[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgodzi³ siê i s³u¿y³em mu wiernie drugie lat siedem, ale ju¿ jako p³atnynajemnikz narodu izraelskiego.W jego imieniu i zastêpstwie odbywa³em w interesachlicznepodró¿e morskie na okrêtach i l¹dowe karawanami na Wschód.By³em w Suzie,Persepolisi jeszcze dalej, a¿ w krajach jedwabiu ( w Chinach).By³y to, moja córko,nierazbardzo niebezpieczne podró¿e, ale Pan b³ogos³awi³ mi we wszystkim.Wielkie by³yzyski,które przywozi³em panu, ale wiêksz¹ by³a m¹droœæ, któr¹ zdoby³em sobie, a onatodopomaga³a mi do objêcia tego, co mi przypad³o.Pewnego dnia goœci³em wdomupana mego w Jeruzalem; w czasie uczty wesz³a s³u¿¹ca, nios¹c na tacy kilkabu³eki kawa³ków chleba, a najpierw zbli¿y³a siê do mnie.Wtedy to po raz pierwszyujrza³emi pokocha³em twoj¹ matkê, zabieraj¹c w dalekie strony mi³oœæ w sercu.Mi³oœæ taros³aci¹gle, a po jakimœ czasie prosi³em ksiêcia, aby mi j¹ da³ za ¿onê.Od niegodowiedzia³emsiê, i¿ by³a niewolnic¹ na wieki, jednak, jeœli ona zechce, uwolni j¹, aby midogodziæ.Ona mnie kocha³a, ale tak siê czu³a szczêœliw¹ w swoim stanie, ¿e nie chcia³aprzyj¹æwolnoœci.B³aga³em i namawia³em, odje¿d¿a³em i wraca³em w d³ugich odstêpachczasu,wszystko na pró¿no.Zawsze odpowiada³a mi, ¿e zostanie moj¹ ¿on¹, ale wtedy,gdysiê stanê towarzyszem jej niewoli.Jeœli nasz praojciec Jakub s³u¿y³ dla swejRachelidwa razy po siedem lat, czemu¿bym nie mia³ tego uczyniæ dla mojej? Ale matkatwojachcia³a wiêcej, ¿¹da³a bowiem, abym siê sta³ niewolnikiem na ca³e ¿ycie.–Odszed³emoburzony, ale wróci³em, bo oto patrz! Mówi¹c to, odwróci³ doln¹ czêœæ muszliusznej.– Widzisz bliznê, , któr¹ zostawi³o ¿elazo? – Widzê, , i rozumiem, jakmi³owa³eœmoj¹ matkê? – Czy j¹ mi³owa³em, Estero! Dro¿sza mi by³a ni¿ SulamitkaKrólowipsalmiœcie,piêkniejsza i czystsza nad wody wodotrysków zdobi¹ce ksi¹¿êce ogrody, nadŸród³a¿ywej wody, nad strumienie Libanu.Na moje proœby pan mój zawiód³ mnie dosêdziów,a potem przed dom swój, gdzie82 do drzwi przybi³ ¿elaznym szyd³em ucho moje, przez co wróci³em do niewoli izosta³emw³asno-œci¹ pana na wieki.Tak zdoby³em moj¹ Rachelê.Czy widziano kiedy mi³oœæ równ¹mojej?Estera, schyliwszy siê, objê³a go rêkoma i d³u¿szy czas w milczeniu myœleli takz³¹czenio zmar³ej.– Pan mój zaton¹³ na morzu; by³a to pierwsza boleœæ w moim domu – mówi³ dalejkupiec.¯a³ob¹ okry³ siê dom jego w Jerozolimie; mój w Antiochii, bo wówczas by³a onaju¿miejscem mego zamieszkania.Po œmierci zacnego pana zosta³em g³Ã³wnym zarz¹dc¹jegomaj¹tku i posiad³oœci.Os¹dŸ wiêc, jak bardzo mnie kocha³ i jak mi ufa³!Pospieszy³emdo Jerozolimy, aby wdowie zdaæ rachunki, a ona zostawi³a mi rz¹dy.Ze zdwojon¹gorliwoœci¹odda³em siê pracy, a w interesach powodzi³o siê dobrze i maj¹tek siêpowiêksza³.Dziesiêæ lat minê³o; wtedy spad³o nieszczêœcie, o którym wspomina³ m³odzieniec,zw¹cje wypadkiem prokuratora Gratusa.Rzymianin uwa¿a³ to za zamach na jego ¿ycie ipodtym pozorem zabra³, za pozwoleniem Rzymu, ogromny maj¹tek wdowy i dzieci.Niepoprzesta³na t ym.Boj¹c siê, aby kiedy wyrok nie by³ cofniêty, usun¹³ wszystkichcz³onkówrodziny.Od tego strasznego dnia do dziœ nie istnieje rodzina Hurów.Syna,któregodzieckiem widzia³em, skazano na galery; wdowê i córkê zamkniêto prawdopodobniewjakimœ lochu któregoœ z grodów judejskich, a wiadomo, ¿e takie wiêzienie jestraczejzamkniêtym i zapieczêtowanym grobem.Zeszli z oczu ludzkich, jakby ichpoch³onê³omorze.Nie dojdzie uszu naszych wieœæ, jak umarli, ani nawet – czy umarli.Oczy Estery zala³y siê ³zami.– Dobre masz serce, Estero, dobre jak niegdyœtwojamatka – oby nie zazna³o losu wielu dobrych serc, oby je nie podeptaliniemi³osiernii okrutni.Ale s³uchaj dalej.U da³em siê do Jerozolimy, aby siê dowiedzieæ omojejdobrodziejce, ale u bram miasta chwycono mnie i wtr¹cono do wiêzienia wtwierdzyAntonia.Za co? nie wiedzia³em, dopóki sam Gratus nie przyszed³, ¿¹daj¹cpieniêdzyHurów, o których wiedzia³, ¿e ¿ydowskim zwyczajem mog¹ byæ, na wystawionyprzezemnie weksel, œci¹gniête z ca³ego œwiata.¯¹da³, abym podpisa³ jego rozkaz ipoczyni³stosowne kroki do zgromadzenia i odebrania sum.Odmówi³em.Czy¿ nie posiada³ju¿domów, ziemi, dóbr, okrêtów, wszystkich ruchomych majêtnoœci tego, który by³moimpanem? Mia³¿e jeszcze posi¹œæ pieni¹dze? – Nie! – Wiedzia³em, ¿e jeœli Bógpob³ogos³awi,potrafiê odbudowaæ ich maj¹tek; odmówi³em wiêc spe³nienia ¿yczenia tyrana.Skaza³mnie na tortury; siln¹ wol¹ zdo³a³em je znieœæ, on nie zyska³ nic, a jawróci³emdo domu i zacz¹³em handel w imieniu Simonidesa z Antiochii, a nie BenHura zJerozolimy.Wiesz, Estero, jak mi siê wiod³o, wiesz, ¿e miliony ksiêcia ros³y cudownie wmoimrêku; wiesz tak¿e, jak w trzy lata póŸniej schwytano mnie na drodze do Cezareiiwtr¹cono znów do wiêzienia.Gratus chcia³ mnie torturami zmusiæ do przyznania,¿emoje majêtnoœci i pieni¹dze podlega³y jego zaborowi; wiesz, ¿e i to mu siê nieuda³o.Kalek¹ wróci³em do domu i zasta³em Rachelê umar³¹ ze zmartwienia i zgryzoty;alePan, Bóg nasz, panuje, bo jestem ¿ywy.Od samego cesarza kupi³em sobieprzywileji pozwolenie handlowania na ca³ym œwiecie.Dziœ, niech bêdzie pochwalony Bóg,któryw Niebie tron Swój buduje i wiatrami kieruje! dziœ, Estero, to czymzarz¹dza³em,pomno¿y³o siê w talenty, których starczy na wzbogacenie nawet samego Cezara.Z dum¹ podniós³ g³owê, oczy ich spotka³y siê i wyczytali w nich wzajemnie swojemyœli.– Co mam czyniæ z tym skarbem, , Estero? – zapyta³ wreszcie, nie spuszczaj¹c zniejoczu.– Ojcze – odpar³a cichym g³osem – czy¿ w³aœciciel nie pyta³ w³aœnie oniego?? Spojrzenie jego jasne i czyste spoczywa³o ci¹gle na córce.– A ciebie, , mojedziecko,mam w nêdzy pozostawiæ? – Nie jestem twoim dzieckiem, a jego niewolnic¹? Czyniemówi Pismo o mê¿nej niewieœcie: si³a i godnoœæ strojem jej i przysz³oœæ na tymzbuduje.Promieñ niewys³owionej radoœci rozjaœni³ twarz jego i rzek³: – Pan Bóg wrozmaitysposób obdarowa³ mnie, ale ty, Estero, jesteœ najdoskonalszym darem Jego rêki.83 Mówi¹c to, przycisn¹³ j¹ do piersi i okrywa³ poca³unkami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •