[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz, przekonana, ¿e odpowiedŸ brzmi twierdz¹co,armia - oczywiœcie, zgodnie z duchem porozumieniaz Key West z 1948 roku - przeka¿e odpowiedzialnoœæza wszelkie sprawy techniczne zwi¹zane z projektemsi³om powietrznym.Podczas wypowiedzi pu³kownika Brandona genera³Black kilkakrotnie odchrz¹kn¹³.W ¿aden inny sposób najego s³owa nie reagowa³.Na chodniku przed stylizowan¹ rezydencj¹ Howardai Prissy Duttonow zebra³ siê t³um ludzi.Próbowa³o nadnim panowaæ jakieœ pó³ tuzina policjantów z Ozark, mniejwiêcej tylu zastêpców szeryfa z hrabstwa Dale, a nawetdwaj policjanci stanowi z Alabamy.Do drzwi budynkumog³y siê zbli¿yæ jedynie te osoby, które by³y znane jakoprzyjaciele i najbli¿si znajomi Duttonow.Policjanci stanowi dali znak ma³emu konwojowi, ¿ebyzatrzyma³ siê przy krawê¿niku.- Bardzo proszê, niech pan zostanie w samochodzie,pu³kowniku - powiedzia³ genera³ Black.- Wkrótce poin-formujê pana o mojej decyzji.Pu³kownik Brandon by³ zaskoczony, kiedy zobaczy³, ¿esier¿ant Wesley maszeruje do domu Duttonow z genera-³em.Powita³a ich Prissy Dutton, sprawiaj¹ca wra¿enie za-mroczonej œrodkami uspokajaj¹cymi.Oznajmi³a, ¿e „bur-mistrz po³o¿y³ siê do ³Ã³¿ka".Przesuwane drzwi pomiêdzy salonem a jadalni¹ by³y387rozsuniête.Na stole w jadalni wystawiono poczêstunek.Z bufetu korzysta³o w tej chwili oko³o trzydziestu osób,a drugie tyle sta³o pod œcianami salonu lub zajmowa³omiejsca na nielicznych krzes³ach w obu pomieszczeniach.Wdowa po Edwardzie C.Greerze w czarnej sukience, zeskromnym sznurem pere³ na szyi, siedzia³a na czerwonejpluszowej kanapie.Odpycha³a od siebie czarnoskór¹ ko-bietê, która stara³a siê przej¹æ od niej dziecko, spokojnieœpi¹ce w jej ramionach.- Wes - odezwa³ siê genera³ Black.- Zamknij drzwii usuñ wszystkich ludzi z tego pokoju.Sier¿ant Wesley najpierw przymkn¹³ przesuwane drzwi,a potem zacz¹³ usuwaæ ludzi z salonu.Pokój wyludni³ siêzaskakuj¹co szybko.Wreszcie zosta³y w nim tylko trzypary: pu³kownik Bellmon z ¿on¹, major MacMillan z ¿on¹oraz major Sanford T.Felter z ¿on¹.- Powiedzia³em: wszystkich, i to w³aœnie mia³em namyœli - powiedzia³ genera³ Black.- To dotyczy tak¿e ciebiei Wesa - doda³, zwracaj¹c siê do swojej ¿ony.Po chwili popatrzy³ na Melody Dutton Greer.- B¹dŸ uprzejma i oddaj dziecko jednej z kobiet - po-prosi³.- Czy to jest rozkaz, generale? - zapyta³a Melody.Nie zamierza³ jej dra¿niæ.Uzna³, ¿e œpi¹ce dziecko niebêdzie przeszkadzaæ.Tymczasem poczeka³, a¿ czarnoskó-ra kobieta pozwoli siê wyprowadziæ z pokoju.Uczyni³a toniechêtnie, sier¿ant Wesley by³ jednak nieugiêty, chocia¿delikatny.Po chwili zasun¹³ za ni¹ drzwi.Sier¿ant podszed³ do Melody i usiad³ obok niej.- Potrzymam go - powiedzia³.- Rêka ci œcierpnie.- Dobrze - odpar³a Melody z gorycz¹ w g³osie i poda³amu œpi¹cego niemowlaka.Dziecko drgnê³o, jednak siê nie obudzi³o.Pi³aœ coœ?Jasne - odpar³a Melody.Chcesz jeszcze jednego drinka?Nie.W³aœnie siê dowiedzia³em, ¿e Ed otrzyma³ Distin-guished Flying Cross - niespodziewanie powiedzia³ genera³.388Wie pan, co pan sobie mo¿e zrobiæ z tym cholernymmedalem?! - zawo³a³a Melody.-1 po to pan tu przyszed³?Zêby mi o tym powiedzieæ?Nie.Przyszed³em, ¿eby powiedzieæ, ¿e bardzo ci wspó³-czujê.Dziêkujê.Czy moi przyjaciele mog¹ ju¿ tu wróciæ?Jeszcze nie.Dlaczego nie?Poniewa¿ teraz chcesz rozmawiaæ ze mn¹.Naprawdê?Tak, ze mn¹.Nie wiem, o czym pan, do diab³a, mówi.I niech mi panwybaczy, generale, ale wcale mnie to nie obchodzi.Poza przekazaniem ci spodziewanych zwyczajowychwyrazów wspó³czucia chcê ciê poinformowaæ, dlaczego mywszyscy bardzo cierpimy i czujemy siê podle.Proszê, niech siê pan nie krêpuje - powiedzia³a Me-lody z sarkazmem.Felter czuje siê winien, poniewa¿ Ed ocali³ mu ¿y-cie, kiedy razem wydostawali siê z d¿ungli w Dien BieñPhu - oznajmi³ genera³ Black.- I dlatego, ¿e gdyby nieza³atwi³ Edowi wyjazdu z Algierii, nie skoñczy³by za ste-rami tej maszyny.Fascynuj¹ce.MacMillan czuje siê winny, poniewa¿ to Ed pilotowa³,a nie on.No i ta sprawa z Indochin.chocia¿ w mniejszymstopniu.Przede wszystkim jednak dlatego, ¿e potrafi³ pilo-towaæ, a jednak to nie on siedzia³ za sterami w momenciekatastrofy.— Trochê mnie mêczy ta rozmowa - stwierdzi³a Melody.Wsta³a, podesz³a do drzwi i przez moment sprawia³awra ¿eniê, jakby zamierza³a je otworzyæ.W ostatniej chwilizmieni³a zamiar, podesz³a do stolika z butelkami i rozla³awhiskey do dwóch szklanek.Podesz³a do genera³a Blackai poda³a mu jedn¹.Nastêpnie usiad³a, wypi³a whiskey zeswój ej szklanki jednym ³ykiem, po czym rzuci³a siê plecamina oparcie kanapy i zadar³a g³owê tak wysoko, ¿e jej oczypatr:zy³y prosto w sufit.G³oœno westchnê³a.— Choleracholeracholera - powiedzia³a.389Bob Bellmon - chcia³ kontynuowaæ Black, ale naglesiê powstrzyma³.— Przy okazji, od dzisiaj genera³ brygadierBellmon.Jeszcze o tym nie wie.Na zdrowie! - zawo³a³a Melody Dutton Greer i ener-gicznie podnios³a szklankê.Poczucie winy genera³a Bellmona jest cokolwiek bar-dziej intelektualne.To on by³ tym cz³owiekiem, który przy-szed³ do mnie i poprosi³ o zgodê na uzbrojenie helikoptera.I to on musia³ wydaæ twojemu mê¿owi rozkaz, ¿eby odby³strzelanie æwiczebne.Niczego nie musia³ Edowi rozkazywaæ - zaprzeczy³aMelody.- Mój zmar³y m¹¿ by³ równie zwariowany jak wywszyscy.Wieczny ochotnik!Ale oni wszyscy s¹ w b³êdzie - powiedzia³ Black.- Toja jestem tym sukinsynem, który jest za wszystko odpo-wiedzialny.Po co mi pan to mówi, generale? I co pan mia³ wspól-nego ze œmierci¹ Eda?To ja go pos³a³em na szkolenie pilotów helikopterów.Nie popiera³em tego, ale siê zgodzi³em, kiedy nalega³, i za-³atwi³em, ¿e móg³ zacz¹æ szkolenie.Poza tym to ja podj¹³emdecyzjê o rozpoczêciu testów.Statystycznie w zasadzie nieistnia³o zagro¿enie, ¿e ktoœ zginie w czasie testu.A jeœliju¿.Móg³ to byæ ktoœ, kogo nie zna³em, o kim nigdy nies³ysza³em, ale nie Ed.To nie mia³o prawa siê staæ.Jeœlijednak szukasz kogoœ, kogo mimo wszystko trzeba obwinieo jego œmieræ, to tym kimœ jestem ja.Melody przez chwilê przypatrywa³a siê genera³owi, po-trz¹snê³a g³ow¹, po czym znowu wbi³a wzrok w sufit.Na czym wiêc stoimy?Czy by³ tu major Lowell? - zapyta³ genera³ Black.Nie.Odwiedzi³o mnie mnóstwo sukinsynów w mun-durach, ale kondolencjami legendarnego majora Lowellanie zosta³am zaszczycona.Lowell jest najpraktyczniejszym cz³owiekiem z naswszystkich - stwierdzi³ genera³ Black.- Rozumie, ¿e kiedynie ma nic do powiedzenia, najlepiej milczeæ.Melody ponownie na niego popatrzy³a.- Hej - jêknê³a.- Doceniam to, ¿e pan do mnie przy-390szed³.Naprawdê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •