[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musia³a byæ ongi nakryta kamienn¹ pokryw¹, teraz rozbit¹.Trzeba bardzo uwa¿aæw ciemnoœciach.Pippina dziwnie ci¹gnê³a ta studnia.Gdy towarzysze rozk³adali koce iprzygotowywali legowiska pod œcianami komory jak najdalej od dziury, onpodpe³z³ na jej skraj i zajrza³.Zimny dech dobywaj¹cy siê z niewidzialnychg³êbi owion¹³ mu twarz.Nagle skusi³o m³odego hobbita, by chwyciæ kamieñ iwrzuciæ go w studniê.Czeka³ na odg³os tak d³ugo, ¿e zd¹¿y³ us³yszeæ kilkauderzeñ w³asnego serca.Potem gdzieœ w dole rozleg³ siê plusk, bardzo odleg³y,lecz spotêgowany i powtórzony wielokrotnie w pustym szybie, jakby kamieñ trafi³w wodê na dnie ogromnej jaskini.- A to co?! - krzykn¹³ Gandalf.Odetchn¹³ z ulg¹, kiedy Pippin przyzna³ siê doswego postêpku.Rozgniewa³ siê jednak bardzo, Pippin dostrzeg³ p³omieñ w jegooczach.- Zwariowany Tuk! - fukn¹³.- To powa¿na wyprawa, a nie hobbickamajówka.Na przysz³y raz skacz sam! Przynajmniej przesta³byœ wreszcie dokuczaænam swoimi g³upstwami.A teraz b¹dŸcie cicho!Przez kilka minut nic nie by³o s³ychaæ, potem z g³êbi studni dobieg³o ich uszust³umione pukanie: tom - tap, tap - tom.Pukanie urwa³o siê, ale kiedy jegoecho ucich³o, powtórzy³o siê znowu: tap - tom, tom - tap, tap - tap, tom.Brzmia³o to niepokoj¹co jak sygna³y.Po pewnym czasie jednak wszystko umilk³o,tym razem ju¿ na dobre.- To by³ stuk m³ota, g³owê dajê - rzek³ Gimli.- Tak - przyzna³ Gandalf.- I wcale mi siê nie podoba³.Byæ mo¿e nie mia³o tonic wspólnego z g³upim wybrykiem Peregrina, prawdopodobnie jednak ten kamieñporuszy³ coœ, co nale¿a³o w naszym w³asnym interesie zostawiæ w spokoju.Proszê, ¿eby siê ¿aden z was na nic podobnego wiêcej nie wa¿y³.Miejmynadziejê, ¿e uda nam siê trochê przespaæ bez nowych alarmów.Ty, Pippinie, wnagrodê pierwszy bêdziesz pe³ni³ wartê - mrukn¹³ owijaj¹c siê w koc.Pippin zgnêbiony przysiad³ pod drzwiami w g³êbokich ciemnoœciach.Ustawiczniejednak odwraca³ g³owê boj¹c siê, ¿e z czeluœci studni wychynie jakiœ nieznanystwór.Korci³o go, ¿eby nakryæ ziej¹cy otwór chocia¿by kocem, ale nie œmia³ruszyæ siê i zbli¿yæ do dziury, mimo ¿e Gandalf zdawa³ siê pogr¹¿ony we œnie.Naprawdê wszak¿e Gandalf wcale nie spa³, jakkolwiek le¿a³ milcz¹cy inieruchomy.Zaton¹³ w myœlach, usi³uj¹c przypomnieæ sobie wszystkie szczegó³ypoprzedniej wêdrówki przez Moriê i zastanawiaj¹c siê trwo¿nie nad wyboremdalszej drogi; omy³kê mogli przecie¿ przyp³aciæ klêsk¹.Po godzinie Czarodziejwsta³ i podszed³ do Pippina.- Po³Ã³¿ siê tam w k¹cie i przeœpij, ch³opcze – rzek³ ³agodnie.- Myœlê, ¿epotrzeba ci snu.A ja i tak oka zmru¿yæ nie mogê, wiêc chêtnie ciê zast¹piê nawarcie.- Wiem, czego mi brakuje – mrukn¹³ sadowi¹c siê przy drzwiach.– Fajki! Niepow¹cha³em jej od tamtego ranka przed œnie¿yc¹.Pippin, zanim sen sklei³ mu powieki, zd¹¿y³ jeszcze zobaczyæ ciemn¹ sylwetkêCzarodzieja skulonego na pod³odze i os³aniaj¹cego sêkatymi d³oñmi odrobinê¿aru.P³omyk na mgnienie oœwietli³ jego spiczasty nos i k³¹b dymu.Nie kto inny te¿, lecz Gandalf zbudzi³ dru¿ynê ze snu.Czuwa³ i stra¿owa³ samprzez szeœæ godzin, nie zak³Ã³caj¹c towarzyszom odpoczynku.- W ci¹gu tej bezsennej nocy powzi¹³em decyzjê – rzek³.– Nie poci¹ga mnieœrodkowy korytarz, nie pachnie mi tak¿e lewy: ci¹gnie z niego zaduch, który nicdobrego nie wró¿y, ka¿dy przewodnik mi to przyzna.Pójdziemy prawym tunelem.Czas, abyœmy zaczêli wspinaæ siê znów pod górê.Maszerowali osiem godzin, ledwie na chwilê zatrzymuj¹c siê niekiedy dlawytchnienia.Nie spotkali niebezpieczeñstw, nie s³yszeli nic i nic nie widzieliprócz nik³ego œwiate³ka czarodziejskiej ró¿d¿ki, migoc¹cego jak robaczekœwiêtojañski na czele pochodu.Korytarz, który obrali, prowadzi³ wci¹¿ podgórê.O ile mogli siê zorientowaæ, tunel zatacza³ szerokie ³uki, a im wy¿ej siêpi¹³, tym by³ wy¿szy i szerszy.Nie odbiega³y od niego boczne galerie anikorytarze, pod³ogê mia³ równ¹ i g³adk¹, wyboje i szczeliny nie utrudnia³y tumarszu.Najwidoczniej trafili na szlak niegdyœ wielkiego znaczenia i szli terazo wiele szybciej ni¿ na pierwszym etapie.W ten sposób posunêli siê w prostej linii o jakieœ piêtnaœcie mil na wschód,chocia¿ przewêdrowali zakosami z pewnoœci¹ wiêcej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •