[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cz³owiek rodz¹cy siêwstêpuje z mro­ku przez otwarte okno do ¿ycia ziemskiego; tylko krótki czastego ¿ycia pozostaje on widzialny dla naszych oczu, aby przez œmieræ znikn¹ænam znowu w otwartym oknem.Po wszystkie czasy szuka³ cz³owiek w religiiodpowiedzi na to wa¿ne pytanie: „Sk¹d pochodzi to ¿ycie i dok¹d ucho­dzi?”.Aleodpowiedzi religii na nie bywa³y nader ró¿ne.W naszych czasach, wiele stuleci po wspomnianej roz­mowie misjonarzapauliñskiego z królem Edwinem, jest w chrzeœcijañstwie wielu ludzi.którzypytaj¹ siê, czy cz³o­wiek w ogóle ma jak¹œ duszê, która sk¹dkolwiek pochodzilub dok¹dkolwiek pójœæ mo¿e, i jest w¹tpliwe, czy by³ kie­dyœ w historiipowszechnej okres, w którym by równocze­œnie ¿y³o tylu niedowiarków (co doduszy).Z drugiej strony wyznawcy tej¿e nauki Chrystusowej, która ich wszak¿epoucza, ¿e okropnoœci œmierci nie istniej¹ wiêcej, otoczyli ³o¿e œmierci itrumnê daleko posêpniejszymi i smutniejszymi ceremoniami pogrzebowymi, ni¿wyznawcy jakiejkolwiek innej religii.Czy¿ mo¿e byæ coœ bardziejprzygniataj¹cego nad g³uch¹ boleœæ, jaka zwiesza siê nad domem, w którym maj¹chowaæ zmar³ego! Czy¿ jest coœ bardziej odpychaj¹cego, jak te stroje ¿a³obne zmatowej krepy i wy­szukana obrzydliwoœæ welonu wdowiego, w którym pozosta³a¿ona op³akuje „uwolnienie siê od wiêzów cia³a” jej ma³¿onka! Czy jest coœwstrêtniejszego jak te sztucznie ponure miny ¿a³obników, zawodzenia p³aczekpogrzebo­wych i tym podobne zwyczaje!Ostatnie lata przynios³y pod tym wzglêdem wielki i god­ny uwagi postêp:nast¹pi³a niejedna po¿¹dana zmiana i uni­ka siê coraz bardziej powiêkszaniabólu ludzkiego przez dra¿nienie go.Ten ponury pogl¹d na œmieræ jest cech¹ charakterystycz­n¹ „chrzeœcijañstwa” iznalaz³ sobie wyraz zarówno w jego sztuce, jak i literaturze.Œmieræprzedstawiono jako szkie­let z kos¹ w rêku, jako szyderczo uœmiechniêtegoupiora, albo jako gro¿¹c¹, straszn¹ postaæ, z groŸnym obliczem i podniesion¹maczug¹, albo te¿, jako klekocz¹ce straszyd³o, trzymaj¹ce klepsydrê – s³owem –wszystko wywo³uj¹ce strach i odpychaj¹ce, co tylko fantazja mog³a wymyœliæ –by³o u¿ywane dla wytworzenia sobie obrazu tego s³usznie przezwanego „Królastrachu”.Milton, który tak bardzo usi³owa³ w swoich wspania­³ych poezjach nadaæ obrazow¹postaæ kursuj¹cym pomiê­dzy ludem wyobra¿eniom „chrzeœcijañskim” jego czasu,zu¿y³ ca³¹ si³ê i rozmach swojej niezrównanej sztuki opisowej, aby postaæœmierci otoczyæ strachem.Jego Raj utracony jest przepe³niony straszliwymi opi­sami œmierci:(.) Inna postaæ­ –Je¿eli mo¿na zwaæ postaci¹ to, czemu braknie postaci.Co jest niepoznawalne przez cz³onków zlane formy:Je¿eli mo¿na zwaæ istot¹ to, co zdaje siê li cieniem ­–Jako noc czarna, widnia³a przed nami,Patrz¹ca gniewnie, jak dziesiêæ Furii, i jako piek³ostraszna,GroŸnie wstrz¹saj¹c straszliw¹ maczug¹; a miejsce,Gdzie ³eb jej byæ siê zdawa³, zdobi³o coœ w rodzajuKorony.Tu¿ obok niej sta³ Szatan.A monstrum,miejsca swego.Podniós³szy siê, podesz³o wraz bli¿ej, coraz bli¿ej,Takim okropnym krokiem, ¿e piek³o pod nim dr¿a³o(.)(.) Straszliwa by³a mowa ohydnego,A gdy, tak mówi¹c, wci¹¿ grozi³, dziesiêciokroæ jeszcze byt strasz­niejszyI potworniejszy (.)(.) Ale on, mój wróg odwiecznyZbli¿a³ siê coraz bardziej, maczug¹ potrz¹saj¹c,Stworzon li dla zag³ady.Uciek³em, krzycz¹c: „Œmieræ!"Na s³owo to dr¿y piek³o, rozlega siê jêk skargiZ wszystkich otch³ani jego, a echo „Œmieræ!" powtarza(.).(Raj utracony, Ks.II, w.666-789)Jest wiêcej ni¿ dziwne, ¿e ludzie maj¹cy siê za wyznaw­ców i uczniówNauczyciela, który – jak wiadomo – g³osi³ otwarcie i jasno naukê onieœmiertelnoœci ¿ycia, mog¹ mieæ tak straszne wyobra¿enie o œmierci.Izaprawdê, nale¿y wprost g³upim nazwaæ to twierdzenie, które pomimonapraszaj¹cego siê zewsz¹d, zupe³nie przekonywaj¹cego materia³u dowodowego,daje siê czasem s³yszeæ, jakoby nauka o nieœmiertelnoœci duszy by³a zwiastowanai wysta­wiona na œwiat³o dzienne po raz pierwszy od pocz¹tku œwia­ta dopieroprzed osiemnastoma wiekami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •