[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To dlatego nazwa³ mniedemonem i powiesi³ w klatce.- Biedny Temuchin - powiedzia³a Meta w przeb³ysku intuicji.- Zgubi³a go w³asnaambicja i w koñcu to zrozumia³.Chocia¿ to on by³ zdobywc¹, straci³ najwiêcej.- Swój sposób ¿ycia i samo ¿ycie - odpar³ Jason, - By³ wielkim cz³owiekiem.- Nie mów tylko, ¿e ¿a³ujesz, ¿e go zabi³em - powiedzia³ Kerk.- Absolutnie.Osi¹gn¹³ wszystko, o czym kiedykolwiek marzy³; potem zgin¹³.Niewielu ludzi mo¿e to o sobie powiedzieæ.- Wy³¹cz g³oœniki, Kerk - powiedzia³a Meta.-1 mo¿esz ju¿ iœæ.Ogromny Pyrrusanin otworzy³ usta, by zaprotestowaæ, ale zamiast tego uœmiechn¹³siê i wyszed³.- Co teraz zamierzasz robiæ? - zapyta³a, gdy tylko drzwi siê zamknê³y.- Spaæ przez miesi¹c, jeœæ befsztyki i wracaæ do si³.- Nie to mia³am na myœli.Chcia³am zapytaæ, dok¹d pójdziesz? Mo¿e zostaniesztutaj, z nami?Z trudem stara³a siê wyraziæ swoje uczucia, u¿ywaj¹c s³ownika, który wcale siêdo tego nie nadawa³.Jason jej tego nie u³atwia³.- Czy to ma dla ciebie jakieœ znaczenie?- Tak.To dla mnie bardzo wa¿ne, w jakiœ nowy sposób.- Zmarszczy³a czo³o.Prawie j¹ka³a siê z wysi³ku.- Kiedy jestem z tob¹, chcê ci tyle powiedzieæ.Wiesz, jaka jest najmilsza rzecz, jak¹ mówimy na Pyrrusie? - Pokrêci³ przecz¹cog³ow¹.- "Walczy³eœ bardzo dobrze".Aleja nie to mam-na myœli.Jason w³ada³ dziewiêcioma jêzykami i wiedzia³ dok³adnie, co sam chcia³powiedzieæ, ale nie zrobi³ tego.Nie by³ w stanie.Odwróci³ g³owê.- Nie, popatrz na mnie.- Meta ujê³a jego twarz w d³onie i delikatnie odwróci³aw swoj¹ stronê.Jej czyny mówi³y wiêcej ni¿ jakiekolwiek s³owa i Jason by³zawstydzony, ¿e nic nie mo¿e wykrztusiæ, ale nadal milcza³.- Sprawdzi³am, coznaczy s³owo "kocham", jak mi kaza³eœ.Z pocz¹tku nie bardzo rozumia³am, boprzecie¿ to tylko s³owa, ale kiedy pomyœla³am o tobie, od razu wszystko sta³osiê jasne.Ich twarze by³y blisko siebie.Jej oczy spokojnie patrzy³y w jego.- Kocham ciê - powiedzia³a.- Myœlê, ¿e zawsze bêdê ciê kochaæ.Nie mo¿esz mnienigdy opuœciæ.Bezpoœrednioœæ i prostota jej uczuæ wezbra³a niczym powódŸ, by przedrzeæ siêprzez ochronn¹ skorupê, któr¹, pracowicie budowa³ latami.By³ samotnikiem.Niktnie sta³ po jego stronie.WeŸ kobietê, zostaw kobietê.Wszechœwiat pomo¿e tym,którzy sobie pomog¹.Mogê sam siê o siebie zatroszczyæ i.nikogo nie.potrzebujê.- Na wszystkie gwiazdy, dziewczyno, jak ja ciê kocham.-- wykrztusi³,przyci¹gaj¹c j¹ do siebie, tul¹c twarz do jej szyi, w³osów.- l ju¿ nigdy mnie nie opuœcisz? - zapyta³a.- I ju¿ nigdy mnie nie opuœcisz.To najkrótsza i najlepsza ceremonia œlubna,jak¹ s³ysza³am.Mo¿esz mi z³amaæ rêkê, jeœli kiedykolwiek spojrzê na inn¹dziewczynê.- Proszê, nie mów teraz o walce.- Przepraszam.To mówi moje stare "ja".Myœlê, ¿e oboje bêdziemy musieliwprowadziæ nieco delikatnoœci w nasze ¿ycie.Tego ty, ja i nasi mrukliwiPyrrusanie potrzebujemy najbardziej.To wszystko, czego nam trzeba.Nie pokory- tego nikt nie potrzebuje.Myœlê, ¿e teraz mo¿emy sobie na to pozwoliæ.Kopalnie powinny wkrótce ruszyæ, a po tempie.w jakim plemiona przenosz¹ siê naniziny, mo¿emy s¹dziæ, ¿e Pyrrusanie bêd¹ mieli p³askowy¿ dla siebie.- Tak, to by³oby dobre.To móg³by byæ nasz nowy œwiat - zawaha³a siê nachwilê,, wa¿¹c s³owa.- My, Pyrrusanie zostaniemy tutaj, a ty?.Niechcia³abym porzucaæ swoich, ale pójdê za tob¹, dok¹dkolwiek siê udasz.- Nie bêdziesz musia³a.Zostajê tutaj.Przecie¿ jestem cz³owiekiem plemienia,nie pamiêtasz? Pyrrusanie s¹ nieokrzesani, zawziêci i wybuchowi, dobrze o tymwiesz.Ale ja jestem taki sam.Wiêc, mo¿e w koñcu znalaz³em swój dom?.- Ze mn¹.Na zawsze.- Oczywiœcie.Ju¿ nic wiêcej nie trzeba by³o mówiæ.HARRY HARRISONUrodzi³ siê w 1925 roku.Od 1978 r.pe³ni funkcjê przewodnicz¹cego WorldScience Fic-tion - œwiatowej organizacji zrzeszaj¹cej autorów SF.W jego powieœciach znajdujemy du¿o humoru i parodii, a przede wszystkimwspania³e przygody [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •