[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko do œmietnika, nic podejrzanego;pe³ne rozczarowanie, gdyby nie dwa drobiazgi.Wœród odrêcznych zapisków nabiurku ten mamrot:„Walecznoœæ to emanacja drapie¿noœci i krwio¿erczoœci pierwot­nego instynktu,folguj¹cego potrzebie niszczenia i zadawania bólu, a dziœ maskowanego heroizmemlub sportem.Bohaterowie prastarych sag, którzy przy homeryckim wrzaskurozt³ukuj¹ he³my, koœci i tkanki takich samych zwierz¹t, parobczaki zbawarskich gór, nie wyobra¿aj¹ce sobie ludowego festynu bez siarczystegomordobicia, i wspó³czeœni mistrzowie karate, którzy s³uchaj¹ hymnów stoj¹c zmedalami na piersiach i z wci¹¿ nie ugaszon¹ gor¹czk¹ bicia w pier­siach -niczym siê nie ró¿ni¹ dla psychologii, biologii oraz pokrew­nych dziedzin.Leczwa¿niejszy jest mianownik socjopolityczny u zabijaków wszystkich epok.£¹czyich to, ¿e bez nich niczego nie mo¿na dokonaæ w podziemnej lub prywatnej wojnie- stanowi¹ sól ma³ych kampanii, lokalnych gwa³tów, przewrotów, zamachów ikontr-zamachów; tam gdzie pu³k to zbyt du¿o, a itryga zbyt ma³o, tam ichmiejsce.Myœl zaborcza bez piêœci jest tylko mrzonk¹, orgi¹ marzeñ, bezorê¿niprorocy zawsze ponosili klêskê.Wniosek numer jeden: niezbêdnoœæ tego typunatur.Wniosek numer dwa: trudnoœæ w hodowli natur zbójeckich, a przy tym niezdegenerowanych, czyni ka¿d¹ z takich grup unikatem - posi¹œæ j¹, to posi¹œæskarb.Zuch­wa³e ryzykanctwo nale¿y do atawizmów, lecz wiêkszoœæ ludzipoprzestaje na ersatzach, zastêpczo wynagradzaj¹c sobie niemo­¿noœæ krwawychbojów hazardem o wysokie stawki, kibicowaniem, sportem etc., zaœ tak zwanymargines daje ujœcie atawizmom w myœl ideologii typu: «dupa, sznaps i kop».Dziesiêciu wyszkolonych do perfekcji, zdyscyplinowanych ³amignatów, to wœwiecie armijno-policyjnym nicoœæ, lecz w œwiecie przestêpczyni, w którymzad¿umiona jest broñ palna, a prostactwo, cwaniactwo i alkoholizm os³abi³ysprawnoœæ fizyczn¹, to potêga, która z³amie ka¿dy opór.".- Typowe dla filozofii, pseudopsychologiczny be³kot z banalnym s³usznymwnioskiem - rzek³ Karœnicki.- W zachodnich pañstewkach przestêpczychwystrzelano by was w jedn¹ noc.Ale tu siê nie strzela, dlatego tak g³adko wamidzie.Oto jeszcze jedna wy¿szoœæ socja­lizmu.- To by³o o nas - mrukn¹³ „D¿ek".- A teraz coœ o panu, proszê bardzo.I poda³ odbitkê z drugim tekstem.- Ty¿ pikn¹ laurka!Tak, to te¿ by³ œliczny brech, Heldbaumowy bezwarunkowo, nawet gdybym niewiedzia³, ¿e wyjêli to z Heldbaumowej chaty, pozna³bym fason:„Marzenie poetów i epików, umi³owana postaæ literatów, pupil dramatopisarzy iscenarzystów - wódz idealny, nadcz³owiek, super-w³adca (w³adca swych myœli,emocji i popêdów oraz w³adca t³umów), geniusz czynu, którego Bóg albo losobdarzy³ «wol¹ mocy» - nigdy nie istnia³, nie istnieje i nie bêdzie istnia³,chyba ¿e kiedyœ sp³odz¹ takie monstrum elektronik z cybernetyczk¹.Jako«nadcz³owiek» czasów wspó³czesnych, idea³ przysz³ego rozwoju ludzkoœci, jest towymys³ Nietzschego.Heroiczny idea³ Nietzschego jednoczy w osob­niku najwy¿szezdrowie i najwy¿sz¹ m¹droœæ.Nie ma takiej kombi­nacji, biologicznie to absurd.Nie mo¿na jej stworzyæ, tak jak nie mo¿na wyhodowaæ superwyœcigowego konia,który bêdzie te¿ superpoci¹gowcem.Jak¿e dalecy od idea³u Nietzschego s¹ najwiêksi z wodzów i w³adców! Cezar,Fryderyk, Napoleon czy Bismarck to mechanizmy rozchwiane, pe³ne psychicznychpowik³añ, depresji, sprzecznoœci, sk³Ã³cone ze sob¹, wci¹¿ zmagaj¹ce siê zupiorami swych dusz By³o tylu obdarzonych silniejsz¹ «wol¹ mocy» i nie mniejambitnych, a nie przypad³a im ¿adna z historycznych ról, podczas gdy przypada³yone znerwicowanym zamyœleñcom, których w pocz¹tkach trzeba by³o popychaæ doczynu (jak w Brumaire'owym dniu pchn¹³ roztrzêsio­nego Napoleona brat), adopiero póŸniej w³adza by³a dla nich Ÿród­³em duchowej potêgi.Mo¿na rzec otych naturach rozdzieranych koszmarem i nienawiœci¹, w¹tpliwoœciami ihamulcami, ¿e nie wygrywaj¹ wol¹ mocy, lecz zaszczepion¹ im moc¹ wbrew woli.Jest to zjawisko równie bliskie historii, co neurologii.Gest mocnego cz³owiekajako ochronny puklerz, mimikra kompleksów, nadkompensacja s³aboœci,przezwyciê¿anie samego siebie, a¿ do krasomów­czego idea³u j¹ka³y Demostenesa.Nie mo¿na wszak¿e na tym t³umaczeniu skoñczyæ, nie mo¿na wyczerpaæ wszystkiegojednolit¹ formu³¹ historyczn¹ b¹dŸ neuroty­czn¹, nie mo¿na wszystkich zagadnieñosobowoœci rozstrzygaæ wed³ug szablonu potrzeby nadkompensowania u pozorniesilnego s³abego.A irracjonalizm? Los, szczêœcie, dziedzicznoœæ, ca³aastrolo­gia genetyczna i metafizyka czyli nierozpoznawalnoœæ rozumem? Tysi¹cespragnionych nerwicowców dokonuj¹ ogromnych nadkompensacyjnych wysi³ków przeciwswej s³aboœci, dochodz¹c tylko do nerwic, do pustego teatralizmu lub doprzeciêtnych osi¹gniêæ , bez wzglêdu na pomoc, jakiej siê im udziela, na si³ê,z jak¹ ich pcha pomocna d³oñ.Gdzie jest klucz? Gdzieœ poza scen¹ musi byæzawsze Archimedesowy punkt oparcia, dziêki któremu maszyneria przeo­brazi siê wsukces.".- Freudyzm dla ubogich! - skomentowa³ to „Ksi¹¿ê".- D¿yn-gis-chan by³mocarzem, bo w dzieciñstwie siê trz¹s³, gdy us³ysza³ szczekanie psów, wm³odoœci siusia³ w majtki, mia³ kompleks Edypa, nerwicê epileptyczn¹ iklaustrofobiê, a brat przywi¹zywa³ go do siod³a, ¿eby w bitwie nie spad³ zestrachu! Teoria impotencji artytwórczej, syndrom kar³a zwyciêzcy!.Dlaczegomyœlisz, ¿e to o mnie, Klon?- Bo ten typ chce mieæ superksiêcia z retorty - odpar³ Jacuœ.- To alchemik.- Rozwijasz siê, brawo - rzek³ Karœnicki.- Ale nie ty wymyœli³eœ tegoalchemika.- „Ogieñ" tak powiedzia³.Co pan o tym s¹dzi?- ¯e inteligencjê ma wiêksz¹ ni¿ na to wygl¹da.- Kto, Heldbaum?- Nie, Garoñ.Jest inteligentniejszy w s³owach ni¿ w oczach.Oczy Heldbauma s¹inteligentniejsze od s³Ã³w.- W³aœnie pytam o te s³owa.Tak naprawdê, to co o tym myœleæ?- Nie musisz o tym myœleæ.- Ja tylko pytam.Karœnicki siêgn¹³ po pude³ko z zapa³kami, znak, ¿e zaraz jedn¹ wyjmie, wsadzido ust i tym da sygna³: stop, mo¿ecie iœæ!- Nie chcê myœleæ, „D¿ek".Musia³bym uznaæ, ¿e któryœ z waszdradzi³, gdybym pomyœla³, ¿e to zosta³o napisane tylko w tym celu, abym ja toukrad³ i przeczyta³.Wiêc wolê tak nie myœleæ, chocia¿ to wygl¹da jak napisanedla mnie, tu¿ przed rewizj¹ u niego.- Nikt z nas nie zdradzi³! - krzykn¹³ Jacuœ.- On móg³ przewi­dzieæ nasz skok!- Móg³.Ma „zdolnoœci umys³owe zwane analitycznymi" - rzek³ komendant„batalionu" i wsadzi³ zapa³kê w zêby.Tydzieñ póŸniej odby³a siê konferencja „waletów", któr¹ zwo³a³ „Pan Kazio",czyli Grausz wel „Szpikulec".Chodzi³o mu o konfe­rencjê pojednawcz¹, ¿ebywyjaœniæ spory, zakoñczyæ wojnê i ustaliæ nowy ³ad.Ale kilku szefów nieprzyjê³o zaproszeñ do chatki „Pana Kazia", stwierdzili, ¿e boj¹ siê pods³uchu.Chc¹c nie chc¹c, musia³ wyraziæ zgodê na spotkanie w starej cegielni ko³oMiedzeszyna, gdzie gang cementowy Siennickiego mia³ swój magazyn.W noc przed tym dniem kima³em bardzo do luftu.Œni³a mi siê Danka na golasa.Robi³a takie numery, ¿e siê wnerwi³em i wsta³em.Filujê na sikor, trzecia!£ykn¹³em mineraln¹ w kuchni i znowu w bet.I co widzê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •