[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fertig te¿ na to wpad³ i poszed³ ju¿ o krok dalej.Jak.Siê.Nazywal.Szkop - odczyta³ powoli.- Jak siê nazywa³ szkop?Co za szkop, Everly?Zimmermann - odpar³ krótko Everly.- Cholera, ale jak on mia³ naimiê?Nie no, Everly, proszê ciê, tylko nie to samo raz jeszcze! - za³ama³rêce Weston.Everly nie zwraca³ na niego uwagi.Emil? - powiedzia³ niepewnie i nagle twarz mu siê rozjaœni³a.- Nie,nie Emil.Ernest! Ernest Zimmermann.Jest pan pewien?Tak jest, panie generale.Dobrze.Proszê im to wys³aæ.Zaszyfrowanie nazwiska zajê³o Buchananowi ponad minutê.Poda³ pluto-nowemu LaMadridowi kartkê.- Wyœlijcie tylko numery, LaMadrid.I powtórz-cie dwa razy.Tak jest, panie kapitanie - odpar³ plutonowy i po³o¿y³ rêkê na kluczu,wysy³aj¹c sygna³ wywo³awczy, a potem numery z kartki.OdpowiedŸ przysz³a natychmiast.Australia potwierdzi³a odbiór „depeszynumer jeden" i kaza³a czekaæ na nastêpn¹.Plutonowy LaMadrid nawet jej nie zapisywa³, tylko g³oœno przekaza³wszystkim obecnym.Po co ten numer? - zapyta³ Fertig.- Nigdy do tej pory niczego takiegonie by³o.Zdaje siê, ¿e a¿ do tej chwili podejrzewali, ¿e nasz operator ma skoœneoczy - wyjaœni³ Weston.Idzie nastêpna depesza - powiedzia³ plutonowy i zacz¹³ stukaæw klawisze maszyny.Jednoczeœnie g³oœno podawa³ numery, tak ¿e Bu-chanan móg³ je odczytywaæ na bie¿¹co.Kiedy skoñczy³, poda³ kartkêFertigowi.Dozod.Azzen.Iawkz.Udze¿.Eznik? O Jezu, a co to takiego?Panie generale, to chyba znaczy - odezwa³ siê przejêtym g³osemBuchanan - „Do zobaczenia wkrótce, RzeŸnik".- Spojrza³ na Everly'ego.-A pan jak to rozumie?Tak jest, panie kapitanie.To chyba w³aœnie to mia³o znaczyæ.Wybieraj¹siê tutaj.RzeŸnik i Zimmermann.No, tego szkopa ju¿ w depeszy nie ma - podniós³ rêkê genera³.- Toju¿ nadmiar szczêœcia.A có¿ innego mog³oby to oznaczaæ, panie generale? - zapyta³ Everly.Nagle twarz mu siê rozjaœni³a.- Quentin Alexander McPherson! PieprzonyQuentin pieprzony Alexander pieprzony McPherson!Co takiego? - zapyta³ zdumiony genera³.Zdaje siê, ¿e porucznikowi wróci³a pamiêæ - uœmiechn¹³ siê Weston.Gabinet dowódcy Kempeitai, 3Cagayan de Oro,prowincja Misamis-OrienteMindanao, Filipiny28 listopada 1942 roku, 10.50Panie kapitanie, oto depesze wymienione miêdzy Fertigiem a Australi¹w ci¹gu ostatniej godziny - zameldowa³ porucznik Hideyori, k³ad¹c na biurkuMatsuoki szar¹ kopertê.Kapitan uwa¿nie przeczyta³ jej zawartoœæ, po czym podniós³ na porucz-nika wzrok, zadaj¹c nieme pytanie.Wys³a³em to ju¿ do Sekcji Wywiadu w Manili, panie kapitanie -odpowiedzia³ Hideyori.Kiedy spodziewa siê pan odpowiedzi?Nie mam pojêcia, panie kapitanie.Zaznaczy³ pan, oczywiœcie, ¿e Kempeitai interesuje siê t¹ spraw¹? I ¿eto sprawa wielkiej wagi?Tak jest, panie kapitanie, oczywiœcie, ¿e zwróci³em na to ich uwagê.Panie kapitanie, na ile znana jest panu procedura tworzenia szyfru prostegopodstawienia?Zawsze chêtnie dowiem siê czegoœ nowego, Hideyori.Trudnoœæ w ³amaniu szyfrów prostego podstawienia polega, paniekapitanie, na tym, ¿e nadawca i adresat rozporz¹dzaj¹ zwykle znajomoœci¹faktów, nieznanych dla przechwytuj¹cego.Mo¿e pan to wyjaœniæ?Jak pan zauwa¿y³, panie kapitanie, nadawca kaza³ odbiorcy u¿yæ doodczytania imienia i nazwiska ¿ony Banninga i nazwy rodzinnego miastaPercy’ego.Odbiorca powinien to zapisaæ w ci¹g³ej linii i podstawiæ pod nieliczby, ponumerowaæ je od jednego do koñca liter.Hideyori zauwa¿y³, ¿e Matsuoka nie bardzo rozumie.Mo¿e lepiej, ¿ebym to panu pokaza³ na przyk³adzie, panie kapitanie.Proszê bardzo.Demonstracja trwa³a oko³o piêciu minut.Kiedy Hideyori skoñczy³, kapitanmia³ ju¿ pojêcie, na czym bêdzie polega³a trudnoœæ w rozszyfrowaniu tychwiadomoœci.Z tego wynika, ¿e w³aœciwie nie mamy ¿adnych szans na odczytanietej wiadomoœci?Och, nie, panie kapitanie! Ludzie z wywiadu maj¹ g³owê na karkui wypracowali przez lata pewne metody, które w koñcu pozwol¹ nam jeodczytaæ.Niestety, to trochê potrwa.Ile czasu? - zapyta³ ch³odno Matsuoka.- Dwa dni? Tydzieñ? Miesi¹c?Gdybym mia³ zgadywaæ, panie kapitanie, stawia³bym na piêæ do sied-miu dni.Cudownie! - sarkastycznie prychn¹³ Matsuoka.Panie kapitanie, przysz³o mi do g³owy.Có¿ takiego?Jestem pewien, ¿e pan kapitan, oficer Kempeitai, ju¿ pewnie dawnosam to zauwa¿y³.Hideyori, s³u¿ba w Kempeitai nauczy³a mnie nigdy nie dawaæ zawygran¹ i nie ulegaæ pokusie rezygnacji z rozpracowywania ka¿dego tropu.Bardzo czêsto rozwi¹zanie skrywa siê w³aœnie pod tym ostatnim kamieniem,którego nie chcia³o nam siê odwróciæ.Je¿eli macie jakiœ pomys³, proszê migo przedstawiæ.Panie kapitanie, zauwa¿y³em, ¿e wystêpowa³a dot¹d kwestia legalnoœcidzia³añ tego genera³a Fertiga i jego Armii Stanów Zjednoczonych na Filipinach.To bandyta, Hideyori.A bandyci z definicji dzia³aj¹ nielegalnie.Zapa-miêtajcie to sobie.Panie kapitanie, mówi³em jedynie, ¿e to zagadnienie wystêpowa³ow stosunkach z Australi¹.-No i?Pan kapitan zapewne zauwa¿y³ tê przedostatni¹ transmisjê?A co w niej takiego dziwnego?Brzmi ona, panie kapitanie, „Potwierdzamy odbiór waszej depeszynumer 1", a potem nakazuje przejœæ na odbiór.Nic takiego do tej pory niemiewa³o miejsca.Wed³ug mnie wskazuje to na to, ¿e Australia uzna³a, ¿egenera³ Fertig rzeczywiœcie jest tym, za kogo siê podaje.Czyli innymi s³owy,depesza ta zawiera oficjalne uznanie Fertiga.Równie dobrze to mo¿e nic nie znaczyæ - odpar³ Matsuoka.- Niemniejby³a to bardzo wnikliwa uwaga z waszej strony.W przysz³oœci, gdyby coœjeszcze zwróci³o pañsk¹ uwagê, proszê mi o tym mówiæ.Z przyjemnoœci¹, panie kapitanie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •