[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Polska straciła prawie siedemnaście procent swojej przedwojennej populacji.Żaden inny kraj nie poniósł tak dotkliwych strat! Szkody materialne wyliczono po wojnie na ponad sześć set dolarów na mieszkańca.Znowu: żaden inny kraj nie poniósł tak dotkliwych strat! Zniszczono CZTERDZIEŚCI PROCENT wszystkich dóbr kultury.I po raz trzeci: żaden inny kraj nie poniósł tak dotkliwych strat!Stare dzieje? Może i tak.Ale w takim razie dlaczego czuję tę duszącą, bolesną wściekłość? Wczoraj Amerykanie przyznali, że przyczynili się do wojny.Do największej katastrofy w historii Polski.Wczoraj obywatele Izraela dostali możliwość zostania amerykańskimi obywatelami.Wczoraj moja znajoma i jej dziecko wyszli z amerykańskiego konsulatu z płaczem.Uznano, że cel ich wizyty, odwiedziny u umierającej ciotki w Filadelfii, jest niewystarczający, żeby mogli odwiedzić kraj wiecznej szczęśliwości.Brak słów.Ale powiem jedno: idźcie sobie.Zabierzcie swoje ambasady, swoje konsulaty, swoje myśliwce i dreamlinery, które nam wciskacie na siłę.Zabierzcie swoje fałszywe białe uśmiechy, coca-colę, Myszkę Miki i te wszystkie słowa, którymi zaśmiecacie nasz piękny język.A przede wszystkim od dziś radźcie sobie bez nas, drodzy sojusznicy!20 czerwcaPARYŻ WSCHODUKONTRATAKUJENawet jeśli nie płakałem, to miałem łzy w oczach.Z najstarszych odnalezionych dokumentów rodzinnych wynika, że babcia Józefa (urodzona w Błoniu) poślubiła warszawiaka dziadka Henryka w stolicy w 1871 roku, co czyni ze mnie warszawiaka od sześciu pokoleń.I możecie się śmiać, ale kocham to najbrzydsze miasto Europy tak mocno, jak tylko można kochać stos ułożonych na sobie cegieł.To był, jest i będzie mój dom, innego nie chcę i nie potrzebuję, tutaj zostanę pochowany, kropka.Przez całe życie miałem obsesję na punkcie przeszłości tego miasta, nieustannie szukałem śladów jego piękna i wielkości, jak relikwie przechowywałem zdjęcia, pocztówki, filmy, mapy.Zanudzałem przyjaciół opowieściami o Paryżu Wschodu, o centrum tej części Europy, o jednym z najważniejszych i najpiękniejszych miast na mapie kontynentu.Ale koniec końców musiałem się ocknąć, wyjść na paskudne ulice paskudnego miasta, wrócić, niczym do żony, która z uroczej piękności zamieniła się w grube, brzydkie i złośliwe babsko.Dlatego wczoraj w Muzeum Narodowym, będąc świadkiem otwarcia pawilonu Milewskiego i jego skarbów, w tym słynnego Tous Le Monde, które od czasu odkrycia w Tatrach zostało zgodnie okrzyknięte przez historyków sztuki „najważniejszym obrazem w historii malarstwa” – wczoraj miałem łzy w oczach.Bo zrozumiałem, że choć raz w dziejach tego miasta śmiech historii to przyjazny grymas, a nie złośliwy chichot.Jak inaczej potraktować to, że ponad siedemdziesiąt lat po rozpoczęciu II wojny światowej dzieje się coś takiego.Że dzięki kolekcji obrazów, którą pewien Żyd i zarazem wielki polski patriota ukradł w decydującym momencie największemu złodziejowi w historii, Warszawa będzie od dziś wymieniana jednym tchem z Paryżem, Florencją i Nowym Jorkiem.Co ja mówię: już jest wymieniana! CNN, BBC, Al-Dżazira – wczoraj pojawiał się tylko jeden temat w mediach świata, wszystkie kamery pokazywały jedno miejsce, jedno brzydkie miasto gdzieś na rubieżach Unii Europejskiej.Nie sposób zarezerwować biletu na lot do Warszawy, nie sposób znaleźć miejsca w hotelu, nie sposób znaleźć wydawcy prasowego lub książkowego, który nie szykuje teraz specjalnych publikacji o polskiej stolicy.Panie i Panowie, wczoraj Paryż Wschodu powrócił na mapę Europy.15 lipcaMŁODZIENIEC Z CHESHIRERozmowa z profesor Katarzyną Bondą z Pracowni Konserwacji Malarstwa Muzeum Narodowego w Krakowie przy Muzeum Książąt Czartoryskich, szefową zespołu odpowiedzialnego za rekonstrukcję zniszczonego Portretu Młodzieńca Rafaela Santi.Jak pani myśli, spotka panią kiedyś większe wyzwanie w życiu zawodowym?Nigdy.Ani mnie, ani żadnego innego konserwatora.Ile to dokładnie było części?Dużych kilkaset, a wszystkich, wraz z najmniejszymi drzazgami, prawie dwa tysiące.Kiedy wszystkie ponumerowaliśmy i rozłożyliśmy na stołach, zmierzyliśmy, że stoły miały w sumie osiemdziesiąt metrów długości.Po co numerować każdą drzazgę?Trójwymiarowy obraz każdego elementu został wprowadzony do komputera z dokładnością do setnej części milimetra.Udało się to dzięki zastosowaniu najnowocześniejszego sprzętu używanego w diagnostyce medycznej.Robiliście tomografię drzazg?Tomografię i rezonans magnetyczny.To nie była wcale najtrudniejsza część zadania.Potem musieliśmy znaleźć firmę informatyczną, która mogła napisać dla nas program, będący w stanie połączyć te trójwymiarowe puzzle ze sobą.Cieszę się, że znaleźliśmy ją w Polsce, bez tych wspaniałych młodych chłopaków cała praca byłaby niemożliwa.A kiedy już po kilku tygodniach obliczeń i po niezliczonej ilości prób i błędów uzyskaliśmy trójwymiarowy obraz złożonej całości i wiedzieliśmy, gdzie dokładnie ma być która drzazga, zabraliśmy się do pracy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •