[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwa solidne polana żarzyły się jaskrawą czerwienią na kracie paleniska, a drobne płatki żółtych płomyków lizały ich czarną powierzchnię.Nie paliła się żadna łojowa świeca, więc Renee mogła cieszyć się czystym żywicznym aromatem płonącego drewna.Z westchnieniem roztarła dłonią zesztywniałe mięśnie karku i podeszła do okna.Od dwóch dni niebo było zachmurzone i ponure.Za szybą panowała nieprzenikniona ciemność.Najbliższy sąsiad mieszkał siedem kilometrów od nich długą, krętą drogą, więc nie można było dostrzec w oddali najmniejszego błysku światła, który by choć odrobinę rozjaśnił mrok i złagodził wrażenie opuszczenia.Renee sprawdziła, czy zasuwka okna nadal jest zamknięta tak szczelnie, jak kilka godzin temu.Finn, niech mu niebo wynagrodzi, zostawił karafkę wina na nocnym stoliku, więc Renee z przyjemnością nalała sobie kieliszek i połowę wypiła duszkiem.Gęsty trunek zostawiał w gardle żeiazisty posmak, ale Renee prawie natychmiast poczuła działanie mocnego alkoholu.Ciepło wypełniło jej wnętrzności, Z przymusem wypiła resztę i nim zatkała korkiem karafkę, nalała sobie następny kieliszek, zdecydowana zapewnić sobie tej nocy kilka godzin nieprzerwanego snu.Wciąż nie podjęła ostatecznej decyzji i obawiała się, że godzinę przed umówionym spotkaniem wcale nie będzie bliższa niż teraz dokonania pewnych rozstrzygnięć.Jeśli w ogóle stawi się na lo spotkanie.Nie odchodząc od okna, powyjmowała z włosów szpilki i delikatne srebrnepeignes.Odłożyła na bok grzebienie.Rozpuściła gruby zwój loków, uciskając jednocześnie czaszkę, by masażem usunąć uczucie zmęczenia, które zaczęło ją ogarniać.Tak działo się każdej nocy.Bez względu na to, jak była znużona, gdy tylko znalazła się sama w ciemności sypialni, oczy nie chciały się zamknąć, ciało odmawiało odprężenia się.Miała wielkie szczęście, jeśli od czasu do czasu przespała bez przerwy więcej niż kilka minut, a jeszcze większe, jeśli tych minut nie wypełniały przerażające obrazy z przeszłości.Znów łyknęła trochę wina i rozwiązała szarfę pod talią.Strząsnęła fałdy białego muślinu.Przejrzysta tkanina opadła swobodnie.Sądząc, że narastające odrętwienie było spowodowane winem, Renee zdecydowała wychylić resztę drugiego kieliszka.Nagle opuściła ręce i zamarła.Stała tak samo nieruchomo jak ciemna postać w kącie.Może to delikatny odblask ognia na palenisku użyczył przybyszowi odrobinę cielesności w jednej ulotnej chwili, a może zdradził go słaby zapach mgły, skórzanego siodła i wilgotnej wełny.Tak czy inaczej Renee wiedziała z całą pewnością, że mężczyzna, którego widok miała przed oczyma każdej minuty w ciągu ostatnich dwu dni i nocy, stoi teraz niecałe trzy metry dalej.Zacisnęła powieki i zachwiała się przez moment, czując wzdłuż grzbietu prąd lodowych topniejących igiełek.- Co pan tu robi, monsieur? Dlaczego pan znów przyszedł?- Sam się temu dziwię, manrselle.Jedyne wytłumaczenie, jakie potrafiłem znaleźć to.ciekawość.- Ciekawość? Usłyszała ciche szuranie butów, gdy powoli się do niej zbliżał.Wyraźnie czuła za plecami jego obecność.- Ciekawi mnie - odezwał się znowu - czy pani w pełni pojmuje, jak niebezpieczną grę prowadzi.czy też po prostu pomyślała pani, że łatwiej będzie manipulować mną niż Rothem.- Nie sądzę, monsieur, żeby którymkolwiek z was pozwolił sobą manipulować.Nie próbuję też tego robić.- Nie?Czarna dłoń w rękawiczce wysunęła się do przodu.Renee spodziewała się dojrzeć błysk pistoletu.Aie jedyna iskierka mignęła tylko na brzegu kieliszka z winem, który Tyrone wyją! dziewczynie z ręki i podniósł do ust.Kiedy przełykał, towarzyszył temu odgłos tak obcesowy i szorstki, jak przekleństwo, z jakim odstawił kieliszek na stół.- Zawsze uważałem, że koniak pomaga stawić czoło demonom, ale wygląda na to, że niedojrzały, rdzawy klaret też się nieźle nadaje.- Prześladują pana demony, monsieur?- Wszyscy troszkę się boimy tego, co czai się w ciemności, mam’selle.Odpowiedź, wymruczana tuż nad jej uchem, wywołała mały wir podniecenia między udami Renee, który w następnej chwili zmienił się w potężny prąd, gdy mężczyzna odgarnął na jedną stronę ciężką złotą masę włosów, odsłonił zarys szyi i położył dłoń na delikatnym ramieniu.- Ciekawe - powtórzył, jakby ich rozmowa ani na moment nie zboczyła z tematu.- Sama pani przyznała, że słyszała opowieści o tym, jaki jestem przebiegły.- Przerwał i powiódł czubkiem palca w rękawiczce wzdłuż opadającej linii ramienia dziewczyny.- Musiała więc pani się spodziewać, że sprawdzę jej opowieść.- Nie kłamałam, monsieur - odparła, wzdrygąjąc się.- Ani też nie powiedziała mi pani całej prawdy.Czy też po prostu I zapomniała pani, że ma brata?- Antoine’a? - szepnęła.- To jeszcze chłopiec.Nie ma czternastu lat.- I już jesl oskarżony o morderstwo.- Skąd się pan dowiedział?- Moja droga mairTselle d’Anton.- Niski glos pieścił kark Renee, słowa spływały spiralą wzdłuż kręgosłupa, pod muśnięciem jego palca ciało naprężało się.- Miałem dwa dni, żeby odkryć, co każe lak pięknej kobiecie jak pani ulegać żądaniom takiego łajdaka jak Roth.Może panią zainteresuje, że widziałem nawet nakaz.Renee osłupiała.Maksymilian Robespierre chełpił się kiedyś, że ma najlepszych szpiegów na świecie, ale rewolucyjny przywódca i jego psy gończe poczuliby się zawstydzeni sukcesami angielskiego rozbójnika.- Oskarżenie jest fałszywe - powiedziała, próbując odzyskać panowanie nad sobą.- Antoine nikogo nie próbował zabić.Usłyszał strzał i pobiegł na pomoc, a kiedy dotarł na miejsce, lord Paxton był już nieprzytomny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •