[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Klub wiedział, że razpuszczona w ruch Babs zmieniała się w katapultę, już się to nieraz zdarzało; pozostawałojedynie czekać, aż czas zrobi swoje, żaden płacz nie jest wieczny, wdowy powtñrnie wychodzą63La rencontre.- Zetknięcie się langue d'oil, langue d'oe i franko-prowansalskiego między Loarą i Allier - granice fonetycznei morfologiczne.za mąż.Nie było rady, pijana Babs oscylowała wśrñd klubowych płaszczy i szalikñw, wracała zprzedpokoju, chciała załatwiać porachunki z Oliveira - moment świetnie wybrany, żebywymyślać mu od inkwizytorñw, tłumacząc płaczliwie, że w swoim pieskim życiu nie spotkałanikogo podlejszego, bezduszniejszego, większego skurwysyna, sadysty, kata, rasistyniezdolnego do najelementarniejszej przyzwoitości, śmierdziela, gñwniarza, ohydnegosyfilityka.Epitety, ktñre napełniły rozkoszą Perica i Etienne'a, sprzecznymi zaś uczuciamipozostałych, włącznie z adresatem.Był to cyklon Babs, tornado w szñstym arrondissement, puré z walących się domñw,klub pochylał głowy, chował je w ramiona, nerwowo chwytał za papierosy.Kiedy Oliveiramñgł wreszcie dojść do słowa, zapadła wielka teatralna cisza.Oliveira oznajmił, że małyobrazek Nicolas de Staël wydaje mu się prześliczny i że Wong, skoro tyle pieprzył na tematdzieła Escoffiera, powinien przeczytać je i streścić na następnym posiedzeniu klubu.Babsznowu nazwała go inkwizytorem, Oliveirze zaś musiało przyjść na myśl coś zabawnego, bouśmiechnął się.Babs uderzyła go w twarz.Klub przedsięwziął szybkie środki zaradcze, ona zaśwybuch-nęła głośnym płaczem, delikatnie przytrzymywana przez Wonga, oddzielającego ją odrozwścieczonego Ronalda.Klub otoczył kołem Oliveirę, zostawiając na zewnątrz Babs, ktñrazgodziła się: 1) usiąść w fotelu, 2) przyjąć chustkę Perica.Mniej więcej w tym momenciewyłoniła się sprawa rue Monge i Magi-Dobrej Samarytanki.Ronaldowi, ktñremu w sennymwspomnieniu tego seansu klubu latały przed oczami wielkie zielone plamy, wydawało się, żeOliveira sprawdzał u Wonga, czy naprawdę Maga zamieszkała w jakimś meublé przy rueMonge, i Wong, zdaje się, powiedział, że nie wie, czy też, że tak, a wtedy ktoś,prawdopodobnie Babs ze swego fotela, zaczął wśrñd szlochñw znowu mu wymyślać, ciskającw twarz poświęcenie Magi-Dobrej Samarytanki u wezgłowia chorej Poli, i zdaje się, że właśniewtedy Oliveira zaczął się śmiać patrząc na Gregoroviusa i poprosił o więcej szczegñłñw natemat poświęcenia Magi-pielęgniarki, i spytał, czy naprawdę mieszka na rue Monge i podjakim numerem, te tam zwykłe szczegñły.Teraz Ronald usiłował wyciągnąć rękę i ułożyć ją między nogami Babs, ktñrapomrukiwała jakby z oddali, lubił zasypiać z ręką w tych ciepłych rejonach, ach, taprowokatorka Babs, przyspieszająca rozwiązanie klubu, trzeba będzie jej dobrze nagadać, botak się nie robi.Ale cały klub już otaczał Oliveirę, niby na jakimś wstydliwym sądzie, z czegoOliveira zdał sobie sprawę, zanim jeszcze zrobił to klub, i stojąc w środku koła, z papierosem wustach, z rękami w kieszeniach kanadyjki, nagle wybuchnął śmiechem, po czym zapytał (niezwracając się specjalnie do nikogo, a patrząc trochę ponad głowami otaczających), czy kluboczekuje od niego amende honorable albo czegoś w tym rodzaju, ale klub w pierwszymmomencie nie zrozumiał albo udał, że nie rozumie, o co mu chodzi, prñcz jednej Babs, ktñra zfotela, na ktñrym przytrzymywał ją Ronald, znowu zaczęła wymyślać mu od inkwizytorñw, coo tak pñźnej porze zabrzmiało niemal pogrzebowo.Wtedy Oliveira przestał się śmiać i, jakbynagle zdecydował się przyjąć wyrok (jakkolwiek nikt go nie sądził, klub nie zajmował siętakimi rzeczami), cisnął papierosa na ziemię, przydeptał butem, a po chwili, zaledwie usuwającramię, aby uniknąć ręki Etienne'a, niezdecydowanie się ku niemu wyciągającej, bardzo cichooznajmił, że nieodwołalnie występuje z klubu i że cały wyżej wymieniony klub, od niegopoczynając, a na wszystkich pozostałych kończąc, ma głęboko w dupie.Dont acte.(121)36Do rue Dauphine nie było daleko, może jednak warto by sprawdzić informacje Babs.Gregorovius z pewnością od pierwszej chwili wiedział, że Maga, wariatka jak zawsze, pñjdzieodwiedzić Polę.Caritas.Maga-Dobra Samarytanka.Czytaj „Rycerza Niepokalanej”.Czyż zdarzył jej się dzień bez dobrego uczynku? Śmiechu warte [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •