[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jestem przybyszem z innej planety i umiem przenikać nawet przez betonowe ściany.- Pan żartuje, a ja.chciałbym wiedzieć, gdzie jest jeszcze jedno wejście.Nieznajomy trącił go łokciem.- Wszedłem tą sama drogą co ty.- To niemożliwe, bo tu są ślady butów kogoś, kto nie wchodził, lecz wyszedł poprzednio z podziemi.- Ale ja umiem fruwać.No, cześć! - Pchnął go lekko, odwrócił się i szybko znikł w ciemnym szybie, jak w teatralnej zapadni.- Kto to może być? - wyszeptał Bartek.- Może jeszcze jeden agent obcego wywiadu? - pomyślał.- I czego on szuka w tym.- Ocknął się z zamyślenia i z przykrością stwierdził, że zapomniał zapytać nieznajomego, co to właściwie jest to podziemie.- Bartek, ty jeszcze żyjesz? - zawołała Zulejka, ogarnąwszy go niemal matczynym spojrzeniem.- Człowieku, tu wszyscy ciebie szukają.- Dotknęła go, jakby chciała sprawdzić, czy to nie jego duch.Sierżant zebrał wszystkie siły, by się nie rozbeczeć.Uśmiechnął się kwaśno, zadarł głowę i zaczął takim tonem, jakby opowiadał o spacerze.- Nic strasznego.Po prostu zrobiłem jeszcze jedno odkrycie.Cofnęła się w pół kroku, by wzrokiem objąć całą jego postać.- Jak ty wyglądasz?! I powiedz wreszcie, gdzie byłeś?- Pod ziemią - mruknął lekceważąco.- Na cmentarzu?- Nie.Właściwie to nie wiem, gdzie byłem.Jeszcze raz oceniła jego wygląd.Był cały upaćkany błotem, we włosach miał ogródek botaniczny wszelkich wodorostów, łokcie zdarte do krwi, a na kolanach wydarte dziury w dżinsach.- Jak to - nie wiesz? Przecież wyglądasz, jakbyś wrócił z wojny.- To głupstwo.- Uśmiechnął się zawadiacko.- Grunt, że spełniłem swój obowiązek.- Nie dałam ci przecież żadnego zadania.- Ale ja sam, z własnej woli.- Mówże po ludzku, bo umieram z ciekawości.- Ja też, bo nie wiem, co to za facet i gdzie jest drugie wejście.Złapała go za ramiona i mocno potrząsnęła.- Rozkazuję ci wziąć się w garść i zdać normalny raport.Sierżant wyprężył się, nabrał w piersi powietrza i zaczął opowiadać o swojej ostatniej przygodzie, a skończywszy, dodał skromnie:- Zdaje mi się, że z honorem wypełniłem zadanie.- Tak, sierżancie.Jestem dumna z ciebie - powiedziała wzruszona pani inspektor.- Przy najbliższych nominacjach przedstawię cię do awansu.A teraz wal do „Goplany”, bo twój stary wyrywa sobie ostatnie włosy ze swej mądrej głowy.O CZYM ŚNI SIERŻANT WYWIADUNazajutrz była niedziela.Zulejka, gdy tylko się obudziła, spojrzała przez małe okienko przyczepy.Las stał po czuby drzew we mgle, a na szybie lśniła ciężka rosa.Na drugim legowisku poruszył się ojciec.- Leje - powiedział wesoło.- Ryba będzie dobrze brała.A ty, mam nadzieję, odpoczniesz, bo ostatnio, coś mi się zdaje, jesteś za bardzo zajęta.- Tak, papo, jestem już porządnie zmęczona.- Po takim deszczu będą w lesie grzyby.Mogłabyś się wybrać z Bartkiem.Ususzylibyśmy potem piękny wianuszek i przywieźli mamie.- Tak, papo, - powiedziała bezmyślnie i wdepnąwszy w tenisówki, usiadła przy składanym stoliku, a potem skinęła na ojca.- Masz trochę czystego papieru?- Poszukaj tam, w tej czarnej teczce - odparł nieco zaskoczony.Gdy dziewczyna wyciągnęła plik kartek liniowanego papieru, zdziwił się.- Chyba nie będziesz w niedzielę pisała powieści.- Spróbuję.- Uśmiechnęła się chytrze.Wyjęła z kieszeni wiatrówki długopis i ssąc jego oprawkę, zagłębiła się w rozmyślaniach.- Czy to będzie powieść, czy nowela? - zakpił ojciec, wygrzebując się spod śpiwora.- Błagam cię, nie przeszkadzaj.- Zaczęła szybko wodzić długopisem po kartce.- Widzę, że masz natchnienie.- Oj, papo - zmarszczyła figlarnie nosek - może zajmiesz się śniadaniem?- Dziś na ciebie kolej, bo wczoraj zdezerterowałaś.- Daj spokój, papo, bo to bardzo ważne.Ojciec wyprostował długie nogi, przeciągnął się, wstał i przez ramię chciał przeczytać, co napisała córka.Zdążyła jednak zasłonić dłonią, zapisane rządki.- Jesteś nieznośny.Czy to tak ładnie podglądać?- Zawsze lubiłem w tramwaju albo w autobusie czytać przez ramię czyjąś gazetę.Jest to zajęcie wydłużające zasięg wzroku - żartował.- Może jednak uchylisz rąbka tajemnicy?- Wszystko ci opowiem, jak wreszcie skończymy.Chciała powiedzieć „skończymy z tą siatką szpiegowską”, lecz w porę zamilkła, a potem dodała z humorem: - Ja ci, papo, nie zaglądam do twoich listów.- No dobrze, niech ci będzie.Idę trochę pobiegać nad jeziorem.Gdyby pan Siwosz odczytał chociaż jedno zdanie z raportu pani inspektor, włosy stanęłyby mu dęba.Jego córka przygotowała raport o stanie śledztwa.Postanowiła bowiem uporządkować natłok informacji, gdyż do tej pory nie potrafiła wyprowadzić z chaosu jasnych wniosków.Zabrała się zatem do pracy.Przed śniadaniem raport był już gotowy, a jego autorka zachwycona celnością, z jaką potrafiła ocenić każdego z podejrzanych.Nic więc dziwnego, że po śniadaniu szybko umyła naczynia i z piosenką na ustach ruszyła w stronę „Goplany”.Jej podwładny spał jeszcze snem pełnym zwidów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •