[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikt nie podał im jego nazwiska ani nawet funkcji - po prostu przekazali mu trudny problem do rozwikłania, a on chętnie się tego podjął.Wreszcie skończył rozmowę i ponownie zwrócił się do Josifa i Kyaren.- Dobra robota - pochwalił.Potem zaczął im opowiadać, bardzo cicho, o nich samych.Powiedział Kyaren rzeczy dotyczące Josifa, o których Josif nigdy nie wspominał: jak dwukrotnie próbował popełnić samobójstwo po odejściu Banta; jak oblał cztery egzaminy na uniwersytecie w ostatnim terminie, a jednak przedstawił pracę, którą władze wydziału musiały jednogłośnie przyjąć; jak następnie władze wykopały go z uczelni z najgorszymi rekomendacjami, żeby nie mógł nigdzie dostać pracy w swojej specjalności.- Nie za dobrze dogadujesz się z władzami, prawda, Josif? - zagadnął mężczyzna.Josif pokręcił głową.Mężczyzna szybko zaczął mówić o Kyaren, o jej dorastaniu w Domu Pieśni, gdzie nie zdołała sprostać nawet najniższym standardom, jej ucieczce z tego miejsca, gdzie uważano ją za gorszą, i jak od tamtej pory nikomu nawet nie wspomniała o Domu Pieśni.- Nie pozwolisz, żeby ktoś dowiedział się o twoich porażkach, prawda, Kyaren? - zagadnął.Kyaren przytaknęła.Z całą ostrością uświadomiła sobie fakt, że Josif tyle przed nią zataił - ważne sprawy, jeśli miała go zrozumieć.A jednak poczuła bardziej ulgę niż zawód.Ponieważ teraz on także poznał sprawy, które rozmyślnie przemilczała; nie mieli już przed sobą tajemnic.Czy do tego zamierzał doprowadzić ten człowiek? Czy po prostu chciał im zrobić przykrość udowadniając, że ich związek znaczył mniej, niż myśleli? Zresztą nieważne.Kyaren ukradkiem zerknęła na Josifa, zobaczyła, że on również unika jej wzroku.To nie miało sensu.Więc patrzyła tak długo, aż sama siła jej spojrzenia zmusiła go, żeby na nią spojrzał.A wtedy uśmiechnęła się.- Cześć, nieznajomy - powiedziała, a on odwzajemnił uśmiech.Mężczyzna odchrząknął.- Wy dwoje trochę wyrastacie ponad przeciętność.Z rozmaitych głupich powodów niesłusznie trzymano was tam, gdzie nie mogliście w pełni zrealizować swoich zdolności.Więc daję wam szansę.Wykorzystajcie ją inteligentnie.Chcieli prosić o wyjaśnienie, lecz on wyszedł nie dodając ani słowa.Dopiero Szef Planetarnego Bezpieczeństwa powiedział im, co się z nimi stanie.- Wyrzucono was z poprzedniej pracy - oznajmił tak pogodnie, jak mówi tylko człowiek posiadający ogromną władzę.- I dostaliście nową pracę.Josif został asystentem ministra edukacji, zarządzał funduszami badawczymi.Kyaren otrzymała posadę specjalnej asystentki zarządcy Ziemi, gdzie miała dostęp praktycznie do całej planety.Nie imperialne urzędy, ale stanowiska wyjątkowo wysokie jak na nowicjuszy - praca, dzięki której nawiążą cenne kontakty na przyszłość i będą mieli mnóstwo okazji, żeby się wykazać.W jednej chwili otrzymali szansę na samodzielne zrobienie kariery.- Kim on jest, aniołem? Bogiem? - zapytał szefa Josif.Szef parsknął śmiechem.- Większość ludzi stawia go na przeciwnym końcu hierarchii.Diabeł.Anioł Śmierci.Ale on wcale taki nie jest.Po prostu Szczur.Imperialny szczur, rozumiecie.Tworzy i niszczy ludzi, i odpowiada tylko przed imperatorem.Wiedzieli już, jak sprawnie Szczur tworzy ludzi.Niszczenie zobaczyli kilka tygodni później, kiedy oglądali wiadomości w swoim apartamencie.Dzień w Babilonie był parny i deszczowy.O zachodzie słońca stanęli na balkonie i patrzyli, jak światło błyszczy na miliardach kropelek wody zwisających na źdźbłach trawy, a długie cienie drzew kładą się na bujnej sawannie w przypadkowych, lecz idealnych odstępach.Słoń kroczył ociężale przez wysoką trawę.Stado gazeli przemknęło daleko na północy.Kyaren i Josif czuli się wyczerpani po całym dniu pracy, całkowicie zjednoczeni z pięknem wieczoru, z rozkosznym nastrojem rozleniwienia.Wiedzieli, że tego dnia w Tegucigalpie zostanie ogłoszony wyrok na aferzystów, i czuli się zobowiązani oglądać transmisję.Kiedy pokazywano migawki z procesu i na ławie oskarżonych wciąż przewijały się twarze byłych współpracowników, Kyaren poczuła się dziwnie nieswojo.Nie dlatego, że ich wydała - ale dlatego, że nie miała żadnych skrupułów.Czy równie chętnie zgodziłaby się ich zadenuncjować, gdyby nie odrzucili jej tak ostentacyjnie? Wyobrażała sobie, jakby to było, gdyby przyszła do Sekcji Emerytur z pokorną miną, nie poprzedzana wspaniałymi wynikami egzaminów, nie uzbrojona w lodowatą rezerwę.Czy wówczas przyjęliby ją życzliwie i stopniowo dopuścili do afery? Czy wtedy mogłaby ich zadenuncjować?Nigdy się nie dowiem, pomyślała.Ponieważ gdyby przyszła z pokorną miną, nie byłaby sobą, więc nie mogła przewidzieć, jak by postąpiła.Obok niej Josif zachłysnął się powietrzem.Kyaren uważniej spojrzała na ekran.Na ławie oskarżonych siedział następny mężczyzna, którego nie znała.- Kto to jest? - zapytała.- Bant - odparł Josif, gryząc palce.We wszystkich spekulacjach tego nie uwzględnili - że Bant, jako naczelnik Wydziału Demografii, oczywiście musiał być zamieszany w aferę.Kyaren nigdy go nie spotkała, ale miała wrażenie, że poznała go za pośrednictwem Josifa.Lecz znała tylko jego wesołość, jego niezłomne przekonanie, że miłość powinna być zabawna.Kyaren nie lubiła wyobrażać sobie Josifa w ramionach innego mężczyzny, ale Josif nie mógł się powstrzymać, żeby o tym nie mówić.Widocznie dla Banta pożądanie seksualne stanowiło tylko jeden aspekt pożądliwej natury; nie liczył się z uczuciami Josifa, podobnie jak nie liczył się z nikim.Wszyscy oskarżeni zostali skazani.Wszyscy dostali od pięciu do trzydziestu lat ciężkich robót, deportację i stałe wygnanie z Ziemi, całkowity zakaz pracy w zawodzie.Wyrok był surowy.Widocznie nie dosyć surowy.Spiker zaczął mówić, że koniecznie trzeba dać przykład, żeby inni nie doszli do wniosku, że warto zaryzykować grupową defraudację funduszy państwowych.Tymczasem na ekranie pojawiły się plecy mężczyzny, idącego w stronę szeregu więźniów.Więźniowie stali pod strażą, ze związanymi rękami.Na widok zbliżającego się mężczyzny ich twarze nagle skurczyły się ze strachu.Kamera cofnęła się, żeby pokazać przyczynę.Mężczyzna trzymał miecz.Nie laser, tylko miecz wykuty z metalu, tym bardziej groźny, że tak starożytny i barbarzyński.- Szczur - powiedziała Kyaren, a Josif kiwnął głową.Ekran nie pokazał twarzy mężczyzny, ale oboje go rozpoznali.Potem Szczur dotarł do pierwszego więźnia, zatrzymał się przed nim, ruszył dalej, przystanął przed następnym.Dopiero przy czwartym więźniu ręka oprawcy zadała cios.Ostrze trafiło w miejsce, gdzie szczęka dotyka ucha, prześliznęło się w lewo i wyszło w tym samym miejscu po drugiej stronie głowy.Przez chwilę więzień wydawał się zdziwiony, tylko zdziwiony.Potem na jego gardle pojawiła się czerwona linia i nagle krew buchnęła z rany, opryskując sąsiadów po obu stronach.Ciało zwiotczało, usta próbowały coś powiedzieć, oczy błagały o cofnięcie kary.Kara nie została cofnięta.Strażnik za plecami więźnia podtrzymał ciało, a kiedy głowa opadła do przodu, podniósł ją za włosy, żeby pokazać twarz.Przy tym ruchu rana rozwarła się niczym pysk piranii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •