[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mia³pojêcia, ¿e wci¹¿ ³amiê przepisy, które ustanowi³ dla mojego w³as­negobezpieczeñstwa.Nigdy siê nie dowiedzia³, ¿e przeze mnie jego trzej uczniowiestali siê nielegalnie animagami.Ale zawsze jakoœ zapomina³em o wyrzutachsumienia, kiedy tylko zabieraliœmy siê do zaplanowania kolejnej w³Ã³czêgi.Takby³o co miesi¹c.I wcale siê nie zmieni³em.Twarz mu stê¿a³a, a w jego g³osie zadŸwiêcza³a wyraŸna nuta wstrêtu do samegosiebie.- Przez ca³y ten rok walczy³em ze sob¹, zastanawiaj¹c siê, czy powiedzieæDumbledore’owi, ¿e Syriusz jest animagiem.Ale nie zrobi³em tego.Dlaczego? Boby³em za wiel­kim tchórzem.Musia³bym siê przyznaæ, ¿e kiedy by³em uczniem,zawiod³em jego zaufanie, ¿e poci¹gn¹³em za sob¹ innych.a zaufanieDumbledore’a naprawdê wiele dla mnie znaczy³o.Przyj¹³ mnie do Hogwartu, kiedyby³em ch³op­cem, da³ mi w koñcu posadê, gdy ja stroni³em od ludzi i nie mog³emsobie znaleŸæ p³atnej pracy.Wmawia³em wiêc so­bie, ¿e Syriusz przenikn¹³ dozamku dziêki znajomoœci czar­nej magii, której siê nauczy³ od Voldemorta, a to,¿e jest animagiem, nie ma z tym nic wspólnego.Mo¿na wiêc powiedzieæ, ¿eSnape nie myli³ siê co do mnie.- Snape? - zachrypia³ Black, po raz pierwszy od­wracaj¹c wzrok od Parszywka ipatrz¹c na Lupina.- A co Snape ma z tym wspólnego?- On jest tutaj, Syriuszu - rzek³ ponuro Lupin.- On te¿ tutaj naucza.Spojrza³ na Harry’ego, Rona i Hermionê.- Profesor Snape by³ z nami w szkole.Bardzo siê sprze­ciwia³ mianowaniu mnienauczycielem obrony przed czarn¹ magi¹.Wci¹¿ powtarza³ Dumbledore'owi, ¿e niezas³ugujê na zaufanie.Mia³ swoje powody.bo, widzicie, Syriusz za¿artowa³sobie z niego okrutnie.ma³o brakowa³o, a ten g³upi dowcip zakoñczy³by siêdla Snape’a tragicznie.g³upi dowcip, w którym ja bra³em udzia³.Blackprychn¹³ pogardliwie.- Zas³u¿y³ sobie na to - warkn¹³.- Wêszy³, pod­s³uchiwa³, ¿eby tylko siêdowiedzieæ, dok¹d siê wymyka­my.bo mia³ nadziejê, ¿e nas wylej¹.- Severusa bardzo interesowa³o, gdzie znikam co mie­si¹c - mówi³ dalej Lupin doHarry’ego, Rona i Hermiony.- Byliœmy w tej samej klasie i.ee.nie bardzosiê lubi­liœmy.On zw³aszcza nie znosi³ Jamesa.Chyba by³ zazdrosny o jegowyczyny na boisku quidditcha.W ka¿dym razie pewnego wieczoru Snape zobaczy³,jak idê przez b³onie z pani¹ Pomfrey, która jak co miesi¹c prowadzi³a mnie dowierzby bij¹cej.Bardzo go to zaintrygowa³o.Syriusz wpad³ na pomys³.uzna³,¿e to bêdzie bardzo.ee.zabawne.¿eby powiedzieæ Snape’owi, ¿e musitylko szturchn¹æ d³ugim kijem naroœl na pniu, a bêdzie móg³ mnie œledziæ.No i,rzecz jasna, Snape to zrobi³.Pomyœlcie sami: gdyby dosta³ siê a¿ tu, do tegodomu, napotka³by wilko³aka.Ale twój ojciec, Harry, kiedy siê dowiedzia³, coSyriusz zrobi³, polecia³ za Snape’em i wyci¹gn¹³ go stamt¹d, nara¿aj¹c w³asne¿ycie.Niestety, Snape zd¹¿y³ mnie zobaczyæ na koñcu tunelu.Dumbledorezakaza³ mu komukolwiek o tym mówiæ, ale odt¹d Snape wiedzia³ ju¿, kimjestem.- Wiêc to dlatego Snape tak ciê nie lubi - powie­dzia³ powoli Harry.- Dlatego,¿e bra³eœ w tym udzia³?- Tak, dlatego - rozleg³ siê drwi¹cy g³os gdzieœ zza pleców Lupina.Severus Snape œci¹ga³ z siebie pelerynê-niewidkê.W rê­ku trzyma³ ró¿d¿kêwycelowan¹ w Lupina.ROZDZIA£ DZIEWIÊTNASTYS³uga Lorda VoldemortaHermiona krzyknê³a.Black zerwa³ siê na równe nogi.Harry podskoczy³, jakby goporazi³ silny pr¹d.- Znalaz³em to pod wierzb¹ bij¹c¹ - powiedzia³ Snape, odrzucaj¹c pelerynê, alewci¹¿ celuj¹c ró¿d¿k¹ w pierœ Lupina.- Bardzo przydatne, Potter, dziêki.Snape by³ nieco zadyszany, ale nie móg³ ukryæ wyrazu triumfu na twarzy.-Pewnie siê zastanawiacie, sk¹d wie­dzia³em, ¿e was tutaj znajdê? W³aœnieodwiedzi³em twój gabinet, Lupin.Zapomnia³eœ o swojej porcji eliksiru, wiêcchcia³em ci przynieœæ.I dobrze, ¿e to zrobi³em.przynaj­mniej dla mnie.Natwoim biurku le¿a³a mapa.Wystarczy³o rzuciæ na ni¹ okiem, by dowiedzieæ siêwszystkiego, co chcia³em.Zobaczy³em, jak biegniesz tym przejœciem i gi­nieszza krawêdzi¹ mapy.- Severusie.- zacz¹³ Lupin, ale Snape nie da³ mu dokoñczyæ.- Tyle razy powtarza³em dyrektorowi, ¿e to ty poma­gasz swojemu staremu druhowiBlackowi przedostawaæ siê do zamku, a oto mamy tego niezbity dowód.Do g³owy minie przysz³o, ¿e bêdziesz mia³ czelnoœæ wykorzystaæ to stare miejsce nakryjówkê.- Severusie, pope³niasz b³¹d - powiedzia³ Lupin ¿ar­liwym tonem.- Nie wieszwszystkiego.mogê to wyjaœ­niæ.Syriusz wcale nie zamierza zabiæHarry’ego.- W Azkabanie przybêdzie dziœ dwóch nowych wi꟭niów - rzek³ Snape, a oczyzap³onê³y mu gor¹czkowo.- Bardzo jestem ciekaw, jak to przyjmie Dumbledore.Tak by³ przekonany o twojej nieszkodliwoœci.No wiesz, Lupin.oswojonywilko³ak.- Ty g³upcze - przerwa³ mu cicho Lupin.- Uwa­¿asz, ¿e za ch³opiêcy wybrykmo¿na wsadzaæ niewinnego cz³owieka do Azkabanu?TRZASK! Cienkie, podobne do wê¿y sznurki wystrzeli³y z koñca ró¿d¿ki Snape’a iowinê³y siê wokó³ ust, nadgar­stków i kostek nóg Lupina, który straci³równowagê i upad³ na pod³ogê, nie mog¹c siê ruszyæ.Black rykn¹³ z wœciek³oœcii ruszy³ na Snape’a, ale ten wycelowa³ ró¿d¿kê prosto miêdzy jego oczy.- Daj mi tylko powód - wyszepta³.- Daj mi po­wód, a zrobiê to, przysiêgam.Black zamar³.Trudno by³o powiedzieæ, która twarz wy­ra¿a³a wiêksz¹ nienawiœæ.Harry sta³ jak sparali¿owany, nie wiedz¹c, co zrobiæ ani komu wierzyæ.Zerkn¹³na Rona i Hermionê.Ron wygl¹da³ na tak samo oszo³omionego jak on i wci¹¿walczy³ z wyry­waj¹cym mu siê Parszywkiem.Natomiast Hermiona zrobi­³a niepewnykrok w stronê Snape’a i powiedzia³a, z trudem ³api¹c oddech:- Panie profesorze Snape.przecie¿ nie zaszkodzi³oby pos³uchaæ, co oni maj¹do powiedzenia, prawda?- Granger, grozi wam zawieszenie w prawach ucznia- warkn¹³ Snape.- Ty, Potter i Weasley jesteœcie poza terenem szko³y, wtowarzystwie zbieg³ego z wiêzienia mor­dercy i wilko³aka.Wiêc choæ raz w ¿yciutrzymaj jêzyk za zêbami, dobrze?- Ale jeœli.jeœli pan siê myli.- MILCZ, G£UPIA DZIEWCZYNO! - krzykn¹³ Snape [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •