[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet wrogość Merry zaczęła wyraźnie topnieć.- A ja nadal uważam, że liścik do lady Dillard załatwiłby sprawę - upierała się Faith tonem rozkapryszonej dziewczynki.Wykrzywiła się do Griffina w słabo oświetlonym wnętrzu powozu, a potem ostentacyjnie zacisnęła szczęki.Dobrze wiedziała, że bitwa jest już przegrana, ale za nic nie chciała ustąpić.Po pierwsze, dlatego że po prostu drżała na myśl o chwili, gdy trzeba będzie stawić czoło tej arystokratycznej zgrai i przyznać się do popełnionego oszustwa.A po drugie, dlatego, że nie mogła pogodzić się z myśla, iż spełnia rozkazy Griffina.Tego aspektu ich narzeczeństwa jakoś nie przewidziała.Jeśli nawet jej narzeczonego zaniepokoił upór i wrogość oblubienicy, nie dał tego po sobie poznać.Odpowiedział jej z całym spokojem:- Kiedy się pobierzemy, nie zamierzam spędzać zbyt wiele czasu w Londynie; ale okazałbym się bardzo złym mężem, gdybym nie wyjaśnił tej sprawy od ręki, zapobiegając dalszym nieporozumieniom.Rozumiem, Faith, że nie masz ochoty wracać do tego, ale czy naprawdę wolałabyś, żebym zarzucał ci na głowę pelerynę i zapędzał cię do kąta, ilekroć zjawi się ktoś, kto znał cię jako „pannę Maxwell”?- Może sama zabawię się w chowanego między kolumnami i krzakami? - podsunęła Faith z wymuszonym promiennym uśmiechem.- Wtedy nie będziesz musiał się fatygować i zarzucać mnie swą garderobą!Bystiy wzrok Griffina przedarł się przez mrok panujący we wnętrzu powozu i ogarnął Faith.- Chciałbym chwalić się przed całym światem swoją żoną, a nie chować ją pod korcem.Była to rycerska, bardzo pochlebna uwaga, ale wściekłość nie pozwoliła Faith należycie jej docenić.- Nie rozumiem, czemu przywiązujesz takie znaczenie do głupstw! - burknęła.- Wielki świat potrafi być bezlitosny - odezwała się Meredith.- Skory do krytyki, a jeszcze bardziej do ferowania wyroków.Jeśli teraz wyjawimy prawdę, skończy się na niewielkim skandaliku.Gdybyśmy jednak próbowali zatuszować sprawę, a mimo to wyszłaby na jaw, rozpętałoby się piekło i ucierpiałaby cała rodzina.A w dodatku katastrofa mogłaby nastąpić w najmniej spodziewanym momencie.- Cóż za ponure wizje! - mruknęła pod nosem Faith, którą zabolało, że Meny sprzymierzyła się z Griffmem przeciwko niej.Czy nikt, po prostu nikt nie opowie się po jej stronie?!Griffin wyciągnął rękę i ujął dłoń narzeczonej.Był bez rękawiczek, bo uznał, że nie warto ich wkładać na krótką przejażdżkę do rezydencji lady Dillard.Faith znów sobie uświadomiła, jak silne są jego ręce; wyczuwała w nich moc - nie tylko fizyczną.Wnętrze dłoni było gdzieniegdzie szorstkie, ale palce miał długie, a kształt ręki wytworny.- Boję się! - wypaliła wreszcie Faith bez ogródek.- Wiem - odparł Griffin, przechylając głowę na bok.- I obiecuję, że będę tkwił przy twoim boku przez cały wieczór, choć takie objawy przywiązania nie są modne.Możesz też liczyć na wsparcie lady Meredith i cioci Agathy.Nie jesteś sama, Faith.Poczuła gorący rumieniec na policzkach.Wszyscy starali się jej pomóc, a ona zachowywała się jak rozpuszczony bachor! Decyzja zapadła, musiała się dostosować.Należało znieść tę ciężką próbę z determinacją i z godnością.Faith postanowiła dać za wygraną i rozpoczęła błahą rozmowę o pogodzie.Ta lekka konwersacja trwała przez resztę drogi; pozornie uspokajając wszystkich.Nerwy Faith dały znów o sobie znać, gdy dziewczyna wstąpiła na wielkie schody, wiodące do sali balowej w rezydencji lady Dillard.Faith uniosła dumnie głowę, może trochę za wysoko, składając w duchu obietnice, że nie okaże strachu.Okazała go jednak, gdy tylko lokaj zaanonsował monotonnym, znudzonym głosem:- Wicehrabia Dewhurst, lady Agatha Hastings, lady Meredith Barrington, panna Faith Linden.Oddychając ciężko, Faith oczekiwała, że rozlegną się stłumione szepty i zwrócą się na nią ciekawskie spojrzenia.Może nawet ktoś wskaże ją oskarżycielskim palcem? Tymczasem wydawało się, że nikt z tłoczących się gości nie zwrócił uwagi na pojawienie się ich niewielkiej grupy.No, może z wyjątkiem kilku piękności.Ale ich spojrzenia kierowały się bezczelnie w stronę wicehrabiego Dewhursta.Kiedy ich czwórka zbliżyła się do „komitetu powitalnego”, Faith z ulgą stwierdziła, że w pobliżu nie ma innych gości; czeka ich rozmowa sam na sam z parą gospodarzy.Niezbyt pewnie trzymając się na nogach, wykonała ceremonialny dyg przed lordem i lady Dillard i przygotowała się na ciężkie chwile [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •