[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skoro tak panią interesuje moje łóżko, czy znaczy to, że przyszła pani zmienić pościel?W oczach Lauren błysnęły zielone iskierki.- Prawdę mówiąc, myślałam, że pani pokojówka już to zrobiła.Zapomniałam, że jest bardzo zajęta przy łóżku innej osoby.- Innej osoby?- Tak.Przez cały ranek biegała koło MacKaila.Przynosiła to i tam to, ocierała mu czoło.i Bóg wie, co jeszcze.Cierpliwość Catherine zaczynała się wyczerpywać.- Jest mi tutaj potrzebna.Gdzie leży MacKail?- W północnym skrzydle.Nigdy tam pani nie trafi, ale tak się aku rat składa, że idę w tamtą stronę, więc jeśli pani chce, chętnie jej po wiem, że trzeba panią umyć i uczesać.- To zbytek fatygi - odparła sztywno Catherine.W progu Lauren przystanęła i znów spojrzała na niezasłane łóżko.- Może przyślę kogoś, by zmienił pościel.choć gdzie indziej bardziej by się przydał.Lauren głośno zatrzasnęła za sobą drzwi.Bezczelna suka, wzięła ją za praczkę albo pokojówkę, która przyszła zmienić pościel.A może jeszcze i za taką, która sypia w cudzej pościeli.Przynajmniej zaspokoiła swoją ciekawość, jak wygląda Angielka.Lauren nie uważała jasnej cery i włosów za szczególnie piękne, nie zauważyła też, by Angielka była wyjątkowo zgrabna.Mężczyźni lubią kobiety o pełnych piersiach i nieokiełznane jak wrzosy porastające torfowiska, a nie chude, nijakie, rumieniące się bez powodu.Co, na Boga, Alasdair w niej widzi? Czy możliwe, że zniewieściał, przebywając tak długo na kontynencie?Schodząc krętymi kamiennymi schodami, zmarszczyła czoło w zamyśleniu.Z pewnością nie sprawiał wrażenia zniewieściałego.Wyglądał na mężczyznę w pełni męskich sił, miał muskuły jak wyrzeźbione.Ostatniej nocy rozmawiał z Lochielem wyłącznie o wojnie; jednym słówkiem nie wspomniał o najnowszej modzie ani o ostatnich paryskich nowinkach.Donald Cameron pragnął się czegoś dowiedzieć o klimacie politycznym w Anglii i Europie, sam z kolei odpowiadał na pytania Alas-daira dotyczące księcia Karola, potwierdziwszy, że dwudziestego piątego lipca książę przybił do zachodnich brzegów Szkocji i wpłynął do małej zatoczki Loch nan Uamn.Do Achnacarry doszły wieści, że na pokładzie znajduje się Cameron, służąc za pilota podczas żeglugi między setkami wysp w okolicach Hebrydów.Lochiel początkowo myślał, że chodzi o Alasdaira.Okazało się jednak, że był to ich daleki kuzyn, Duncan Cameron, i Lochiel zajął się innymi sprawami, czyli skupił całą swą uwagę na drogach i górskich przełęczach.Prawdę mówiąc, wykorzystał niepokój wywołany opóźnia-jącym się przybyciem Alasdaira jako pretekst, by uprzejmie odmówić prośbie księcia o spotkanie.Drugie, bardziej naglące wezwanie otrzymał dziś po południu.Ale nie odpowiedział na nie, doskonale świadom, że jeśli pojawi się w Arisaig, wszyscy odbiorą to jako jego poparcie dla idei powstania.Znając dylemat moralny Lochiela i ogólnie znudzona polityką, Lauren słyszała rozmowę, ale nie przykładała wagi do tego, o czym mówili.Głos Alasdaira, głęboki i melodyjny, sprawiał, że czuła, jak po jej plecach spływa ciepły syrop i gromadzi się w krzyżu.Najlżejsze poruszenie wywoływało rozkoszny dreszcz w całym ciele.Starał się jak najdłużej unikać rozmowy o żonie - zupełnie jakby pojawiła się w jego życiu zaledwie kilka dni temu.Ale kiedy doszli do wydarzeń dnia i Alaisdar opisał spotkanie z oddziałem Czarnej Straży, a także jak omal nie wpadł w sidła zastawione na niego przez podstępnego Gordona Rossa Campbella, z mocą podkreślił, że uratowali się tylko dzięki Angielce.Jednakże poznawszy Catherine osobiście, Lauren doszła do wniosku, że Alasdair skłamał.Taka wydelikacona, słaba myszka nie dałaby rady unieść muszkietu, a co dopiero uderzyć nim z taką siłą, by rozłupać komuś czaszkę.Niewątpliwie Alasdair próbował bronić własnego honoru, przypisując Catherine część swoich zasług.Jeden Bóg wie, dlaczego się z nią ożenił.W kwestii małżeństwa mężczyźni kierują się różnymi motywami: robią to dla pieniędzy, prestiżu, władzy.Ponieważ Alasdair od tylu lat udawał angielskiego para, wydawało się czymś całkiem zrozumiałym, że w tym celu nawet poślubił angielską pannę.Ale na Boga! Nie przestał być Cameronem i w jego żyłach nadal płynie gorąca krew.Ta suka nie wygląda na kobietę, która potrafi zaspokoić jego potrzeby; najpewniej piszczy przerażona i zaciska kolana za każdym razem, gdy Alasdair pojawia się w ich sypialni.Odkąd piersi Lauren zaczęły przyciągać wzrok mężczyzn, pragnęła właśnie kogoś takiego jak on.Istnienie żony było pewną przeszkodą, ale możliwą do pokonania.Na samą myśl, że Alasdair Cameron mógłby pojawić się na progu jej sypialni, przechodził ją dreszcz rozkoszy.Ten obraz był tak wyraźny, a uczucia, które wywoływał, spowodowały takie roztargnienie, że kiedy idąc korytarzem skręciła za róg, wpadła prosto na członka klanu zmierzającego w przeciwnym kierunku.- Hola, dzieweczko, dokąd ci tak spieszno? Biegniesz, jakby cię mrówki oblazły.Lauren się uśmiechnęła i wygładziła spódnicę, patrząc na przystojnego kapitana straży.- Struanie MacSorleyu, możesz mnie pocałować, jeśli pięć minut temu nie myślałam właśnie o tobie.- Do niedzieli pocałuję cię na dziesięć sposobów - powiedział śmie jąc się, a jego wzrok powędrował ku jej pełnym piersiom.- Powiedz mi tylko gdzie i kiedy.Znam takie jedno miej sce - przekomarzała się, podchodząc bliżej i dotykając swymi krągłymi piersiami jego szerokiego torsu.Śmiało przy cisnęła rękę do jego uda i natychmiast poczuła reakcję jego ciała, co sprawiło jej zmysłową przyjemność.- Ale nie chciałabym złamać serca Mary MacFarlane.Bo jej łóżko grzałeś właśnie ostatniej nocy, prawda?- Nic mi do Mary - odparł zachrypniętym głosem.- A jej nic do mnie.- A ten dzieciak, którego jej zmajstrowałeś?- Nosiła go w brzuchu o wiele wcześniej, nim rozłożyłem pod nią swój kilt.- MacSorley objął Lauren w pasie i przyciągnął ją do siebie.- Ale jeśli jej zazdrościsz, z prawdziwą przyjemnością sprawię, żebyś też się znalazła w odmiennym stanie.- Mam być zazdrosna o bachora? - Udawała, że chce mu się wy rwać.- Dziękuję pięknie.Inaczej zamierzam pokierować swoim losem.MacSorley ostatni raz spojrzał tęsknie na jej stanik, po czym ją puścił.- Jeśli dziś wieczorem znudzi ci się przyjęcie - rzekł ochryple - wiesz, gdzie mnie szukać?- O tak.Droga do twojego pokoju jest dobrze wydeptana.- Dzięki temu łatwiej do mnie trafić po ciemku - zgodził się weso ło.- Tylko nie pukaj, jeśli drzwi będą zamknięte na skobel.Chyba że lubisz dzielić się mężczyzną z inną kobietą.- Nigdy się niczym nie dzielę - mruknęła, kładąc rękę w miejscu, gdzie materiał jego spodni się wybrzuszył.-1 nie znam mężczyzny, któ ry chciałby się tym dzielić, jeśli raz znalazł się w moich ramionach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •