[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W krótkim okresie, ze stłamszonej mężatki zmieniła się w spełnioną pracującą matkę, której udało się stworzyć własną firmę i jednocześnie utrzymać inną pracę, a na dodatek opiekować się swymi ukochanymi synkami.Ona z pewnością stała się twardą kobietą.Udało jej się nawet zapomnieć o Michaelu – dzięki Samowi.Romans był na początku cudowny.Pod koniec stał się z lekka koszmarny.Aisling przypomniała sobie dzień po balu na cele dobroczynne, dzień, w którym powiedziała Samowi, żeby na dobre wyniósł się z jej życia.Wróciła właśnie do domu, podrzuciwszy kilka rzeczy do szpitala dla Jo i miała rozpocząć gotowanie kolacji, kiedy zadzwonił dzwonek u drzwi.Była piąta po południu.Chłopcy oglądali telewizję, a ona nie oczekiwała żadnych gości.– To Sam – oznajmił Phillip.Wstawił głowę przez kuchenne drzwi.Tylko to jej było potrzebne.Po wczorajszej kłótni nie zniosłaby kolejnej.Miała serdecznie dość, była zmęczona Samem Delaneyem.Otworzyła zamrażarkę, żeby zobaczyć, co powinna rozmrozić na kolację, i czekała, aż Sam wejdzie, szukając jej.Kiedy się nie pojawił, weszła do salonu.– Gdzie on jest? – zapytała zaskoczona.– Na zewnątrz – powiedział niewinnie Phillip.Aisling spojrzała na niego.– Dlaczego nie otworzyłeś drzwi? – zapytała.Zanim Phillip zdążył odpowiedzieć, dzwonek u drzwi zabrzmiał znowu.– Myślałem, że nie masz zamiaru wpuścić mnie do środka – powiedział Sam, kiedy otworzyła drzwi wejściowe.– To Phillip robi sobie zabawę – powiedziała ze zmęczeniem w głosie, prowadząc Sama do kuchni.– A to gówniarz – głos Sama był ochrypły.Aisling obróciła się i wykrzyknęła z furią:– Ani mi się waż wyzywać mojego syna! Co ty sobie, do diabła, wyobrażasz?– Aisling, nie ciskaj się – powiedział Sam, zaskoczony.– To tylko taka uwaga, przepraszam, Spójrz, przyszedłem, żeby przeprosić za ostatni wieczór, więc czy mogę przeprosić podwójnie?Przepraszam, że poprzedniej nocy straciłem panowanie nad sobą, przepraszam za to, że nazwałem twojego syna g.przepraszam – powiedział nieprzekonująco.– Co się stało, mamo? – zapytał Paul, wchodząc do kuchni, z Phillipem depczącym mu po piętach.Obaj patrzyli na Sama oskarżycielskim wzrokiem.– Co on powiedział tym razem? –gniewna twarz Phillipa była tak podobna do twarzy Michaela, było to niesamowite.– Czy mamy go wyrzucić, mamo? – zapytał Paul.Aisling poczuła, jak jej serce wzbiera dumą.Jej mali bohaterowie, gotowi zmierzyć się z dorosłym trzy razy większym od nich, by ją obronić.Podeszła i przytuliła ich obu.Rosną tak szybko, za kilka lat będą tak wysocy jak ona.– Nie, chłopcy, wszystko w porządku.Paul odprężył się na jej słowa, ale ciało Phillipa było nadal naprężone, jakby był gotów do walki.Wyzwolił się z jej objęć i przyjrzał się bacznie Samowi.– Naszego taty tutaj nie ma, ale nie myśl, że możesz rozkazywać naszej mamie – zwrócił się do niego.– Nie podobasz się nam.Dlaczego nie pojedziesz z powrotem do Ameryki?– Właśnie, dlaczego? – powiedział Paul.Aisling osłupiała.Nie miała pojęcia, że bliźniaki tak bardzo nie lubią Sama.Myślała, że są ze sobą w całkiem dobrej komitywie.Przypomniała sobie jednak, że kiedy we czwórkę szli do McDonald'sa lub do kina, obaj chłopcy siadali zawsze obok niej, nigdy obok Sama.Zabawne, nigdy przedtem nie pomyślała o tym.– Wszystko w porządku, chłopcy – powiedziała.– Wszystko jest dobrze, wszystko będzie dobrze – uśmiechnęła się do Phillipa.Idź oglądać telewizję.Za godzinę będzie kolacja.Kiedy wyszli, Sam wysunął kuchenne krzesło spod stołu i usiadł z hałasem.– Rozpuszczasz chłopców, rozpuszczasz ich, bo czujesz się winna z powodu separacji –powiedział, przeciągając samogłoski.Aisling zdała sobie sprawę, że nienawidzi jego sposobu mówienia; jego amerykański akcent nagle zabrzmiał tak fałszywie.– Kiedy byłem w ich wieku, dostałbym porządne lanie za mówienie w ten sposób do dorosłej osoby.I o to Phillip sam się prosi.Przydałoby mu się kilka klapsów.Odwróciła się, by popatrzeć na niego, na jego zaczerwienioną twarz i oczy pełne gniewu.Byłdespotą niewątpliwie.Dlaczego nie zauważyła tego wcześniej? Dała mu się uwieźć, bo był takim seksownym, przystojnym chłopakiem, którego mogła przeciwstawić Michaelowi.Wskutek tego, a także z powodu jego nadzwyczajnych zdolności wykazywanych w łóżku, była ślepa na jego wady.Lecz teraz już z tym koniec.– Masz prawo do swoich poglądów dotyczących wychowywania dzieci – powiedziała spokojnie.– Ale nie wyobrażaj sobie, że wypróbujesz swoje teorie na moich dzieciach.Nie wypróbujesz ich także na mnie, Sam.Między nami wszystko skończone.A więc, jeśli mógłbyś wyjść, wrócę do swojego życia, bez ciebie mówiącego mi co pięć minut, że coś robię źle.Sam wpatrywał się w nią z otwartymi ustami.– Chyba tak nie myślisz, Aisling wyjąkał.– A co z nami, co z naszymi planami?– Nas już nie ma, Wszystko skończone.Chwycił ją za ramię i usiłował wciągnąć na kolana, błagając: – Proszę, Aisling, nie mów tak.– Zostaw mnie! – uwolniła się z jego uścisku.– Aisling – Sam wstał i usiłował objąć ją, ale ona odtrąciła go.– Po prostu odejdź, Sam.– No idź już.– Phillip i Paul stali z tyłu przy drzwiach, jak mali wartownicy.Przez chwilę Aisling czuła, że zapiera jej dech w piersi, gdy twarz Sama pociemniała z gniewu.Zacisnął zęby.Chyba nie miał zamiaru ich bić?– Chodźcie tutaj, chłopcy – krzyknęła.Podbiegli i stanęli przed nią.– Odejdź! – powiedziała jeszcze raz.Wzruszył ramionami.– Idę, ale będziesz tego żałowała.Wiem, że tak będzie.Będziesz chciała mego powrotu.Tak, kiedy piekło zamarznie – pomyślała.Nie padło ani jedno słowo, kiedy Sam się odwrócił i wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.To było do przewidzenia.– A więc, chłopcy, co chcecie na kolację? – zapytała raźnie Aisling, zdecydowana ukryć przed nimi, jak bardzo była roztrzęsiona tym zajściem.– A może pójdziemy do McDonald'sa na przekąskę?– Ugotujemy coś – oznajmił Phillip.Wyciągnął dla niej krzesło przy stole.– Umiemy rozmrozić tak samo dobrze jak ty.Aisling nie mogła powstrzymać się od śmiechu.Przygotowała sobie kieliszek lodowatego białego wina z lodówki i usiadła przy stole.– Dobra, chłopaki, a więc co jemy?***– Czy myślisz o Samie? – zapytała Jo.Aisling spojrzała na przyjaciółkę i uśmiechnęła się.– Znasz mnie dobrze, Jo – powiedziała.– Znam cię wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że postąpiłaś słusznie – powiedziała cicho Jo.– Tak, z pewnością.– Zabiorę Isabel na dół, a wy, dziewczyny, skończcie się szykować – powiedziała Laura, zabierając dziecko z pokoju.– Teraz wiem, skąd się wzięła ta twoja spostrzegawczość – powiedziała Aisling do przyjaciółki siadając na bladożółtej kołdrze.– Nie martwię się, Jo.Szczerze mówiąc, jestem bardzo szczęśliwa.Kocham moje obecne życie, kocham wolność.Oczywiście przerzucanie się z jednej pracy na drugą, coraz więcej pracy i opieka nad dziećmi – to wszystko nie jest łatwe, ale we wszystkim, co robię, jest potężne poczucie wolności.Ja podejmuję decyzje, ja postanawiam, co będę robić każdego dnia, każdego tygodnia – wyjaśniła.– Mam niewiarygodne poczucie wolności.Sam dał mi wiarę w siebie, w każdym razie na początku – dodała lekko drwiąco – lecz przebywanie z nim sprawiło, że przekonałam się, że nie chcę innego mężczyzny, którym miałabym się przejmować.Jeszcze przez długi czas [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •