[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Uśmiechnęła się.– Dobra robota.–Dzięki.–Czy ten Otto Burke… – przytknęła ołówek do ust – jest kawalerem?Myron spojrzał na nią przerażony.–A dlaczego pytasz?–Milusi.Mdłości powróciły.–Chcesz podwyżki? Powiedz, że tak.Esperanza uśmiechnęła się z udaną nieśmiałością, ale nie odpowiedziała.Ruszył do gabinetu.–Chwileczkę – powstrzymała go.– Kilka minut temu był dziwny telefon.–Od kogo?–Od jakiejś Madelaine.O namiętnym głosie.Nie podała nazwiska.Dziekanowa.Hm.–Zostawiła numer? Esperanza podała mu kartkę.–Prezerwatywa twoją sojuszniczką, pamiętaj! – powiedziała.–Dzięki, mamo.–Skoro już przy tym jesteśmy, twoja mama dzwoniła dwa razy, ojciec raz.Martwią się o ciebie.Myron wszedł do gabinetu, swojego małego sanktuarium.Lubił w nim przebywać.Ponieważ większość negocjacji i ważnych spotkań odbywał w tradycyjnie udekorowanej salce; konferencyjnej, gabinet mógł urządzić, jak chciał.Z lewej miał oczywiście widok na Manhattan, a na ścianie za sobą oprawione w ramki plakaty do broadwayowskich musicali: Skrzypka na dachu, The Pajama Game, How to Succeed in Business Without Really Trying, Człowieka z La Manchy, Nędzników, La Cage aux Folles, Chorus Linę, West Side Story, Upiora w operze.Na kolejnej ścianie wisiały fotosy: Humphreya Bogartal i Ingrid Bergman z Casablanki, Woody’ego Allena i Diane Keaton z Annie Hal, Katherine Hepburn i Spencera Tracy’ego z Żebra Adama, Groucha, Chica i Harpa z Nocy w operze, Adama Westa i Burta Warda z Batmana, telewizyjnego, j prawdziwego Batmana, w którym Burgess Meredith grał Pingwina, a Cesar Romero Dżokera.Batmana ze złotego wieku: telewizji.Na ostatniej ścianie wisieli jego klienci.Za kilka dni do tej paczki miał dołączyć Christian Steele w granatowym stroju Tytanów.Myron zadzwonił do Madelaine Gordon i usłyszał jej jedwabisty głos.Nagrany na sekretarkę.Na jego dźwięk znów zaschło mu w gardle.Nie zostawił wiadomości.Spojrzał na zegar w kształcie wielkiego zegarka na rękę, z godłem Boston Celtics pośrodku tarczy.Było wpół do czwartej.Dość czasu, żeby odwiedzić kampus.Madelaine nie była ważna, ale bardzo chciał się zobaczyć z dziekanem.Bez uprzedzenia.–Na jakiś czas wyjeżdżam – oznajmił przy biurku Esperanzy.– Będę dostępny w samochodzie.–Utykasz? – spytała.–Trochę.Oberwałem od goryli Ache’a.–Aha.Do zobaczenia.–Boli jak diabli, ale wytrzymam.–Uhm.–Tylko nie rób sceny.–Serce mi pęka.–Spróbuj złapać Chaza Landreaux.Powiedz, że musimy pogadać.–Dobrze.Wyszedł.W garażu wsiadł do samochodu.Win miał hopla na punkcie samochodów.Uwielbiał swojego zielonego wyścigowego jaguara.Myron jeździł granatowym fordem taurusem.Nie był samochodziarzem.Wystarczało mu, że samochód dowiezie go z punktu A do B.Auto nie było dla niego symbolem statusu społecznego.Ani drugim domem.Ani dzieckiem.Nie jechał daleko.Obrał trasę przez tunel Lincolna.Minął osławiony motel York.Długą reklamę:11.99$ ZA GODZINĘ95 $ ZA TYDZIEŃPOKOJE Z LUSTRAMIZAPEWNIAMY POŚCIEL!Zapłacił za przejazd Parkway Avenue.Dróżniczka na rogatce była bardzo przyjacielska.Niewiele brakowało, aby spojrzała na niego, rzucając mu resztę.Z telefonu w wozie zadzwonił do matki i zapewnił, że nic; mu nie jest.Poleciła, żeby zadzwonił do ojca, bo to on bardziej się martwi.Kiedy zrobił to i zapewnił, że nic mu nie jest, ojciec kazał mu zatelefonować do matki, bo to ona bardziej się martwi.Grunt to dobra łączność w rodzinie.Sekret szczęśliwego małżeństwa.Pomyślał o Kathy Culver.O Adamie Culverze.O Nancy Serat.Próbował ich połączyć.Linie były w najlepszym razie cieniutkie.Jedną z nich był z pewnością Fred Nickler, sir Szmatławiec.Zdjęcie Kathy nie trafiło do Cyców samo.Wszystko starannie zaplanował.Z pewnością wiedział więcej, niż mówił.Win grzebał w jego przeszłości, licząc, że na coś natrafi.Pół godziny później Myron wjechał do wyjątkowo dziś wyludnionego kampusu.Nikogo nie było widać.Mało same chodów.Zaparkował przed domem dziekana i zapukał drzwi.Otworzyła mu Madelaine (nie przestało mu się podobać to imię).Wyraźnie zadowolona, uśmiechnęła się do niego,; lekko przechylając głowę.–O, witam, Myronie.–Cześć.Madelaine Gordon była w stroju do tenisa.W krótkiej spódniczce, miała świetne nogi, i białej koszulce.Dostrzegł, że koszulka prześwituje.Ten zmysł obserwacji, cecha rasowego detektywa! Zorientowała się, że to zauważył.Nie obraziła się,–Przepraszam, że nachodzę – powiedział.–Nie nachodzi pan – odparła.– Właśnie miałam wziąć prysznic.Hm.–Męża nie zastałem? Skrzyżowała ręce pod biustem.–Wróci za kilka godzin.Dostał pan moją wiadomość?Skinął głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •