[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.£odzie równie¿ by³y przez elfy budowane.- Przeszed³eœ przez Ukryty Kraj - powiedzia³ Faramir - ale zdaje siê, ¿eœniewiele poj¹³ z jego czarów.Ludzie, którzy maj¹ do czynienia z Mistrzyni¹Magii mieszkaj¹c¹ z Z³otym Lesie, wiedz¹, ¿e czeka ich mnóstwo dziwnychzdarzeñ.Niebezpiecznie jest dla œmiertelnego cz³owieka wychodziæ poza granicepods³onecznego œwiata, dawnymi laty ma³o kto wraca³ stamt¹d nieodmieniony, jaku nas mówi¹.Boromirze! Boromirze! - krzykn¹³ nagle.- Có¿ rzek³a ci piêknapani, nad któr¹ œmieræ nie ma w³adzy? Co ci przepowiedzia³a? Co zbudzi³a wtwoim sercu? Czemu¿ zab³¹dzi³eœ do Laurelindorenan zamiast prost¹, w³asn¹ drog¹pocwa³owaæ konno przez step Rohanu i stan¹æ o poranku w progu rodzinnego domu?Znów zwracaj¹c siê do Froda mówi³ ³agodnym ju¿ teraz g³osem:- Myœlê, ¿e na te pytania móg³byœ mi odpowiedzieæ, Frodo, synu Droga.Mo¿ejednak nie teraz i nie tutaj.¯ebyœ nie s¹dzi³, ¿e wszystko, co ci mówi³em,by³o przywidzeniem, wiedz, ¿e róg Boromira w koñcu wróci³ do kraju, a to ju¿dowód, który mo¿na wzi¹æ w rêkê.Róg wróci³, lecz pêkniêty na pó³, jakbyrozr¹bany toporem czy mieczem.Dwie jego czêœci osobno wyrzuci³a woda na brzeg;jedn¹ znaleziono w sitowiu, gdzie kryli siê na czatach ¿o³nierze Gondoru, napó³nocnej granicy, poni¿ej ujœcia Rzeki Entów.Drug¹ dostrzeg³ p³yn¹c¹ na falijeden z naszych wartowników strzeg¹cych rzeki.najdziwniejszymi sposobamizbrodnia zawsze na jaw wychodzi.Teraz strzaskany róg, dziedzictwopierworodnego syna, le¿y na kolanach Denethora, który w swojej stolicy czekadalszych wieœci.Czy o tym strzaskanym rogu nic mi nie mo¿esz powiedzieæ?- Od ciebie dopiero us³ysza³em, ¿e zosta³ strzaskany - odpar³ Frodo.- Jeœliwszak¿e nie mylisz siê w rachunku, s³ysza³eœ g³os rogu tego samego w³aœniednia, w którym roz³¹czyliœmy siê, w którym ja z Samem opuœci³em dru¿ynê.Tote¿groz¹ przejmuje mnie twoja opowieœæ, skoro bowiem Boromir znalaz³ siê wówczas wniebezpieczeñstwie i poleg³, lêkam siê, ¿e zginêli wszyscy moi towarzysze.Abyli to moi bliscy krewni i przyjaciele.Czy teraz zgodzisz siê zaniechaæpodejrzeñ i zwolnisz mnie, abym móg³ odejœæ swoj¹ drog¹? Jestem zmêczony,zbola³y, wylêk³y.Mam jednak do spe³nienia zadanie; mo¿e nie zdo³am go wykonaæ,muszê jednak przynajmniej spróbowaæ, zanim tak¿e zginê.Tym bardziej powinienemsiê spieszyæ, je¿eli z ca³ej dru¿yny tylko my dwaj, hobbici, pozostaliœmy ¿ywi.Wracaj do swego kraju, dzielny kapitanie Gondoru, broñ swego grodu, a mniepozwól odejœæ tam, gdzie los wzywa.- Ja nie znalaz³em pociechy w rozmowie z tob¹ - rzek³ Faramir - ty jednakwyci¹gasz z niej wnioski znacznie gorsze, ni¿by nale¿a³o.Któ¿ bowiem z³o¿y³Boromira w ³odzi? Nie myœlê, ¿eby przysz³y oddaæ mu tê ostatni¹ pos³ugê elfy zLorien, na pewno te¿ nie zrobili tego orkowie ani s³udzy Tamtego.A wiêc musia³wyjœæ z ¿yciem ktoœ z twojej dru¿yny.Cokolwiek wszak¿e sta³o siê tam, na naszym pó³nocnym pograniczu, nie ¿ywiê ju¿podejrzeñ co do twojej roli, mój Frodo.Gorzkie doœwiadczenie nauczy³o mnies¹dziæ sprawiedliwie ludzi z ich s³Ã³w i z twarzy; myœlê, ¿e na nizio³kach tak¿eumiem siê poznaæ.Co prawda - doda³ z uœmiechem - jest w tobie coœniesamowitego, Frodo, coœ z elfa.Lecz z tej naszej rozmowy wiêcej wynik³o, ni¿siê spodziewa³em.Powinienem was teraz zabraæ z sob¹ do Minas Tirith, abyœciez³o¿yli zeznania Denethorowi; je¿eli to, co dzisiaj postanowiê, wyjdzie nazgubê mego kraju, nara¿ê te¿ w³asne ¿ycie.Nie chcê wiêc rozstrzygaæ pochopnie,co dalej robiæ.St¹d wszak¿e trzeba ruszaæ nie zwlekaj¹c.Zerwa³ siê i wyda³ rozkazy.¯o³nierze natychmiast rozdzielili siê na ma³egrupki i zaczêli siê rozpraszaæ ró¿nymi drogami, znikaj¹c szybko w cieniu ska³i drzew.Wkrótce zostali tylko Mablung i Damrod.- Wy pójdziecie ze mn¹ i z moj¹ przyboczn¹ stra¿¹ - rzek³ Faramir do Froda iSama.- Goœciñcem po³udniowym i tak nie moglibyœcie iœæ, jeœli nawet tamtêdyprowadzi wasza droga.Przez kilka najbli¿szych dni by³oby to zbytniebezpieczne, po naszej dzisiejszej zasadzce Nieprzyjaciel strzec bêdzie tegoszlaku ze zdwojon¹ czujnoœci¹.Zreszt¹ nie zaszlibyœcie dziœ daleko, jesteœciebardzo zmêczeni.My równie¿.Zd¹¿amy do kryjówki, któr¹ mamy o niespe³nadziesiêæ mil st¹d.Orkowie i szpiedzy Nieprzyjaciela nic jak dot¹d o niej niewiedz¹, a gdyby j¹ nawet odkryli, moglibyœmy broniæ siê tam d³ugo przeciwwielkiej sile.Przeœpimy siê, odpoczniemy wszyscy, wy razem z nami.Jutro ranorozs¹dzê, co powinienem uczyniæ dal swojego i waszego dobra.Frodo nie mia³ wyboru, musia³ zgodziæ siê na to zaproszenie, które by³ow³aœciwie rozkazem.Co prawda na razie nic lepszego nie móg³by zrobiæ, bo powypadzie wojowników Gondoru droga przez Ithilien grozi³a wiêkszym ni¿kiedykolwiek niebezpieczeñstwem.Ruszyli niezw³ocznie, Mablung i Damrod szli pierwsi, a hobbici z Faramirem zanimi.Okr¹¿ywszy jezioro od tej strony, po której poprzednio wêdrowcy k¹palisiê i czerpali wodê, przeprawili siê przez strumieñ, wspiêli na wyd³u¿ony stoki zag³êbili w zielony cieñ lasu, opadaj¹cego ku zachodowi.Pospieszaj¹c o tyle,o ile hobbici mogli ludziom nad¹¿yæ, rozmawiali œciszonym g³osem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •