[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przechodzą wewnętrzne stany, które mogą się zmieniać niezależnie od wpływów z zewnątrz, posiadają wspomnienia, do których można w dowolnej chwili dotrzeć.To wszystko cechy charakterystyczne życia, umysłu.Konstruktorzy żyją i mają świadomość – taką jak ty lub ja.A właściwie większą.Teraz czułem się naprawdę zakłopotany.– Przecież to niemożliwe.– Wskazałem na piramidalne urządzenie.– To tylko maszyna.Wytwór techniki.– Już wcześniej zetknąłem się z ograniczeniami twojej wyobraźni – powiedział poważnym tonem.– Dlaczego mechaniczny robotnik miałby być zbudowany z ograniczeniami charakterystycznymi dla ludzkiej konstrukcji? Mając żywą maszynę.– Żywą?–.można swobodnie badać inne morfologie, inne formy.Uniosłem brew, spoglądając na Konstruktora.– Na przykład morfologię ligustrowego żywopłotu!– A poza tym – dodał – on mógłby na przykład wyprodukować ciebie.Czy byłbyś przez to mniej żywy?Ta debata stawała się dla mnie zbyt metafizyczna! Obszedłem Konstruktora.– Ale jeśli on żyje i ma świadomość, to czy jest osobą? A może kilkoma osobami? Czy ma jakieś imię? Duszę?Nebogipfel ponownie odwrócił się do Konstruktora i pozwolił, by oczoskop przyssał się do jego twarzy.– Duszę? – zapytał.– To twój potomek.Tak samo jak ja, tyle że z innej historii.Czy ja mam duszę? A ty?Odwrócił się ode mnie i spojrzał w serce Konstruktora.4Pokój BilardowyPóźniej Nebogipfel przyłączył się do mnie w pomieszczeniu, które nazwałem pokojem bilardowym.Jadł z talerza, na którym leżało coś podobnego do sera.W dość posępnym nastroju siedziałem na krawędzi stołu bilardowego i kulałem po nim bilę.Kula zachowywała się trochę dziwnie.Celowałem do łuzy po przeciwnej stronie stołu i przeważnie trafiałem, po czym truchtałem naokoło stołu, by ją wyjąć z siatki.Czasami jednak na torze bili występowały pewne zakłócenia.Na środku pustej powierzchni stołu rozlegało się grzechotanie – bila podskakiwała dziwnie, zbyt szybko, by można ją było dokładnie widzieć – po czym zwykle toczyła się dalej do wybranego przeze mnie miejsca.Czasami jednak kula dość znacznie zbaczała z wyznaczonego kursu; raz nawet wróciła z tamtego miejsca niezbyt widocznych zakłóceń do mojej ręki!– Nebogipfelu, widziałeś? To nadzwyczaj dziwne – powiedziałem.– Wydaje się, że na środku stołu nie ma żadnych przeszkód.A jednak w połowie przypadków trasa tej bili jest zakłócona.Pokazałem mu to jeszcze kilka razy.Patrzył na to z roztargnieniem.– No cóż – powiedziałem.– Tak czy owak cieszę się, że nie rozgrywam tu żadnej partii.Znam paru facetów, którzy mogliby się pobić z powodu takich nieprawidłowości.– Zmęczony bezproduktywną zabawą, położyłem bilę na środku stołu i pozostawiłem w tamtym miejscu.– Ciekaw jestem, dlaczego Konstruktorzy wstawili tu ten stół.To nasz jedyny konkretny mebel, chyba że liczyć samego Konstruktora.Ciekaw jestem, czy to stół do snookera czy tradycyjnego bilardu.Nebogipfel wydawał się rozbawiony tym pytaniem.– Czy to sprawia jakąś różnicę?– No pewnie! Pomimo swej popularności snooker to zwykłe wbijanie bil do łuz – świetna rozrywka dla znudzonych oficerów w Indiach, którzy go wymyślili, ale według mnie nie ma w nim nic z naukowej natury bilardu.A potem – patrzyłem, kiedy to się działo – z jednej łuzy samorzutnie wyskoczyła druga bila i zaczęła się toczyć prosto w kierunku kuli spoczywającej na środku stołu.Pochyliłem się, żeby to zobaczyć.– Co tu, u diabła, się dzieje?Kula posuwała się dość wolno i mogłem ją dokładnie obejrzeć.Moja bila już nie była gładka i biała; po moich rozmaitych eksperymentach na jej powierzchni pojawił się szereg rys, w tym jedna dość wyraźna.Ta nowa kula nosiła takie same ślady.Nowa bila uderzyła w moją z głośnym puknięciem.Zatrzymała się wskutek zderzenia, natomiast moja poleciała na drugą stronę stołu.– Wiesz – powiedziałem do Nebogipfela – gdybym tego nie widział, przysiągłbym, że ta bila, która przed chwilą pojawiła się znikąd, jest taka sama jak ta pierwsza.Morlok podszedł trochę bliżej i pokazałem mu wyraźną, długą rysę.– Widzisz? Rozpoznałbym tę rysę w ciemności.Obie bile są bliźniaczo do siebie podobne.– A zatem – stwierdził spokojnie Morlok – być może to jedna i ta sama bila [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •