[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Co mówiłaś? – spytała Julia, wchodząc do kuchni z kotem w ramionach.Wyglądała jak dziewczyna z renesansowych obrazów.Włosy, niedbale zebrane na czubku głowy, lekko rozsypały się na ramionach.Pociągła twarzyczka i wielkie oczy były trochę smutne, trochę zdziwione, jakby o coś pytały, ale w delikatnej linii ust kryła się stanowczość i Lu z ulgą stwierdziła, że jej córka da sobie radę w życiu.Kiedy patrzyła na białą, gładką szyję, owal policzka, na którym nie zatrzymywał się żaden cień, pomyślała, nie bez żalu, że jej własna twarz nie w każdym oświetleniu wygląda tak nieskazitelnie.Zerknęła w lustro.Smutno opuszczone kąciki ust i czoło zmarszczone, jakby myślała o nierozwiązywalnych problemach świata, rozzłościły ją.Czym tu się martwić i nad czym płakać? Ma tyle lat, ile ma, i czuje się z tym całkiem nieźle, a świat zawsze taki był.Uśmiechnęła się i odbicie w lustrze odpowiedziało jej uśmiechem.A jednak tego dnia nie opuszczały jej smutne myśli.Czuła, że życie zatrzymało się w martwym punkcie.Od lat nie nawiedzało jej już radosne uczucie nadziei i wiary, że świat ma dla niej jeszcze wiele niespodzianek.Bała się, była smutna.Ostatnio śniła coraz więcej.Sny były bogate, pełne szmerów, szeptów, zapachów i barw.Po przebudzeniu z łatwością mogła przypomnieć sobie wszystko, nawet to, co mówiły postacie ze snów.To było dziwne i niesamowite, ale nie męczyło.Zdawało jej się, że sny prowadzą ją w sobie tylko wiadomym kierunku, że rysują jakiś tajemniczy wzór, którego ona wprawdzie nie może jeszcze odczytać, ale niedługo z pewnością będzie mogła.Na dnie każdego z tych snów, w tle lub na pierwszym planie zawsze była Nika.Zagubiona przyjaciółka, o której ostatnio wciąż myślała.Wiele godzin przegadały – o muzyce, o miłości, o swoich marzeniach.Jak to możliwe, że od tylu lat nic o sobie nie wiedzą?List.Powinna wysłać do niej list.Tylko tak zmusi nieznajomego do działania.Przypomniała sobie brzmienie jego głosu.Głos miał niski, melodyjny, słychać w nim było jakąś ironię, może raczej przekorę.Wyjęła kartkę, wśród nieładu, jaki panował na biurku, odnalazła długopis, i zaczęła pisać list do Niki.Poprzedniego dnia zanosiło się na deszcz ze śniegiem, ale kiedy rano odsłoniła okno, słońce zajrzało do środka.Niebo było czyste, powietrze chłodne i świeże.Wyszła z domu.Na ulicy ludzi było mało, o tej porze większość zdążyła już dotrzeć do pracy.Na ławce całowała się para zakochanych i Lu popatrzyła na nich z przyjemnością.Oboje długowłosi, ubrani na czarno, w czarnych glanach, ona, jasna blondynka o porcelanowej twarzy w kształcie serca, trzymała w ręce żółty żonkil.Obok siedział smukły chart z chorą łapą w różowym plastikowym bucie.Wyglądało to niczym scena z surrealistycznego filmu.Obejrzała się, przechodząc, ale nie zwrócili na nią najmniejszej uwagi.Musiała załatwić kilka spraw.Ostatnia miała być poczta.Kiedy tam wreszcie dotarła, okazało się, że jest dzień płatności, i musiała czekać.Oderwała swój numerek, wyszła na zewnątrz i usiadła na ławce.Wystawiła twarz do słońca.Wiał łagodny wiaterek z zapachem czegoś świeżego i młodego.Ludzie przechodzili, kręciły się dzieci, pies na smyczy przed pocztą piszczał jednostajnie i żałośnie.Obok rozmawiały dwie młode dziewczyny.Posługiwały się dziwną mieszaniną słów, z których większości nie rozumiała.Lu wstała.Dziewczyny mówiły dalej.Zdania płynęły jak woda z zepsutego kranu.Niedaleko poczty był skwer.Przechodząc obok, zauważyła nagle Filipa.Był na spacerze z małym.Zwolniła kroku.Patrzyła na niego z uśmiechem.Wydawał się bardzo przejęty swoją rolą.Otaczało go kilka kobiet.Jedna z nich trzymała swoje niemowlę na rękach i coś tłumaczyła Filipowi.– Filip! – zawołała Lu, machając ręką.Zauważył ją, najpierw trochę speszony, potem uśmiechnięty.Zostawił dziecko pod opieką kobiet i podszedł do Ludwiki.– Moja kochana, co tu robisz?– To ja mogę spytać, co ty robisz o tej porze w parku.– Dzisiaj mój dyżur przy małym.Masz czas? Będę już wracał, może wejdziesz na chwilę?Niedługo potem wjechali windą na drugie piętro i znaleźli się w ciasnym mieszkanku.Filip nie był zbyt doświadczonym ojcem.Prawdę mówiąc, w ogóle nie wiedział, jak poradzić sobie z dzieckiem.– Spadłaś mi jak z nieba.Ferdynand musiał wyjść i zostałem zupełnie sam.– Skrzywił się i Lu pomyślała, że wygląda, jakby się miał rozpłakać.– Nie jesteś sam, masz dziecko – zaśmiała się.W tym momencie chłopczyk się rozwrzeszczał i Filip zaczął biegać po kuchni w poszukiwaniu podgrzewacza do butelek.– Lu, pomóż mi! – Spojrzał błagalnie.Po chwili udało się opanować sytuację.Piotruś przestał płakać.Siedział w swoim fotelu i wypluwał kaszę, którą cierpliwie podsuwał mu Filip.– Dobry chłopczyk, grzeczny chłopczyk – powtarzał Filip wciąż to samo niczym mantrę.– Chyba chce mu się spać – powiedział z nadzieją.Lu, patrząc na Filipa, miała wrażenie, że za chwilę obaj zasną.Wzięła dziecko na ręce, sprawdziła, czy ma sucho, i przytuliła policzek do jego główki.Pachniała mlekiem, dziecięcym potem i czymś tak niewinnym, że poczuła łzy pod powiekami.Zaniosła chłopczyka do łóżka.Już kiedy go kładła i przykrywała kołdrą, spał, pochrapując lekko.– Przyda ci się duża filiżanka kawy – powiedziała, wchodząc do kuchni.Filip spojrzał na nią nieprzytomnie.– Jestem nieludzko zmęczony.Siedzieli, słuchając Czterech ostatnich pieśni Richarda Straussa.Fraza, pełna powietrza i światła, wznosiła się i opadała.Lu czuła w tej muzyce ukryty rytm pulsującej krwi, bicie serca, szum wiatru w koronach stuletnich drzew.Było w tym życie i coś ze snu, któremu się poddajemy wbrew własnej woli.– Sny mnie prześladują – powiedziała.– Dobre czy złe?– Chyba dobre.Każą mi zmienić moje życie.– Opowiedz któryś.– Nie teraz – wycofała się nagle.– Wiesz, wszystko mi się kojarzy z seksem.– Nic dziwnego, wciąż jesteś sama – powiedział.Zrobiło jej się przykro, tak jakby to była wina Filipa lub czyjakolwiek, że nie umiała nawiązać relacji z mężczyzną.– Przepraszam, kochanie.– Filip dotknął jej ręki i pogłaskał ją czule.– Nie chcę, żebyś była smutna.– Chodź, pokażę ci, co sobie ostatnio kupiłem.Rewelacyjnie tanio!Po chwili w pokoju zrobiło się kolorowo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •