[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Móg³ sobie na to pozwoliæ.Dziêkibogactwu ojca by³ bezdyskusyjnie liderem kliki wytwornych m³odych lalusiówodwiedzaj¹cych t¹ tawernê.K¹tem oka dostrzega³ ³aj¹cego dziewczynê Ivana,gospodarza tawerny.Mê¿czyzna wiedzia³, ¿e nie mo¿e sobie pozwoliæ na obrazêsyna i dziedzica w³aœciciela.Zobaczy³ jak dziewczyna rzuca gniewn¹ odpowiedŸ ipowraca do niego id¹c przez salê.- Przepraszam za uszkodzenie waszej odzie¿y - powiedzia³a miêkkim g³osem.Wolfgang zauwa¿y³ dwa kolorowe punkty na jej bladej twarzy - Proszê przyj¹æmoje najpokorniejsze przeprosiny.- Oczywiœcie - rzek³ Wolfgang.- Poniewa¿ twoj¹ niezdarnoœæ przekracza tylkotwoja g³upota, a twoj¹ g³upotê przewy¿sza jedynie twa prostota muszê siê nadtob¹ ulitowaæ.Przyjmujê przeprosiny.Poproszê Ivana, by odliczy³ od twoichzarobków koszt nowego kaftana, jakim muszê zast¹piæ ten, który zniszczy³aœ.Usta dziewczyny otwar³y siê, ale nic nie powiedzia³a.Wolfgang wiedzia³, ¿ekaftan kosztuje znacznie wiêcej ni¿ dziewczyna zarobi w ci¹gu miesi¹ca.Chcia³asiê k³Ã³ciæ, ale wiedzia³a ¿e to nic nie da.Ivan musia³ byæ po jego stronie.Jej ramiona opad³y.Wolfgang zauwa¿y³ fragment piersi ods³oniêtych przez niskowyciêty stanik i przysz³a mu do g³owy nowa myœl.- O ile oczywiœcie nie zechcia³abyœ sp³aciæ d³ugu w inny sposób.Powiedzmy.sk³adaj¹c wizytê w moich komnatach dziœ o pó³nocy.W pierwszej chwili pomyœla³, ¿e odmówi.By³a m³oda i dopiero przyby³a ze wsi inadal trzyma³a siê osobliwych idea³Ã³w cnoty.Ale by³a niewolnic¹, nale¿a³a dojednej z najni¿szych klas ch³opstwa poddanemu swoim panom.Uciek³a do miasta,aby szukaæ ucieczki od pañszczyzny.Utrata pracy oznacza³aby wybór miêdzyœmierci¹ g³odow¹ w mieœcie, lub powrotem do wioski i gniewem w³aœciciela.Wolfgang nie spodziewa³ siê, by znalaz³a pracê gdziekolwiek indziej jeœlistraci swoj¹ posadê w tym miejscu.Zda³a sobie sprawê z tej sytuacji, wiêcopuœci³a g³owê i skinê³a.Gest by³ tak nieznaczny, ¿e ledwo da³o siê gozauwa¿yæ.- Zatem do tego czasu zejdŸ mi z oczu - rzek³ Wolfgang.Dziewczyna uciek³aprzeciskaj¹c siê przez grupê jego znajomków.£zy ciek³y jej po twarzy.Œciga³yj¹ grubiañskie kpiny.Wolfgang pozwoli³ sobie na westchnienie satysfakcji, po czym opró¿ni³ kolejnypuchar wina.S³odki, pachn¹cy korzeniami p³yn pali³ jego gard³o i nape³nia³ogniem ¿o³¹dek.Spojrza³ na Heinricha Kastermana.Gruby m³ody szlachcic opokrytej krostami twarzy przerwa³ napychanie sobie brzucha tylko na chwilêpotrzebn¹ by wykrzywiæ siê do niego pochlebczo.- Dobrze zrobione, Wolfgang.Zanim up³ynie ta noc, przedstawisz m³odej Greciesekretne tajemnice naszego ukrytego pana.Czy mogê siê póŸniej do ciebieprzy³¹czyæ? Postawiê ci kolejkê.Wolfgang zmarszczy³ brwi gdy Heinrich wykona³ tajemny znak Slaanesha.Nawetbogactwo jego ojca mo¿e go nie uchroniæ jeœli wyda siê, ¿e on i kilku zaufanychtowarzyszy s¹ wyznawcami Pana Wystêpku.Rozejrza³ siê wokó³ by stwierdziæ, ¿enikt nie zwróci³ uwagi na wzmiankê t³ustego g³upca.Nikt chyba tego niezauwa¿y³.Uspokoi³ siê.Wmawia³ sobie, ¿e jest niepotrzebnie nerwowy.Poprawdzie sta³ siê nieco niespokojny od czasu, gdy na jego piersi uwidoczni³ siêstygmat.Ksiêgi zapewnia³y go, ¿e jest to oznaka specjalnej ³aski mocy jegopatrona, znamiê pokazuj¹ce, ¿e jest jednym z Wybranych.Mimo wszystko, gdybydowiedzia³ siê o tym ³owca czarownic.Mo¿e rozs¹dniej by³oby zaj¹æ siê odpowiednio dziewczyn¹, gdy skoñczy z ni¹zabawê tego wieczora.- Byæ mo¿e.No có¿, to igraszka na dziœ - lecz co uczynimy, by spêdziæ owed³ugie nudne godziny w tym jak¿e nudnym miejscu?Nie zauwa¿a³ nikogo nadaj¹cego siê do drêczenia.Wiêkszoœæ goœci mia³a podobnydo niego status i przysz³a ze swoimi ochroniarzami.W jednym k¹cie siedzia³starzec, najwyraŸniej czarodziej, opieraj¹c siê na lasce.Oba naro¿ne sto³ywype³niali weseli pielgrzymi Sigmara.Tylko g³upiec zadziera³by z magiem, apielgrzymi byli zbyt liczni by stanowiæ ³atw¹ zdobycz.Pochodnie zamigota³y wprzeci¹gu, gdy otwar³y siê zewnêtrzne drzwi.- Otó¿ mo¿e w³aœnie przyby³a rozrywka na ten wieczór.Dziwacznie nie pasuj¹ca do siebie para wkroczy³a do Œpi¹cego Smoka.Jednym zprzyby³ych by³ wysoki, wychud³y mê¿czyzna o jasnych w³osach, którego smag³¹ iprzystojn¹ twarz szpeci³a d³uga blizna.Jego ubranie z pewnoœci¹ by³o niegdyœwytworne, lecz obecnie poplamione, po³atane i obdarte od d³ugiej podró¿y.Wnioskuj¹c po ubraniu mo¿naby go braæ za ¿ebraka, ale coœ w sposobie noszeniasiê, nerwowa poza, sugerowa³o i¿ nie by³ taki biedny jak siê wydawa³o.Drugim by³ krasnolud [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •