[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czarny W³adca wzi¹³je pod swoj¹ opiekê, wykarmi³ och³apami miêsa, a¿ potwór wyrós³ ponad miarêwszelkich innych lataj¹cych istot.Wtedy Czarny W³adca podarowa³ go swemus³udze jako wierzchowca.Skrzydlaty stwór spuœci³ siê na ziemiê, zwin¹³b³oniaste skrzyd³a, wyda³ z siebie okropny chrapliwy wrzask i usiad³ na cieleŒnie¿nogrzywego wpijaj¹c w nie szpony i wyginaj¹c w dó³ d³ug¹, nag¹ szyjê.Dosiada³ go jeŸdziec w czarnym p³aszczu, olbrzymi i groŸny, w stalowejkoronie, lecz miêdzy jej obrêcz¹ a zapiêciem p³aszcza zia³a pustka, poœródktórej œwieci³y tylko morderczym blaskiem oczy.Wódz Nazgulów! Gdy rozwia³y siêciemnoœci, znikn¹³ z pola, aby przywo³awszy swego wierzchowca powróciæ i znówszerzyæ œmieræ, zmieniæ nadziejê w rozpacz, zwyciêstwo w pogrom.W rêku trzyma³wielk¹ czarn¹ bu³awê.Lecz Theoden nie by³ przez wszystkich opuszczony.Wprawdzie przyboczni rycerzealbo polegli przy nim, albo nie zdo³ali opanowaæ oszala³ych koni, któreponosi³y ich dalej w pole, jeden wszak¿e pozosta³ przy królu: m³ody Dernhelm,nieustraszony w swojej wiernoœci, p³aka³ nad le¿¹cym starcem, którego snadŸkocha³ jak ojca.Przez ca³y czas walki Merry siedz¹c za Dernhelmem nie dozna³¿adnego szwanku, dopóki nie nadci¹gnê³y ponownie Ciemnoœci, wtedy bowiemWindfola w panice staj¹c dêba zrzuci³ obu jeŸdŸców i uciek³.Merry czo³ga³ siêteraz na czworakach jak oszo³omiony zwierzak, oœlep³y i bezw³adny ze zgrozy.„ Giermek królewski! Giermek królewski! – powtarza³ sobie w duchu.– Musiszwytrwaæ przy królu.Sam powiedzia³eœ, ¿e bêdziesz go czci³ jak rodzonegoojca”.Lecz wola nie odpowiada³a g³osowi serca, a ca³e cia³o dygota³o ze strachu.Merry nie œmia³ otworzyæ oczu i spojrzeæ.W pewnej chwili wyda³o mu siê, ¿es³yszy g³os Dernhelma, lecz bardzo dziwny, podobny do g³osu innej, spotkanejkiedyœ osoby.- Precz st¹d, odmieñcze, wodzu sêpów.Zostaw umar³ych w spokoju.Lodowaty g³os odpowiedzia³:- Nie wtr¹caj siê miêdzy Nazgula a jego ³up.Ukarze ciê gorzej ni¿ œmierci¹.Zabierze ciê do kraju rozpaczy, na dno ciemnoœci, gdzie staniesz siêbezcielesnym upiorem, gdzie Oko bez powiek przejrzy na wylot ka¿d¹ twoj¹ myœl.Szczêkn¹³ wyci¹gany z pochwy miecz.- Mo¿esz groziæ, czym chcesz, ale ja zrobiê wszystko, co w mojej mocy, ¿eby ciw spe³nieniu groŸby przeszkodziæ.- Przeszkodziæ? Mnie? G³upcze! ¯adnemu najwaleczniejszemu nawet mê¿owi œwiatanie uda siê nigdy i w niczym mi przeszkodziæ.Wtedy Merry us³ysza³ coœ, czego najmniej siê w tej groŸnej chwili spodziewa³:œmiech.Dernhelm œmia³ siê, a jego czysty g³os dŸwiêcza³ jak stal.- Ale ja nie jestem ¿adnym z mê¿Ã³w tego œwiata! Masz przed sob¹ kobietê.JestemEowina, córka Eomunda.Bronisz mi dostêpu do mojego króla i zarazem ukochanegowuja.IdŸ precz, chyba ¿eœ pewny swej nieœmiertelnoœci.Czymkolwiek bowiemjesteœ, ¿yw¹ istot¹ czy te¿ chodz¹cym trupem, miecz mój spadnie na ciebie,je¿eli tkniesz króla.Skrzydlaty potwór krzykn¹³, lecz Upiór Pierœcienia nic nie odpowiedzia³,umilk³, jakby nagle ogarnê³y go w¹tpliwoœci.Zdumienie i ciekawoœæ pomog³yhobbitowi przezwyciê¿yæ na chwilê strach.Otworzy³ oczy, czarna zas³ona lêkuju¿ mu nie przes³ania³a widoku.O parê kroków przed nim siedzia³a olbrzymiapoczwara, a nad ni¹ niby cieñ rozpaczy górowa³ Wódz Nazgulów.Nieco w lewo,twarz¹ do nich zwrócona sta³a ta, któr¹ Merry do niedawna nazywa³ Dernhelmem.Nie kry³ ju¿ jej twarzy he³m, jasne w³osy uwolnione sp³ywa³y na ramiona lœni¹cbladym z³otem.Szare jak morze oczy spogl¹da³y surowo i gniewnie, a mimo to ³zysp³ywa³y z nich na policzki.W rêku trzyma³a miecz, wzniesion¹ tarcz¹ os³ania³asiê od okropnego spojrzenia wroga.To by³a Eowina i Dernhelm zarazem, Merry bowiem w przeb³ysku wspomnieniaujrza³ twarz, która zwróci³a jego uwagê przy wyjeŸdzie z Dunharrow, twarzm³odego rycerza, ruszaj¹cego na spotkanie œmierci, bez nadziei w sercu.Wraz zpodziwem ocknê³a siê w hobbicie litoœæ i w³aœciwe temu plemieniu nieskoremêstwo.Zacisn¹³ piêœci.Nie móg³ pozwoliæ, by ta piêkna, zrozpaczonaksiê¿niczka zginê³a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •