[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pizza się skończyła, więc sięgnął po jeden z brzegów zostawionych przez Clary.Wiedział, że ona ich nie lubi.– To znaczy niewiadomą.– Wprost przeciwnie.Jestem solidnym, przewidywalnym człowiekiem w średnim wieku.– Tyle że raz w miesiącu zmieniasz się w wilka i polujesz na różne stworzenia – zauważyła Clary.– Mogło być gorzej – skwitował Luke.– Mężczyźni w moim wieku są znani z tego, że kupują drogie sportowe samochody i sypiają z supermodelkami.– Masz dopiero trzydzieści osiem lat – zaprotestował Simon.– To nie jest średni wiek.– Dziękuję, Simonie.Jestem ci wdzięczny.– Luke otworzył pudełko z pizzą, zobaczył, że jest puste, i zamknął je z westchnieniem.– Choć zjadłeś całą pizzę.– Tylko pięć kawałków – obruszył się Simon, balansując niebezpiecznie na dwóch nogach krzesła.– A jak myślisz, ile kawałków ma pizza, idioto? – warknęła Clary.– Mniej niż pięć to nie posiłek, tylko przekąska.– Simon spojrzał z obawą na Luke’a.– Czy to oznacza, że zmienisz się w wilka i mnie zjesz?– Z pewnością nie.– Luke wstał od stołu i wyrzucił pudełko do śmieci.– Byłbyś żylasty i twardy.– Ale koszerny.– Z pewnością napomknę o tobie żydowskim likantropom.– Luke oparł się o zlew.– Odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie, Clary, spotkanie z Maryse Lightwood rzeczywiście było dziwne, ale nie ze względu na nią, tylko na otoczenie.Instytut za bardzo przypomina mi Salę Anioła w Idrisie.Czułem wokół siebie moc runów Szarej Księgi po piętnastu latach prób zapomnienia o nich.– Naprawdę udało ci się je zapomnieć?– Są rzeczy, których nigdy się nie zapomina.Runy w Księdze to coś więcej niż ilustracje.One stają się częścią ciebie.Nigdy nie przestaje się być Nocnym Łowcą.To dar, który ma się we krwi, i nie można go zmienić, tak jak nie zmienisz swojej grupy krwi.– Zastanawiałam się, czy sama nie mogłabym otrzymać Znaków.Simon odłożył brzeg pizzy na stół.– Chyba żartujesz.– Nie.Dlaczego miałabym żartować w takiej sprawie? I dlaczego nie miałabym dostać Znaków? Jestem Nocnym Łowcą.Przyda mi się ochrona, którą zapewniają.– Ochrona przed czym? – Simon pochylił się nad stołem, przednie nogi krzesła ze stukiem opadły na podłogę.– Myślałem, że już skończyłaś z zabawą w Nocnych Łowców.Myślałem, że starasz się prowadzić normalne życie.– Nie jestem pewien, czy istnieje coś takiego jak normalne życie – rzekł Luke łagodnym tonem.Clary spojrzała na swoje ramię, na którym Jace narysował jej jedyny Znak.Pozostała po nim biała koronkowa siateczka, bardziej wspomnienie niż blizna.– Jasne, że chcę uciec od całej tej dziwaczności.Ale co będzie, jeśli ona mnie dopadnie? Jeśli nie będę miała wyboru?– A może wcale nie chcesz od niej uciec – powiedział cicho Simon.– W każdym razie, dopóki jest w nią zamieszany Jace.Luke odchrząknął.– Większość Nefilim przechodzi szkolenie, zanim dostanie Znaki.Nie polecałbym ich, póki nie zdobędziesz podstawowej wiedzy.Ale, oczywiście, to zależy od ciebie.Jest jednak coś, co powinnaś mieć.Co powinien mieć każdy Nocny Łowca.– Wyniosłą, arogancką postawę? – wtrącił Simon.– Stelę.Każdy Nocny Łowca powinien mieć stelę.– A ty masz? – spytała Clary, zaskoczona.Luke bez słowa wyszedł z kuchni.Wrócił po chwili, trzymając w ręce jakiś przedmiot owinięty w czarną tkaninę.Położył go na stole i rozwinął materiał, odsłaniając narzędzie podobne do różdżki, zrobione z jasnego, matowego kryształu.– Ładna – powiedziała Clary.– Cieszę się, że tak uważasz, bo chcę, żebyś ją wzięła.– Ja? – Clary popatrzyła na niego zdumiona.– Ale przecież jest twoja, prawda?Luke pokręcił głową.– Należała do twojej matki.Jocelyn nie chciała trzymać steli w mieszkaniu, żebyś jej nie znalazła, więc poprosiła mnie, żebym ją przechował.Clary wzięła stelę do ręki.Początkowo chłodna w dotyku, używana rozgrzewała się i zaczynała jaśnieć.Była za krótka, żeby służyć jako broń, i za długa, żeby można się nią posługiwać jak przyborem do pisania.– Naprawdę mogę ją zatrzymać?– Jasne.To oczywiście stary model, prawie dwudziestoletni.Od tamtej pory je ulepszyli, ale nadal można na niej polegać.Clary uniosła stelę jak batutę dyrygenta i nakreśliła w powietrzu niewidzialne wzory.– Pamiętam, jak dziadek dawał mi stare kije golfowe – odezwał się Simon.Clary się roześmiała i opuściła rękę.– Tylko że ty ich nigdy nie używałeś.– A ja mam nadzieję, że ty nigdy nie będziesz musiała użyć tego – rzucił Simon.I szybko odwrócił wzrok, zanim zdążyła coś odpowiedzieć.***Dym unosił się ze Znaków czarnymi spiralami, a on czuł dławiący zapach własnej spalonej skóry.Ojciec stał nad nim ze stelą.Jej czubek jarzył się czerwono jak koniec pogrzebacza zbyt dugo trzymanego w ogniu.„Zamknij oczy, Jonathanie” – powiedział.„Tylko od ciebie zależy, jak silny poczujesz ból”.Ale jego dłoń sama się zwinęła, odruchowo, jakby uciekała przed stelą.Jace usłyszał trzask, jakby w ręce złamała mu się kość, potem następny.Otworzył oczy i zamrugał w ciemności.Głos ojca oddalał się niczym unoszony przez wiatr.Jace poczuł na języku metaliczny smak.Przygryzł wargę i usiadł, krzywiąc się.Trzask rozległ się znowu.Jace mimo woli spojrzał w dół na swoją rękę.Nie było na niej żadnego śladu.Uświadomił sobie, że dźwięk dochodzi z zewnątrz.Ktoś pukał – z wahaniem – do drzwi.Jace stoczył się z łóżka i zadrżał, kiedy bosymi stopami dotknął zimnej podłogi.Spał w ubraniu.Spojrzał z odrazą na pogniecioną koszulę.Pewnie nadal cuchnął wilkiem.I był cały obolały.Pukanie rozległo się znowu.Jace przeszedł przez pokój i otworzył drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •