[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem, gdy wasz ojciec stał się nastolatkiem, Willard zaczął go zabierać do różnych miejsc.Cóż, nie były to miejsca, które porządni rodzice pozwalali odwiedzać swoim dzieciom.Twój dziadek i ja byliśmy zaszokowani, gdy Evan opowiedział nam, do jakich grzesznych przybytków prowadzał go wujek Willard.– Wyobrażam sobie dziadka krzyczącego tak głośno, aż tynk sypie się ze ścian – zadumała się Sierra.Przypominała sobie swojego surowego, purytańskiego przodka i jego porywczy temperament.Babcia twierdząco kiwnęła głową.– Escott oskarżył Willarda, że próbuje zdemoralizować Evana i wtedy rozgorzała między nimi zawzięta walka.Nigdy nie poznałam szczegółów, ale wiem, że Willard został na zawsze wyrzucony z Everton.Odtąd jedynym kontaktem z rodziną były kartki pocztowe, informujące o zmianie jego adresu, oraz, rzecz jasna, podejmowane przez niego czeki z dywidendą.Gdy Escott umarł, Willard nawet nie zadzwonił ani nie napisał listu, chociaż zaprosiliśmy go na pogrzeb.Napisałam mu też, że biedny mały Keith zginął.Miałam nadzieję, że może nastąpi coś w rodzaju pojednania rodziny, ale Willard nigdy nie odpowiedział.– Może był zadowolony – rzuciła chłodno Vanessa.– Umarł jedyny wnuk jego brata i nie było już żadnego męskiego następcy, który mógłby odziedziczyć wytwórnię.Może to wtedy postanowił sprzedać swoją połowę temu ochroniarzowi.Mógł mieć nadzieję, że reszta rodziny Everlych zostanie wyrzucona z firmy, a nawet z Everton.– Pewnie uznałby, że to odpowiedni rewanż za wyrzucenie go z domu.– Babcia nie wykluczała takiej interpretacji wydarzeń.– Niewykluczone, że właśnie o to chodziło.Willard był bardzo zacietrzewiony, kiedy wyjeżdżał z miasta.Sierro, czy pan Nicholai powiedział ci, kiedy poznał Willarda?Sierra pokręciła głową.– Mówił tylko, że znał go od wielu lat.Aha, poza tym Nick Nicholai twierdzi, że ma jakiegoś znajomego w Everton i że sam tu kiedyś bywał.– Myślisz, że przyjeżdżał, by nas szpiegować? – spytała zaniepokojona Vanessa.– Cóż, gdyby miał nadzieję, że odkryje jakąś mroczną tajemnicę rodzinną, by ją wykorzystać przeciwko nam, zapewne by się rozczarował – oznajmiła babcia.– Sierra jest zbyt zajętą pracą w wytwórni, by pakować się w jakieś kłopoty, a ty pracujesz na pół etatu w policji.– Trina chodzi do szkoły medycznej w Oregonie, a Karen jest jeszcze uczennicą szkoły średniej.Gdzież tu miejsce na skandale? – dodała Vanessa.– Chciałabym wiedzieć, kim jest ten znajomy, na którego powołuje się Nicholai – powiedziała w zadumie Sierra.– Myślę, że trzeba wykorzystać każdego, kto mógłby przekonać go, by z powrotem odprzedał udziały Willarda.Zadzwonił telefon.Orchidea zastrzygła uszami, gdy usłyszała nagły nieprzyjemny dźwięk.– Może to Barry? Czy mam mu powiedzieć, że śpisz, zmęczona atakiem migreny? – drażniła się z Sierrą Vanessa.– Powiedz mu, że zamierzam spać przez następne siedemdziesiąt dwie godziny – odparła Sierra.– Nie zamierzam się budzić, żeby wysłuchiwać kolejnych dobrych rad Barry’ego.– To nie Barry.– Uśmiech na twarzy babci przygasł.– To twoja mama.Jest bardzo zmartwiona.Przebłyski intuicji babci tak często okazywały się trafne, że Sierra nie śmiała w nie wątpić.Z bijącym sercem popędziła do holu, gdzie na półce w specjalnej wnęce stał telefon.Obok było miejsce do siedzenia.Sierra chwyciła słuchawkę.Gdy usłyszała głos matki, poczuła serce w gardle.– Mamo, co się stało?– Chodzi o Karen – wyszlochała Diana Everly.– Sierro, ona wczoraj uciekła.– Wczoraj? – powtórzyła Sierra.– Dlaczego zwlekałaś tak długo z tym telefonem?– Nie chciałam cię niepokoić.Myślałam, że chce zwrócić na siebie uwagę i że wróci.Dzwoniłam do waszego ojca i do Triny do Oregonu.Nie pojechała do żadnego z nich.A do was się odezwała?– Nie.– Sierra musiała bardzo się starać, by jej głos brzmiał w miarę spokojnie.– Mamo, dwa dni temu wsadziłam Karen do samolotu lecącego do Kalifornii.Naprawdę cieszyła się na spotkanie z tobą.Co się stało?– W dniu jej przylotu wszystko układało się wspaniale.– Głos Diany załamał się.– Karen była podekscytowana zaplanowanym przeze mnie wspólnym wyjazdem do Karmelu.Poszłyśmy razem na zakupy i zjadłyśmy obiad.Wiesz, Sierro, żartowałyśmy i śmiałyśmy się jak za dawnych dobrych czasów.– Więc dlaczego wszystko tak nagle się zmieniło, mamo?– Zaprosiłam swojego.przyjaciela, Jacka, żeby pojechał z nami do Karmelu.Spotykam się z nim regularnie od dwóch miesięcy.Jest czarujący i zabawny, wprost idealny towarzysz podróży.– Diana zaczęła głośno łkać.– Karen była wściekła.Zupełnie jakby nienawidziła Jacka i mnie.Powiedziała mi, że jestem wyrodną matką, że dbam tylko o siebie i swojego aktualnego mężczyznę.Oskarżyła mnie, że to ja jestem winna rozstania z ojcem! Znowu! Sierro, wiesz dobrze, że wina leżała po obu stronach.Zarówno Evan, jak i ja chcieliśmy rozwodu.Był nam obojgu potrzebny!– Właśnie, Tylko Karen nigdy nie uznała, że jej jest potrzebny wasz rozwód – powiedziała cicho Sierra.– Kiedy ty przeprowadziłaś się do Kalifornii, a tata do Oregonu, Karen poczuła się opuszczona.– Przecież nie opuściliśmy jej specjalnie! Po śmierci Keitha po prostu nie byliśmy w stanie poradzić sobie z naszym nieszczęściem, a co dopiero z dzieckiem w jej wieku.Musieliśmy wszystko zaczynać od początku i organizować nowe życie oddzielnie! – Diana krzyczała coraz głośniej.Płacz zamienił się w gniew.– Sierro, straciłam syna! Mój mały chłopczyk, potrącony przez samochód i zabity! Mam chyba prawo do odrobiny szczęścia po takiej stracie.Podobnie jak twój ojciec.Nie mogliśmy być szczęśliwi razem, więc musieliśmy rozwiązać nasze małżeństwo.Karen musi to w końcu przyjąć do wiadomości!– Mamo, Karen również wiele wycierpiała.Straciła swego brata bliźniaka, gdy mieli zaledwie po dwanaście lat.– Sierra starała się mówić łagodnie.Keith był również bratem Sierry, jej małym braciszkiem.Przez pamięć, jak w kalejdoskopie, przemknęły jej obrazy: Keith jako niemowlę, jako paroletni szkrab i bezzębny drugoklasista.A potem ostatnia odsłona: dwunastoletni Keith w swojej ulubionej czapce bejsbolowej, umykający z domu na wyśnionym rowerze z dziesięcioma przerzutkami.by już nigdy nie powrócić.Sierra poczuła, że pogrąża się w smutku.Otrząsnęła się w końcu.Teraz musi się martwić o Karen.Przez ostatnie pięć lat ustawicznie przypominała rodzicom, by wreszcie dostrzegli cierpienie Karen i zaczęli ją leczyć.Bezskutecznie.– Kiedy ty i tata zerwaliście ze sobą i wyjechaliście z Everton, Karen bardzo to przeżyła – przypomniała matce.– Najpierw straciła Keitha, a potem was oboje.Nie wierzy w to, że ją kochacie.Jest zraniona, zagniewana i.– Oczywiście, że ją kochamy! – szlochała Diana.– Tak się cieszyłam, że spędzę z nią cały miesiąc, a teraz, gdy uciekła, jestem chora ze zmartwienia.Po prostu nie zniosłabym kolejnej straty, Sierro.– Zadzwoniłaś na policję i zgłosiłaś jej zniknięcie?– Nie.Jack powiedział, żebym tego nie robiła.Stwierdził, że to nic nie da, że policja nie traktuje poważnie ucieczek nastolatków i że nie zada sobie trudu, by jej szukać – dodała Diana na swoją obronę.– Więc oni nic nie wiedzą o zaginięciu Karen? Nie zrobiłaś nic, by ją odnaleźć? – Mało brakowało, a furia, która w.tym momencie ogarnęła Sierrę, rozniosłaby ją na strzępy.Z wielkim trudem zdołała opanować się przed wybuchem wściekłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •