[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale w tym wypadku zbrodnia w ogóle nie zosta³apope³niona - a co wiêcej, nie chcemy do niej dopuœciæ.Odkrycie zbrodni przedjej pope³nieniem to zaiste zadanie nie lada.Naszym pierwszym i g³Ã³wnym celemjest zapewnienie mademoiselle bezpieczeñstwa.A to nie jest rzecz ³atwa.Nie,nie³atwa to rzecz, Hastings! Nie mo¿emy czuwaæ nad ni¹ w dzieñ i w nocy, niemo¿emy nawet pos³aæ tam policjanta, ¿eby jej pilnowa³.Nie mo¿emy spêdziæ nocyw sypialni m³odej dziewczyny.Sprawa naje¿ona jest trudnoœciami.Ale mo¿emyzrobiæ jedn¹ rzecz.Mo¿emy utrudniæ mordercy jego zadanie.Mo¿emy ostrzegaæmademoiselle, zmuszaæ j¹ do ostro¿noœci i mo¿emy ponadto wprowadziæ do ca³ejsprawy zupe³nie bezstronnego œwiadka.Tylko bardzo m¹dry cz³owiek potrafi sobieporadziæ z tego rodzaju sytuacj¹.- Zamilk³, a po chwili doda³ zupe³nie innymtonem: - Ale wiesz, czego siê obawiam, Hastings?- No?- Obawiam siê, mój drogi, ¿e mamy do czynienia z bardzo m¹drym cz³owiekiem.Iwiesz, ¿e wcale, ale to wcale nie jestem spokojny!- Poirot, przera¿asz mnie!- Sam jestem zdenerwowany, zapewniam ciê.Pos³uchaj, mój drogi.Ta gazeta, cole¿a³a w salonie.Czy zauwa¿y³eœ, ¿e by³a otwarta i z³o¿ona w ten sposób, ¿ewzrok mój od razu pad³ na notatkê nastêpuj¹cej treœci: "Wœród goœci hoteluMajestic znajduj¹ siê pan Herkules Poirot i kapitan Hastings".Za³Ã³¿my, ¿e ktoœinny równie¿ zauwa¿y³ tê notatkê.Na pewno wie, kim jestem.Ka¿dy ostateczniezna moje nazwisko.- Panna Buckley nie zna³a - zauwa¿y³em, nie mog¹c powstrzymaæ uœmiechu.- Ona siê nie liczy, to jeszcze dziecko.Ale powa¿ny cz³owiek, przestêpca, napewno pozna³by moje nazwisko, mo¿esz byæ spokojny.I przerazi³by siê.O tak!Zacz¹³by siê zastanawiaæ.Zacz¹³by zadawaæ sobie pytania.Trzykrotnieorganizowa³ zamachy na ¿ycie mademoiselle, a teraz nagle Herkules Poirot zjawiasiê na horyzoncie."Czy to zbieg okolicznoœci?", zapyta samego siebie.I bêdziesiê ba³, ¿e to nie jest zbieg okolicznoœci.I co zrobi, jak myœlisz?- Prawdopodobnie przyczai³ siê i bêdzie siê stara³ zatrzeæ œlady.- Tak.oczywiœcie.Ale je¿eli jest to cz³owiek zuchwa³y, to spróbujeskoñczyæ z tym zaraz, zanim ja zd¹¿ê poczyniæ jakiekolwiek kroki.Pif, paf! iju¿ jest po wszystkim, mademoiselle nie ¿yje i koniec! Oto co zrobi³by cz³owiekzuchwa³y.- Ale mo¿e po prostu panna Buckley czyta³a tê notatkê?- O nie! Gdy wymieni³em swoje nazwisko, widzia³em, ¿e ono jej nic nie mówi.Niezmieni³a wyrazu twarzy.Zreszt¹ powiedzia³a nam przecie¿, ¿e otworzy³a gazetê,¿eby spojrzeæ na tabelê przyp³ywów i odp³ywów.Na tej stronie nie by³o takiejtabeli.- A wiêc myœlisz, ¿e ktoœ w tym domu?.- Ktoœ, kto tam mieszka albo ma tam dostêp.A to nie jest trudne.Okna s¹otwarte.Jestem pewny, ¿e przyjaciele panny Buckley wchodz¹ i wychodz¹ zzupe³n¹ swobod¹.- Czy masz jakieœ podejrzenia? Poirot wzniós³ rêce w górê.- ¯adnych! Motyw, Hastings, motyw! Nie widzê go jeszcze.Dlatego ten niedosz³ymorderca ma tak¹ przewagê nad nami, dlatego dzia³a³ tak zuchwale dzisiaj rano.Na pozór wydawa³oby siê, ¿e nie ma cz³owieka na œwiecie, który móg³by pragn¹æœmierci tej ma³ej Nick.Maj¹tek? Samotny Dom? Zapisany jest na kuzyna.Alew¹tpliwe, by kuzyn marzy³ o posiadaniu bardzo zniszczonego i na dodatekzad³u¿onego domu.Dla niego nie jest to nawet dom rodzinny.Pamiêtaj, ¿e on niejest z Buckleyów! Musimy koniecznie obejrzeæ sobie pana Vyse, ale wydaje misiê, ¿e du¿o nam z tego nie przyjdzie.Potem jest ta pani, ta przyjació³ka, zeswoimi dziwnymi oczyma i wygl¹dem zagubionej Madonny.- Wiesz, na mnie zrobi³a to samo wra¿enie! - zdziwi³em siê.- Jaki ona ma w tym interes? Powiada, ¿e Nick jest k³amczuchem.C'est gentille,ça8! Dlaczego to mówi? Czy¿by obawia³a siê czegoœ, co z kolei mog³aby nampowiedzieæ Nick? Czy ma to jakiœ zwi¹zek z samochodem? Czy te¿ u¿y³a samochodujako pretekstu, a w rzeczywistoœci obawia siê czegoœ zupe³nie innego? Czy ktoœmajstrowa³ przy samochodzie, a je¿eli tak, to kto? I czy ona wie o tym? Potemjest ten przystojny blondyn, ten pan Lazarus.Jaka jest jego rola? Z tym swoimwspania³ym samochodem i ze swoimi pieniêdzmi! Czy on jest w jakiœ sposóbzamieszany w tê dziwn¹ sprawê? Je¿eli idzie o kapitana.- Co do niego, nie mam ¿adnych podejrzeñ - przerwa³em.- Jego jestem zupe³niepewny.To prawdziwy d¿entelmen.- Oczywiœcie.Jestem przekonany, ¿e uczêszcza³, jak to siê u was mówi, do"odpowiednich szkó³".Na szczêœcie jako cudzoziemiec nie mam tych waszychokropnych przes¹dów i mogê siê zdobyæ na bezstronnoœæ.Jednak¿e przyznajê, ¿etrudno by³oby mi uwierzyæ, ¿e kapitan Challenger ma coœ wspólnego z t¹ spraw¹.- Naturalnie, ¿e nie - powiedzia³em z przekonaniem.Poirot patrzy³ na mnie wzamyœleniu.- Wiesz, Hastings, twoja obecnoœæ dzia³a na mnie w przedziwny sposób.Ty zawszekierujesz swoje podejrzenia na tak oczywiœcie fa³szywy trop, ¿e wprost kusimnie, ¿eby iœæ w przeciwnym kierunku.Nale¿ysz do tych absolutnie uczciwych,³atwowiernych i porz¹dnych ludzi, których ka¿dy ³ajdak potrafi nabraæ.Nale¿yszdo tych, którzy kupuj¹ akcje nie istniej¹cych kopalni z³ota czy z³Ã³¿ nafty.Ztakich jak ty, oszuœci ca³ego œwiata ¿yj¹ i zarabiaj¹ na swój codzienny chleb.Wiesz co? Zajmê siê tym kapitanem Challengerem.Wzbudzi³eœ we mnie g³êbokiew¹tpliwoœci co do jego osoby.- Poirot! - krzykn¹³em zdenerwowany.- Gadasz straszliwe g³upstwa! Cz³owiektaki jak ja, który obija³ siê przez lata po ca³ym œwiecie!.- Nigdy niczego siê nie uczy - doda³ Poirot ze smutkiem.- To rzecz zadziwiaj¹ca.Ale có¿.tak ju¿ jest.- Czy wyobra¿asz sobie, ¿e potrafi³bym rozwin¹æ moje ranczo w Argentynie,gdybym by³ takim sakramenckim durniem, za jakiego mnie uwa¿asz?- Nie z³oœæ siê, mon ami.Wiem, ¿e rzeczywiœcie znakomicie prowadziliœcie toranczo, ty i.twoja ¿ona.- Bella - odpowiedzia³em - zawsze liczy siê z moim zdaniem.- Jest to kobieta pe³na wdziêku i rozumu - rzek³ Poirot.- Nie sprzeczajmy siê, przyjacielu! O, widzisz, doszliœmy do gara¿u Mottsa.Oile pamiêtam, jest to w³aœnie ów gara¿, o którym wspomina³a nam panna Buckley [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •