Tylko ostro¿nie.Najpierw bez zw³ok.- No dobrze.Œwiat³o!Cortejo zapali³ latarkê.Zamknêli za sob¹ drzwi i zaczêli schodziæ.Szli cichojak duchy.Landola pierwszy, za nim Cortejo.Szybko dotarli do wnêtrzagrobowca, nie zauwa¿ywszy nic podejrzanego.- Poœwieæ pan doko³a! - poprosi³ Landola.I tu wszystko by³o w porz¹dku.- No i widzi pan, mia³em racjê - cieszy³ siê Landola.- Otworzy³ pan drzwijednym z kluczy.Teraz mo¿emy przyst¹piæ do dzie³a.Gdzie trumna don Fernanda?- Tu - Cortejo wskaza³ trumnê, na której widnia³ napis wyryty z³otymi literami:DON FERNANDO hrabia de Rodriganda y Sevilla- Trumna jest oczywiœcie pusta? - upewni³ siê Landola.- Niestety.Wola³bym, ¿eby w niej le¿a³ zmar³y.Ciekawe, czy post¹pi³by panteraz tak, jak siê przechwala³, i poprosi³ o przypalenie papierosa, gdyby trupwsta³ z grobu.- Uczyni³bym to, senior Cortejo.- Nie wierzê, senior Landola! W ka¿dym razie nie w tym przebraniu.Bezprzebrania i maski sta³by pan jak mur, tego jestem pewny, bo diabe³ ciê zna iwiedzia³by, ¿e nie uciekniesz.Ale na widok pañskiej zamaskowanej twarzychwyci³by pana z pewnoœci¹ za ko³nierz.- Tak pan s¹dzi? - uœmiechn¹³ siê Landola.- Spróbujmy podnieœæ wieko.Niechsiê diabe³ uka¿e!Chwycili wieko, nie zwracaj¹c uwagi, ¿e dziwnie lekko siê podnosi.Po chwiliobaj wydali okrzyk przera¿enia, a oczy ma³o im z orbit nie wysz³y.W trumniele¿a³a d³uga postaæ; jej ogromny nos przypomina³ dziób sêpa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •