[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Tak.Czekający mężczyzna kaszlnął dyskretnie i dziewczyna odwróciła się.– Panie Kyle, to profesor Rushby.– Rushby – poprawił ją nowo przybyły.– Profesor brzmi zbyt urzędowo.Kyle natychmiast poczuł do niego sympatię.– Kyle.– Profesor i doktor McDonald współpracowali przy kilku referatach dotyczących historii SS.– Lisa chce przez to powiedzieć, że bardzo się sprzeczaliśmy – uśmiechnął się szeroko Rushby.– Jesteśmy jak ogień i profesorska woda.– Jego uśmiech zniknął.Wzruszył przepraszająco ramionami.– Przepraszam cię, drogi chłopcze.Po prostu młody McDonald miał zwyczaj oskarżać mnie, oczywiście żartem, że jestem starym, zagrzebanym w archiwach niedołęgą.Krótko mówiąc, staroświeckim nudziarzem.Odcinałem się, twierdząc, że tylko udaje historyka i zrobiłby karierę jako dziennikarz specjalizujący się w sensacjach.Miał dosyć oryginalne podejście do wielu zagadnień.Ale był cholernie bystry.Będzie mi brakowało naszych dyskusji.– Oryginalne? – Kyle zmarszczył brwi, starając odpędzić od siebie bolesny fakt, że wszystko, co mówi się o Davidzie, musi być utrzymane w czasie przeszłym – No dobrze – nieortodoksyjne.Ale ja reprezentuję starą szkołę, która twierdzi, że fakty są faktami.Nie pozostawia miejsca na interpretacje.Natomiast McDonald uważał, że fakt stanowi jedynie odskocznię dla domysłów.– Jestem w tym dobry – mruknął Kyle.– W domysłach.– Wywnioskowałem to ze słów Lisy.– Wcale nie mówiłem serio o tym implancie komputerowym – zaprotestował Kyle.– Mam wrażenie, że profesorowi chodziło o pańskie zainteresowanie Standartenführerem, panie Kyle – powiedziała Lisa.– A więc o tym też mu pani powiedziała? – mruknął Kyle, rozglądając się z niepokojem, by upewnić się, że nie podsłuchuje ich jakiś Smith.Miał nadzieję, że profesor nie ma zamiaru wracać do domu metrem.Biorąc pod uwagę dyskrecję chętnej do pomocy Lisy, w chwili, gdy te cholerne pociągi przestaną kursować w całym Londynie nie zostanie przy życiu ani jeden historyk wojskowości.– Niech się pan nie złości na Lisę.Ze Stollenbergiem nie wiąże się żadna tajemnica.Ani z faktem, że młody David szczególnie interesował się tym jegomościem – zapewnił go profesor, radośnie opiekuńczy wobec kobiety, która, jak podpowiadała Kyle’owi jego paranoiczna wyobraźnia, mogła właśnie podpisać na profesora wyrok śmierci.– Ten pułkownik zawsze był wśród nas, powojennych badaczy, swego rodzaju cause celebrę, chociaż, jak pan wie, większość z nas uważała, że młody McDonald marnuje czas na tę pogoń za mirażami.– Nie wiem – zaprzeczył słabym głosem Kyle.– Myślałem, że jest pan jednym z nas.Historyk?– Nie, marynarz.– Ach, to wszystko wyjaśnia, drogi chłopcze – Rushby dość tajemniczo pokiwał głową.– W takim razie nie można oczekiwać, żebyś go znał.– Co znał?– Mit – wyjaśnił profesor Rushby.– Mit o Konwoju Stollenberga.9Profesor oparł się wygodnie, trzymając w dłoni kieliszek brandy.To był dobry lunch.Gdyby Kyle był głodny, na pewno również i jemu sprawiłby przyjemność.W każdym razie nie żałował ani jednego wydanego pensa.Zwłaszcza że pozwoliło mu to zmniejszyć półwiekową lukę informacyjną, dzielącą go od Stollenberga.Powiedział pan, że jest marynarzem, a mimo to interesuje się pan badaniami McDonalda dotyczącymi Stollenberga.Mogę zapytać, dlaczego?– On.rozmawialiśmy o tym przed moim rejsem – Kyle starał się być zdawkowo nieprecyzyjny.– Mam trochę wolnego czasu.A teraz.on odszedł.Zastanawiałem się, czy będę w stanie.Przerwał.To, co mówił sprawiało wrażenie bardzo kulawego kłamstwa.Ale Rushby nie zwrócił na to uwagi.– A więc niech pan mówi.– Od czego chce pan, żebym zaczął?– Od poziomu dla idiotów? – zasugerował Kyle.Rushby skrzywił się.– W 1939 roku Wielka Brytania przystąpiła do wojny z Niemcami.– Myślałem raczej o Stollenbergu – przerwał mu pospiesznie Kyle.– Człowiek z charyzmą.Pochodzenie typowe dla oficera SS.Urodzony w 1915 roku, o ile dobrze pamiętam, jako trzeci syn drezdeńskiego inspektora policji.Kiedy był jeszcze w szkole wstąpił do prawicowego, paramilitarnego Freikorpsu.Rok, albo dwa lata później z entuzjazmem wstąpił do partii narodowo-socjalistycznej, a wkrótce został ochotnikiem w SA.– SA?– Sturmabteilungen.Szturmowcy, albo brunatne koszule – prywatna armia rosnącej w siłę NSDAP, składająca się z półetatowych oprychów dowodzonych przez wyjątkowo nieprzyjemnego zboczeńca Ernsta Roehma.Kyle zmarszczył brwi.W końcu David czegoś go jednak nauczył.– Sądziłem, że Roehm uważał się bardziej za rywala Hitlera, niż jego sojusznika [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •