[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Starsza kobieta też ją zauważyła i zawróciła w jej stronę.– Jesteś sama? – spytała.– Mam się tu spotkać z Elsą w południe.– Ach, prawda, wspominała mi o tym.Pomogła mi na plaży przy dzieciach.– Tak? – W głosie Fiony dźwięczała nutka zazdrości.– A potem przyjechał David i pożyczył mi rower.Mam mu go zostawić przed domem Marii, bo ten chłopak postanowił zaryzykować życie i właśnie uczy ją jeździć.– Boże, widzę, że każdy jakoś się aklimatyzuje.– westchnęła tęsknie Fiona.Vonni oparła rower o jeden z pustych stolików.– Posiedzę z tobą, póki Elsa nie przyjdzie.Fiona wyraźnie się ucieszyła.– Napijesz się ouzo? – spytała.– Nie, tylko metrio kafethaki, małą kawę.Siedziały w milczeniu, obserwując życie w porcie.Jest w tej Vonni coś ciekawego, pomyślała Fiona.Ma wielkie wyczucie nastroju, wie, że wcale nie chce się gadać przez cały czas.To bardzo kojące.– Vonni?– Tak, Fiono?– Zastanawiałam się, czy nie znalazłaby się tu dla mnie jakaś praca.Mogłabym nauczyć się greckiego i ewentualnie pomagać doktorowi Lerosowi.Co o tym sądzisz?– Czemu chcesz tu zostać? – spytała łagodnie Vonni.– To piękne miejsce.I chciałabym jakoś się ustabilizować, póki Shane nie wróci.Vonni milczała.– Ty myślisz, że on nie wróci, co? – krzyknęła Fiona.– Oceniasz książkę po okładce, jak wszyscy! Nie znasz go tak jak ja!– To prawda.– Uwierz mi, Vonni, on przez całe życie nie miał nikogo, kto by go zrozumiał.póki nie poznał mnie.Vonni pochyliła się i odsunęła jej z czoła kosmyk, odsłaniając siniec.– I ładny sposób znalazł, by ci okazać, jak bardzo to docenia.Fiona szarpnęła się do tyłu ze złością.– To wcale nie tak, jemu teraz serce krwawi, że podniósł na mnie rękę.Jestem tego pewna!– Jasne.– Nie bądź taka protekcjonalna, nie traktuj mnie z góry.Dość już tego wycierpiałam od własnej rodziny!– I pewnie od wszystkich, którzy cię kochają.– To nie jest prawdziwa miłość, to dusząca klaustrofobia! Oni chcieliby widzieć mnie ustabilizowaną, u boku jakiegoś urzędnika państwowego czy bankowca, z kredytem do spłacania i dwójką dzieci.– Wiem – powiedziała ze współczuciem Vonni.– Więc skoro wiesz, to dlaczego nie wierzysz, że Shane do mnie wróci?– A ty sama w to wierzysz?– Oczywiście, że tak! My się kochamy, wyjechaliśmy, żeby być na zawsze razem.Dlaczego miałby nie wrócić?Vonni przełknęła głośno ślinę i odwróciła wzrok.– No powiedz, proszę! Przepraszam, że na ciebie krzyknęłam, ale po prostu wychodzę z siebie, kiedy ludzie napadają na Shane’a.Wciąż myślę, że tak już będzie zawsze, póki się nie zestarzejemy.Może wiesz coś, czego ja nie wiem?Wyglądała na strasznie zdenerwowaną.Zacisnęła dłoń na spalonym słońcem ramieniu starszej kobiety i patrzyła na nią rozszerzonymi ze strachu oczami.Vonni nadal milczała.Mimo wszystko czuła się odpowiedzialna za wyjazd Shane’a do Aten.To ona doradziła Jorgisowi, żeby go wsadził na statek, więc jest winna Fionie jakieś wyjaśnienie.Tylko co mogłaby jej powiedzieć, skoro ma same złe wiadomości?Jorgis dał Shane’owi kartkę z adresem i telefonem posterunku.Eleni mówiła, że dawała mu papier i ołówek, aby napisał parę słów, kiedy się pakował, a Shane odmówił.Nic z tego nie poprawi Fionie humoru.– Nie, nie sądzę, żebym wiedziała coś, czego ty nie wiesz – odpowiedziała z wolna.– Ale chciałam zauważyć, że Shane może się nie domyślić, że zostaniesz tutaj bez niego.Jeśli rzeczywiście miałby się z tobą skontaktować.– Oczywiście, że tak!–.to raczej będzie cię szukał w Dublinie.Czy to nie jest jakieś wyjście?– Nie, on wie, że nigdy tam nie wrócę i nie przyznam im racji.Za dobrze mnie zna, nie przejdzie mu przez myśl, żeby tam dzwonić.Po prostu pewnego dnia przypłynie tu promem, a ja do tego czasu muszę się jakoś urządzić.– To nierealne Fiono, Agia Anna się do tego nie nadaje, tu się przyjeżdża wyłącznie na wakacje.– Ty jednak zamieszkałaś tutaj na stałe.– Wtedy było inaczej.– Dlaczego inaczej?– Po prostu inaczej.Poza tym nie przyjechałam z własnej woli, tylko żeby być z człowiekiem, który tu mieszkał.– I tak się stało?– Owszem, wiele lat temu nie było tu żadnego ruchu turystycznego.Patrzyli na mnie dziwnie, właściwie uznali mnie za dziwkę.W tamtych czasach tutejsi mieszkańcy, podobnie jak u nas w kraju, zaręczali się, żenili i tak dalej.Vonni patrzyła na morze, wspominając tamto wszystko, cały ten inny czas.– Więc już wiesz, że można opuścić Irlandię, przyjechać na piękną wyspę i być szczęśliwą? – Fiona rozpaczliwie próbowała znaleźć jakieś podobieństwa.– Na swój sposób.– Chyba nie powiesz mi, że żałujesz! Wrosłaś w to miejsce, ta decyzja musiała być słuszna.– Nie, mój Boże, nie, szkoda tracić czas na żal! To jedno z najbardziej bezsensownych uczuć.– Vonni umilkła znowu.– A co się stało z.no, z tym mężczyzną? – spytała Fiona w przypływie śmiałości.Vonni popatrzyła jej prosto w oczy.– Ze Stavrosem? Właściwie to nie wiem – odrzekła, ucinając temat.Potem oznajmiła, że ma mnóstwo rzeczy do zrobienia i dziękuje Bogu, że przynajmniej odpadło jej uczenie Marii prowadzenia samochodu.– A ty, Fiono? Jak sobie radzisz, gdy zostałaś sama?– Doskonale.Dziękuję, że byłaś dla mnie taka dobra – powie działa grzecznie Fiona.Cieszyła się, że starsza kobieta już odchodzi.Nie powinna wypytywać Vonni ojej faceta.Elsa już szła w ich stronę, machając z daleka ręką.– Zostawiam cię pod dobrą opieką – rzuciła Vonni na odchodne.Elsa usiadła i opowiedziała Fionie o ranku na plaży.Zamówiły sałatkę i gawędziły bez skrępowania o życiu na wyspie.Kończyły już posiłek, kiedy przemknął koło nich, charcząc, stary van, prowadzony dość nieobliczalnie przez Marię.Na miejscu pasażera siedział David.Obserwowały, jak otwiera Marii drzwi, klepie ją zachęcająco po ramieniu i na koniec całuje w rękę.– Boże, jaki z niego będzie fantastyczny mąż! – wykrzyknęła Elsa z podziwem.– Taak.Czyż to nie tragedia, że nigdy w życiu nie potrafimy się w takich zakochać? – Fiona westchnęła ciężko.Z jakiegoś powodu uznały, że to bardzo śmieszne i wciąż jeszcze chichotały, kiedy David mijał je na rowerze.Po chwili się do nich przyłączył.– Naprawdę jest taka beznadziejna? Vonni mówiła, że przeżyła z nią istny koszmar.– Vonni przesadza.Maria da sobie radę, tylko oczywiście wciąż jeszcze jest bardzo przygnębiona i zdenerwowana.Vonni chce ją zatrudnić, jak już się nauczy jeździć.Swoją drogą to zadziwiająca kobieta.Fiona zamierzała opowiedzieć im o tym mężczyźnie sprzed lat, Stavrosie, ale ostatecznie uznała, że nie powinna.Vonni bardzo przestrzegała dyskrecji w niektórych sprawach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •