[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym poprzednie rzuty naukowców, z których część jest tu od lat i nie dostała się na loty.Jest nawet gorzej niż podczas Programu Apollo.Tam przynajmniej zaplanowano kilka lotów na Księżyc.Na Marsa zakwalifikowano tylko jeden lot i walka o znalezienie się w załodze będzie zażarta.Jones potoczył po nich swoimi zimnymi czarnymi oczami i York przekonała się, jak trudno wytrzymać ich spojrzenie, jakby promieniowały jakąś wrogą energią.Jakby chciały powiedzieć: Możecie się tu spodziewać długiej zwłoki, a może w ogóle żadnego lotu, nigdy.Nie chcemy was tu.Żeby nie było żadnych niejasności.Ben Priest zabrał ją na lancz do Hiltona w Nassau Bay.Przejrzała kartę.- Stek.Owoce morza.Sałatka.Ziemniaki.Kotlet.Jezu, Ben.Uśmiechnął się, pociągając swoją colę.- Witaj w Houston.- Jak cywilizowany człowiek twojego pokroju może to znieść, Ben?- Nie bądź snobką, Natalie.York zamówiła stek z kurczęcia.Postawiono przed nią talerz pełen przesmażonego mięsa, unurzanego w maśle.Smakowało nieźle, ale było twarde i po kilku kęsach szczęki ją rozbolały.„Och, na pewno pokocham Houston” - pomyślała.„Mój nowy dom”.- A więc powiedz mi.- zagaił Priest.- Co myślisz o astronautach, kiedy już obejrzałaś ich w kupie.- Kapitanowie drużyn futbollowych i przewodniczący samorządów szkolnych.Prosto z Koziej Wólki.Roześmiał się.- Może.No cóż, to obejmuje również mnie.Tu jestem tylko przygłupem z Ohio.- Słuchaj, Ben, mówię poważnie.Może właśnie na tym polega problem z NASA.Tym facetom za łatwo się tu wiedzie.Za łatwo?Jasne.Bez względu na ich wielkie osiągnięcia.Każdego dnia życia astronauci mają do wypełnienia pojedyncze, wyraźnie określone cele.Jedyny ich obowiązek to zakasać rękawy i się popisać.W przeciwieństwie do reszty ludzkości.Mruknął coś i zabrał się do swojego wielkiego kotleta.- No cóż, jedno jest pewne - powiedział.- Co?- Niezależnie od tego, czy masz rację względem tej harcerskiej kolonii, czy też jest to tylko sprawa twojego oglądu, czeka cię robota jak jasna cholera, żeby znaleźć tu własną niszę.Poczuła, że ma rację.Może się okazać, że lot na Marsa to będzie pryszcz w porównaniu z resztą.Po lanczu Priest zabrał ją na zwiedzanie i szukanie mieszkania.Siedząc w znajomym, wygodnym wnętrzu corvetty Bena, poczuła wielką ulgę, kiedy wyjechali poza obszar JSC.I to była wielka ulga znaleźć się razem z Benem.Odwróciła się do niego.Jechał równym tempem, nie odzywając się.Gdyby teraz wyciągnął do niej rękę.Ale nie zrobił tego.Siedział sztywny, jakby nieświadom jej obecności.„Do diabła, pewnie wie nie lepiej ode mnie, jak się zachować w tej sytuacji” - pomyślała.Jej stosunki z Benem miały jakiś dziwny wymiar.Prawie tak dziwny jak tamten długotrwały związek z Mikiem Conligiem.„Pewnie” - pomyślała.„Więc co łączy jedno i drugie, York?”.Kiedy ona i Ben zbliżyli się fizycznie, rozmawiali o wiele mniej.A nawet kiedy już to robili, zajmowali się duperelami.Ben chyba nawet nie potrafił rozważyć tego, czy zostawić Karen, co zaś się tyczyło Mike’a Conliga, to York miała wrażenie, że ich nieskładny związek toczył się po drodze pełnej wybojów, stając się coraz cięższy do wytrzymania.„Czy w takim razie Ben i ja mamy po prostu romans?” - zastanowiła się w myślach.„Robimy tylko krótki skok w bok?”.Wyglądało to tak, jakby ich podwójne zobowiązania rozdzielały oboje, gdy tylko się do siebie zbliżali.Jednak była pewna jednego.Jeśli miała przetrwać swój pierwszy dzień w JSC, potrzebowała cierpliwego towarzystwa Bena.Choćby po to, żeby nie zwariować.Houston ją rozczarowało.Miasto uginało się pod warstwą gorącego, wilgotnego powietrza skażonego smogiem.Ziemia i morze tworzyły jedną wielką płaszczyznę, żadnego wzgórza na sto mil, natomiast pełno mulistych odnóg rzecznych i bagien.Poza miastem ziemia tworzył „gumbo”, jak nazywali to miejscowi, breję z mułu, gliny i muszli ostryg; sosny i skarlałe dęby ledwo wyglądały spomiędzy łąk, porosłych sztywną, ostrą trawą.Ben zawiózł ją do pomnika San Jacinto, ogromnego obelisku rodem z lat trzydziestych, z teksaską gwiazdą na szczycie, upamiętniającego zwycięstwo generała Sama Houstona nad Meksykanami.Wjechali na platformę widokową na szczycie.Wokół parku krajobrazowego obelisku ciągnęły się mile kwadratowe pól naftowych.Patrząc z tego miejsca, miała świadomość, że JSC mogłoby nie istnieć; gwałtowny skok cen w latach siedemdziesiątych znakomicie przysłużył się Houston i kiedy York spoglądała w dół na wielką, przypominającą misę spaghetti, kotlinę rurociągów, zdała sobie sprawę, że Houston wzrosło na pieniądzach z nafty i program kosmiczny był tylko jednym z wielu tutejszych strumyczków dochodów.Wokół podstawy obelisku unosił się lekki odór, typowy dla petrochemii.W poszukiwaniu mieszkania Ben zawiózł ją z powrotem do należącego do NASA obszaru Clear Lake, na południowy wschód od śródmieścia.Poczęstował ją standardowym żartem JSC, że Clear Lake w rzeczywistości nie jest ani czyste, ani jeziorem*[Przyp tłum clear (ang.) - czysty, lake (ang) - jezioro.].To zamulone odgałęzienie Zatoki Galveston.Droga NASA numer 1, z JSC, biegła równolegle do wybrzeża jeziora.Wielkie nowoczesne osiedla - Bay Nassau, El Lago - usadowiły się między podstarzałymi przybrzeżnymi kurortami.Te były staromodne, aż dziwne, że miały za sąsiada Ośrodek Kosmiczny; zapełniały je domy o spłowiałych barwach, marne, ponure, zniszczone przez słońce i ocean.York pomyślała, że miejscowi pewnie przeżyli nielichy wstrząs, kiedy NASA wylądowała tu dwadzieścia lat temu, na mocy uchwały prezydenta.Nowe osiedla składały się z prześlicznych małych bungalowów z prywatnymi przystaniami.Wszystkie były zielone, tętniące życiem, dobrze utrzymane.Mój Boże - mruknęła York.- Spełnienie amerykańskich marzeń w najczystszym stylu 1962 roku.Domeczek, żoneczka i dwoje baków, grill i żaglówka.Jesteśmy w programie Dicka van Dyke’a*[Przyp tłum amerykański sitcom z lat 1961-1966.].Nie.- Mówiąc to, Priest uśmiechnął się za okularami przeciwsłonecznymi.- Jesteśmy w krainie astronautów, pamiętaj.Masz na myśli Marzę o Jeannie*[Przyp tłum inny program, realizowany w latach 1965-1970 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •