[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Arak! - zawołała Sufa kilka sal dalej.- Donald, Richard i Michael idą szybko, więc pójdę dalej z nimi!- W porządku.Spotkamy się wszyscy w hallu za około godzinę.Sufa kiwnęła głową i pomachała na pożegnanie.- Dlaczego tak martwiliście się wykryciem przez starożytnych ludzi? - zapytała Suzanne.- Oni z pewnością nie mieli środków technicznych, by sprawić wam jakikolwiek kłopot.- To prawda - przyznał Arak.- Ale wiedzieliśmy, że wy, ludzie drugiej generacji, będziecie je kiedyś mieli, nie chcieliśmy więc, żeby istniały zapisy o naszych wizytach.Wystarczyło, że martwiliśmy się nieudanym eksperymentem Atlantydy, chociaż to było mniejszą troską, gdyż jego uczestnicy udawali ludzi drugiej generacji.Suzanne skinęła głową, ale jej uwagę przyciągnęła minojska suknia o wymyślnym kroju, całkowicie odsłaniająca piersi.- Jest pewien okres waszej współczesnej historii, z którego mamy szczególnie wiele artefaktów - powiedział Arak.- Chcielibyście zobaczyć?Suzanne spojrzała na Perry’ego, który wzruszył tylko ramionami.- Oczywiście - powiedziała.Arak skręcił w lewo i poprowadził ich przez boczną galerię wypełnioną znakomitą grecką ceramiką.Za następnym zakrętem znaleźli nijako wyglądającą klatkę schodową.Wspiąwszy się na wyższe piętro, znaleźli się w obszernej sali wypełnionej sprzętem z drugiej wojny światowej.Zebrane tu eksponaty sięgały od przedmiotów tak małych, jak plakietki identyfikacyjne i insygnia mundurowe, po tak wielkie, jak czołg Sherman, samolot B-24 Liberator czy kompletna łódź podwodna, ze wszelkimi stadiami pośrednimi.Nie ulegało wątpliwości, że wszystkie one spoczywały kiedyś na dnie morza.- Ja nie mogę - mruknął Perry, wędrując między eksponatami.- To przypomina raczej skład złomu niż wystawę w muzeum.- Wygląda na to, że nasza ostatnia wojna światowa przyczyniła się znacząco do wzbogacenia waszej kolekcji - stwierdziła Suzanne.Wraz z Arakiem pozostała u szczytu schodów.Nie były to zbiory, które mogłyby ją zainteresować.- Bardzo znacząco - zgodził się Arak.- Obiekty takie jak te spadały na dno oceanu przez przeszło pięć lat.Od kilkuset lat przeczesywanie morskiego dna jest naszą jedyną metodą gromadzenia eksponatów.Suzanne spojrzała na łódź podwodną.- Czy gwałtowny postęp w dziedzinie techniki i badań podmorskich jest dla was zmartwieniem?- Tylko jeśli chodzi o możliwości sonarów - odparł Arak.- Zwłaszcza odkąd ich wykorzystanie połączono z tworzeniem warstwicowych map batypelagicznych.Ta technologia była jednym z powodów, dla których postanowiliśmy zamknąć porty wyjściowe, takie jak ten, przez który dostaliście się do nas.Podczas gdy Suzanne i Arak dyskutowali o sonarach i zagrożeniu, jakie stwarzają dla bezpieczeństwa Interterry, Perry przemierzył całą salę.Niektóre z obiektów wydawały się w idealnym stanie, inne były pokryte pąklami jak wrak na zewnątrz muzeum.Na końcu sali wystawił głowę przez wychodzące na wschód okno i dostrzegł gigantyczne iglice, wspierające archipelag Azorów.Spojrzał w dół na dziedziniec muzeum i oniemiał z wrażenia.Stała tam taksówka powietrzna z odkrytą przyczepą, na przyczepie zaś spoczywał Oceanus, batyskaf Benthic Marinę.- Hej, Suzanne! Chodź coś zobaczyć! - krzyknął.Suzanne podeszła szybkim krokiem.Arak ruszył za nią.Oboje wychylili się przez okno i spojrzeli za wskazującym palcem Perry’ego.- O Boże! - zawołała Suzanne.- To nasz batyskaf! Co on tu robi?- Ach, tak.Zapomniałem wspomnieć, jak wielkie zainteresowanie wzbudził wasz statek wśród kustoszy muzeum.Sądzę, że z waszym pozwoleniem zamierzają włączyć go do zbiorów - powiedział Arak.- Jest uszkodzony? - zapytał Perry.- Bardzo nieznacznie.Wyspecjalizowane klony robocze odtworzyły zewnętrzne reflektory i ramię manipulatora.Został też odkażony, ale poza tym jest w stanie nienaruszonym.Jesteś obeznany z jego wyposażeniem?- Trochę - przyznał Perry.- Ale nie z operacyjnego punktu widzenia.Suzanne wie więcej ode mnie.Ja tylko dwa razy byłem w środku.- Prawdziwym ekspertem jest Donald.Zna ten statek jak własną kieszeń - powiedziała Suzanne.- To wspaniale.Mamy parę pytań na temat sonaru, który, jak się okazało, jest jeszcze bardziej wyrafinowany, niż sobie wyobrażaliśmy.- To właśnie jego należy pytać - stwierdziła Suzanne.- Co to za pojazd, na którym leży batyskaf? - zapytał Perry.- To bagażowa taksówka powietrzna - odparł Arak.Michael za wszelką cenę starał się dotrzymać kroku Donaldowi, który krążył po muzeum, jak gdyby przyszedł tu trenować biegi, a nie oglądać eksponaty.Co kilka kroków musiał podbiegać, żeby go dopędzić.Dawno już zostawili Sufę i Richarda daleko w tyle.- Czemu, do diabła, tak zasuwasz? - wysapał Michael.- Co to jest, wyścigi?- Nie musisz iść ze mną - odparł Donald.Skręcił za następnym rogiem i szedł dalej.Mijali właśnie salę zawierającą renesansową rzeźbę i malarstwo.- Uznaliśmy z Richardem, że musimy wydostać się z Interterry, i to jak najszybciej - powiedział Michael.Brak mu było tchu.- Obaj daliście to do zrozumienia już podczas śniadania - odparł Donald uszczypliwie.Znów skręcił i wszedł do sali obwieszonej kobiercami.- Trochę się denerwujemy - mówił dalej Michael, próbując utrzymać się u boku kroczącego żwawo byłego oficera.- Czym, marynarzu? - zapytał Donald.- Tym, że.no dobra, mamy problem - powiedział z wahaniem Michael.- Chodzi o dwoje z tych Interterran.- Nie interesują mnie wasze osobiste problemy - uciął krótko Donald.- Kiedy to był wypadek.A właściwie dwa wypadki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •