[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawdziwy, żywy Grek na głównej.właściwie na naszej jedynej ulicy, bo w Ardeevin więcej ich nie ma.Mówił, że uczy się angielskiego, handlu samochodami, a przy okazji zwiedza świat.– Westchnęła na samo wspomnienie.– Nigdy nie przeszło nam przez myśl, że Ardeevin jest akurat tym miejscem, od którego powinno się zaczynać zwiedzanie świata.Czemu nie Paryż? Albo Londyn, a nawet Dublin? Ale powiedział, że tu mu się podoba, bo jest tak samo jak w jego rodzinnej Agia Anna.Czuje się swojsko i swobodnie.– Urwała, by to powspominać.Thomas nie zachęcał jej do dalszych zwierzeń.Albo sama coś powie, albo nie, bez względu na jego pytania.– Chodziłam jeszcze do szkoły, byłam w ostatniej klasie.Moja rodzina miała nadzieję, że otrzymam tak zwane wezwanie do nauki.Oznaczało to miejsce w college’u, gdzie zdobywało się uprawnienia do nauczania w podstawówce.Krótko mówiąc, coś w rodzaju wygranej na loterii, bo dostawało się darmowe wykształcenie, stałą pracę i pensję.– Ale wezwanie nie nadeszło?– Nawet nie wiem.W każdym razie wiadomość do mnie nie dotarła, bo byłam tak zakochana w Stavrosie, że nic więcej się już nie liczyło.Przestałam chodzić do szkoły, przestałam się uczyć, przestały mnie obchodzić egzaminy.Jedynym moim celem każdego dnia było ukryć się przed siostrą, a potem wśliznąć na zaplecze salonu Ardeevin Motors.Nie zależało mi na niczym więcej, chciałam tylko być z nim.Thomas słuchał, zafascynowany chłodem, z jakim relacjonowała dzieje swojej pierwszej miłości.– W końcu jego szef Jimmy Kean doszedł do wniosku, że Stavros nie koncentruje się w pełni na swych obowiązkach i zaczął przebąkiwać o zamiarze wylania go z roboty.Nie mogłam ani jeść, ani spać, tak bardzo się martwiłam.Co zrobię, jak Stavros stąd wyjedzie? Moje egzaminy po prostu przesiedziałam.Ledwie rozumiałam pytania, więc cóż mówić o odpowiedziach.– I jakie miałaś wyniki?– Nie mam pojęcia.Bo widzisz, tego lata zdarzyło się w Irlandii coś najcudowniejszego pod słońcem: strajk bankowy! – Aż oczy jej się zaświeciły na samo wspomnienie.– Banki zastrajkowały? Nie wierzę!– Ależ tak!– I jak ludzie sobie radzili?– Głównie bazowali na zaufaniu, na skryptach dłużnych.Wydrukowano nawet książeczki czekowe z pustymi blankietami, żeby wyglądało to bardziej normalnie.– I co?– To, co zdarzyło się później, zakrawa po prostu na cud.W supermarketach zalegała gotówka, której banki nie chciały odbierać, więc znajomym klientom zaczęto wypłacać pieniądze w zamian za owe „czeki”.Piętnaście kilometrów dalej, w dużym mieście, znajdował się supermarket, w którym mnie znano, gdyż kierownik był kuzynem mojej matki.Zrealizowałam tam czek na dwa i pół tysiąca funtów.Tego samego dnia Jimmy Keane kazał Stavrosowi się wynosić.– Vonni wstała i zaczęła chodzić po pokoju, nie przerywając opowiadania.– Stavros powiedział, że będzie za mną tęsknił, że jestem jego prawdziwą miłością i pewnego dnia spotkamy się znowu.Teraz pojedzie z powrotem do Agia Anna, otworzy tam stację benzynową, a potem ściągnie mnie do siebie i będziemy razem.Zapytałam go, co stoi na przeszkodzie, żebym od razu z nim pojechała, skoro mam własne fundusze i mogę mu pomóc.Powiedziałam, że to są moje oszczędności.– Jeszcze powiedz, że się ucieszył.– O tak, ucieszył się, w przeciwieństwie do moich rodziców.Oznajmiłam im, że mam lat siedemnaście i pół, a za sześć miesięcy i tak wyjdę za niego, nie oglądając się na ich pozwolenie.Więc co mieli robić? Zamknąć mnie na klucz? Było dużo płaczu i krzyku, gadaniny o zmarnowanym życiu, złym przykładzie dla siostry, o tym, że nie będą śmieli spojrzeć ludziom w oczy.Mój ojciec był w Ardeevin nauczycielem, ważną figurą w tamtejszej społeczności, matka pochodziła z rodziny właścicieli dużych sklepów rozsianych w całej okolicy.Po prostu wstyd i hańba!– Ale złamałaś ich w końcu.– Zapowiedziałam, że jeszcze tego samego dnia wyjeżdżam i rzeczywiście o siódmej trzydzieści oboje wsiedliśmy do autobusu.– A pieniądze?– Ach, tak, pieniądze.Zanim skończył się strajk w banku, byliśmy już dobrze ustawieni w Agia Anna.Mieliśmy cudowną podróż, pociągiem i statkiem, oszczędziliśmy sporą sumę, nie tknęliśmy jej nawet przed dotarciem na miejsce.Jechaliśmy przez Szwajcarię i Włochy, żywiąc się chlebem i serem.W życiu nie byłam taka szczęśliwa, co ja mówię, nikt nigdy nie był taki szczęśliwy jak ja wtedy.– A po przyjeździe tutaj?– Już nie było tak wspaniale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •