[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zastygł osłupiały i ocknął się dopiero wtedy, gdy zobaczył pociąg i uświadomił sobie, co Bell zamierza zrobić.Podniecenie przerodziło się w euforię, kiedy pojął, Ŝe po ośmiuset kilometrach ryzykanckiej jazdy w końcu są o krok od celu.Bell zatrzymał locomobile'a w poprzek torów przed paro-wozem.Zdezelowany samochód znieruchomiał z przegrzanym skwierczącym silnikiem, para uchodziła z sykiem z chłodnicy, opony w strzępach cuchnęły.Szaleńczy pościg się zakończył i dopadli zdobycz, którą gonili przez ostępy piekła.- MoŜemy się wyrwać za wcześnie - zauwaŜył Branson.- Nie próbował jeszcze obrabować banku.Nie moŜemy go aresztować przed popełnieniem przestępstwa.- Być moŜe.Ale podczas jazdy tutaj z San Francisco duŜo o tym myślałem.Lepiej pojmać Cromwella teraz, zanim zdąŜy za-działać.Jeśli znów się zorientuje, Ŝe zastawiliśmy pułapkę, prze-gramy.Później będę się martwił o zebranie wystarczających dowodów, Ŝeby go skazać.Poza tym nie jest na własnym terenie.Nie 236moŜe wezwać drogich adwokatów, Ŝeby załatwili zwolnienie za kaucją.Bell dobrze wiedział, Ŝe nikt nie zdąŜyłby opuścić pociągu w kilka minut, jakie upłynęły od chwili, gdy się zatrzymał.Wysiadł z samochodu i poszedł chwiejnie w stronę pulmanowskiego wagonu.Ból i zmęczenie powoli ustępowały.Nagle przystanął, po czym wśliznął się między pulmana i tender, kiedy dwaj stewardzi zaczęli się mocować z motocyklem, Ŝeby wystawić go z wagonu na ziemię obok torówCzekał cierpliwie przez kilka minut, w końcu męŜczyzna w mundurze kierownika pociągu wyszedł z pulmana i przerzucił jedną nogę nad siodełkiem motocykla, w którym Bell rozpoznał harleya-davidsona.MęŜczyzna był odwrócony plecami do Bella, który przeszedł cicho wzdłuŜ wagonu i zatrzymał się półtora metra za nim.Schylał się, Ŝeby otworzyć zawór dopływu paliwa do gaźniku i uruchomić silnik.- Harley to dobra maszyna - odezwał się spokojnie Bell.- Ale wolę indiana.MęŜczyzna na motocyklu zastygł na dźwięk znajomego głosu.Odwrócił się wolno i zobaczył za sobą ducha.Upiorny blask padał z zawieszonych nad bocznicą lamp elektrycznych.Postać miała na sobie krótką skórzaną kurtkę, bryczesy i długie buty, które wyglą-dały tak, jakby zostały zanurzone w bagnie.Podniesione wysoko na czoło gogle odsłaniały kosmyki blond włosów ubrudzonych za-schniętym błotem.Ale nie sposób było nie rozpoznać twarzy, prze-nikliwych oczu i brudnych wąsów.- To ty!- Niezbyt oryginalne - stwierdził cynicznie Bell.- Ale poniewaŜsam uŜyłem tego zwrotu w banku w Telluride, nie będę krytykował.Zapadło milczenie, które zdawało się trwać wieczność, ale zaledwie po kilku sekundach Cromwell pojął, Ŝe ta zjawa to naprawdę Isaac Bell.Bandyta zbladł.Nie wierzył własnym oczom.- Byłeś martwy! - wykrzyknął.- Strzeliłem do ciebie i trafiłem cię!237- Nawet dwa razy - odparł Bell ostrym tonem.W prawej dłoni trzymał samopowtarzalnego colta model 1905 kaliber 11,43 mili metra i celował Cromwellowi między oczy.Lufa nawet nie drgnęła, jakby była metalowym prętem w betonie.Pierwszy raz w Ŝyciu Jacob Cromwell został całkowicie zaskoczony.Zbyt pewny siebie, nigdy się nie zastanawiał, jak by się zachował, gdyby go kiedykolwiek aresztowano.Nie rozmyślał nad nieprawdopodobnym.Zawsze uwaŜał się za nietykalnego.Teraz stał twarzą w twarz ze swoim największym wrogiem, który powinien nie Ŝyć.Czuł się jak kapitan niezatapialnego statku, który wpadł na skały.Cromwell miał w kieszeni kurtki swojego colta dziewiątkę, ale wiedział, Ŝe Bell strzeli mu w głowę, zanim zdąŜy po niego sięgnąć.Podniósł wolno ręce do góry na znak, Ŝe się poddaje.- Co teraz będzie? - zapytał.- Zamierzam poŜyczyć twój pociąg i zabrać cię z powrotem do San Francisco.Tam przekaŜę cię w ręce policji, zostaniesz postawiony przed sądem, skazany za usiłowanie zabójstwa i powieszony.- Wszystko zaplanowałeś.- Ten dzień musiał nadejść, Cromwell.Powinieneś się wycofać, kiedy miałeś przewagę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •