[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wys³u¿y³y siê ju¿ i nie by³y imwiêcej potrzebne.- Bejrut to nasza ostatnia szansa - stwierdzi³ Tozier.Kiedy zameldowali siê whotelu.Warren oznajmi³:- Zadzwoniê do Londynu.Hellier powinien nas poinformowaæ, co siê tu dzieje.Bêdzie wiedzia³, gdzie znaleŸæ Mike'a i Dana.Potem postanowimy, co robiædalej.- Chcia³bym teraz mocno zacisn¹æ rêce na piêknej szyi Jeanette - powiedzia³brutalnie Metcalfe.Warren spojrza³ na Toziera i uniós³ brwi.Tozier odezwa³ siê cicho:- Jesteœ nadal po naszej stronie, Tom?- Jestem.Mówi³em ci, ¿e nie lubiê, jak mnie wykorzystuj¹.Mo¿na mnie kupiæ -tak jak ciebie - ale na moich warunkach.A to zawsze oznacza: ¿adnychnarkotyków.- Wiêc proponujê, ¿ebyœ zostawi³ pannê Delorme w spokoju - powiedzia³ Tozier.-Ona siê teraz nie liczy.Chodzi nam o heroinê.Kiedy ju¿ j¹ zniszczymy,zajmiesz siê t¹ kobiet¹.- Z wielk¹ przyjemnoœci¹ - stwierdzi³ Metcalfe.- W porz¹dku - odezwa³ siê ponownie Tozier.- Johnny, wynajmij samochód - albolepiej dwa.Musimy siê swobodnie poruszaæ.Jak tylko Nick skontaktuje siê zHellierem, bierzemy siê do roboty.Kiedy jednak Warren zadzwoni³ do Londynu, panna Walden oz­najmi³a mu, ¿eHellier jest w Bejrucie.Wystarczy³ szybki telefon do hotelu Saint-Georges i wpó³ godziny póŸniej siedzieli wszyscy w apartamencie Helliera, przedstawiaj¹cmu Metcalfe'a.- Do³¹czy³ do nas w najbardziej odpowiednim momencie.Hellier rozejrza³ siêwko³o.- Gdzie jest Bryan?- Powiem panu póŸniej - jeœli naprawdê chce pan wiedzieæ - odpar³ Warren.Zaczyna³ odnosiæ siê do Helliera z niechêci¹.Facet twierdzi³, ¿e jest ¿¹dnykrwi, ale jak dot¹d nie nara¿a³ na szwank w³asnej skóry, a w Londynie sprawyprzedstawia³y siê zupe³nie inaczej ni¿ na Bliskim Wschodzie.Hellier wyj¹³ zteczki jakieœ papiery.- Abbot coœ pokrêci³.Przekaza³ mi informacjê, ¿e Delorme prze­myca dwa tysi¹cefuntów heroiny.Moim zdaniem to bzdura, ale nie mogê znaleŸæ Abbota, ¿eby tedane zweryfikowaæ.- Potwierdzam, ¿e s¹ prawdziwe - oznajmi³ Warren.- Gdyby nie Andy i Johnny,by³yby tego dwie tony, zamiast jednej.- Niech mi pan wszystko opowie - poprosi³ Hellier.Warren spe³ni³ jego proœbê,niczego nie opuszczaj¹c.Kiedy do­szed³ do tego, jaki los spotka³ Bena Bryana,stwierdzi³ z gorycz¹:- Post¹pi³ cholernie g³upio.Mam wyrzuty sumienia, ¿e pozwoli­³em mu zawróciæ.- Bzdura! - zaprotestowa³ Follet.- Ben sam dokona³ wyboru.Warrenzrelacjonowa³ ich kolejne przygody, a kiedy skoñczy³, Hellier by³ bardzoblady.- To mniej Wiêcej wszystko - stwierdzi³ Warren bez entuzjazmu.- Przez ca³yczas nam nie wychodzi³o.Hellier bêbni³ palcami po stole.- Chyba nie mo¿emy ci¹gn¹æ tego dalej.To sprawa dla policji -niech siê ni¹zajm¹.Mamy ju¿ teraz wystarczaj¹co du¿o dowodów.G³os Toziera zabrzmia³stanowczo:- Policja nie mo¿e siê o tym dowiedzieæ.Niech pan nie zapomina, w jaki sposóbzdobyliœmy dowody.- Odwróci³ siê do Warrena: -Nikogo nie zabi³eœ, Nick?- Nic mi o tym nie wiadomo - odpar³ Warren, rozumia³ jednak, co Tozier manamyœli.- Czy¿by? A co zdarzy³o siê w Iranie na farmie Fahrwaza, tej nocy gdywysadziliœmy laboratorium? Johnny jest przekonany, ¿e przeje­chaliœciecz³owieka.- Stuknêliœmy go tak, ¿e nie mia³ szans - przyzna³ Follet.- Poza tym le¿a³jeszcze na drodze, kiedy tamtêdy wracaliœmy.- Ten cz³owiek do nas strzela³ - powiedzia³ ze z³oœci¹ Warren.- Powiedz to irañskiej policji - stwierdzi³ pogardliwie Tozier.- Co do mnie,nie bêdê owijaæ w bawe³nê, ¿e w czasie tej ekspedycji zabija³em ludzi.Ahmedzgin¹³ od bomby, któr¹ pomóg³ mi zrobiæ Warren.Parê nastêpnych osóbza³atwiliœmy z moŸdzierza.Na mój gust, spowodowaliœmy we dwóch œmierækilkunastu ludzi.- Pochyli³ siê naprzód.- Zwykle jestem kryty - pracuj ê dlarz¹du, co upowa¿nia mnie do zabijania.Ale tym razem jest inaczej i zgodnie zprawem cywilnym mogê zawisn¹æ na szubienicy.Dotyczy to nas wszystkich.-Wycelowa³ w Helliera wskazuj¹cy palec.- Pana tak¿e.Jest pan tak samo winny -bra³ pan udzia³ w planowaniu przestêpstwa, wiêc proszê dobrze siê zastanowiæ,zanim wezwie pan gliny.Hellier ¿achn¹³ siê.- Naprawdê pan s¹dzi, ¿e œcigano by nas za zabicie jakichœ mê­tów? - spyta³ zpogarda.- Nic pan nie rozumie, prawda? - stwierdzi³ Tozier.- Wyt³umacz temu kretynowi,Tom.Metcalfe uœmiechn¹³ siê pod nosem.- Rzecz w tym, ¿e tutejsi ludzie s¹ czuli na punkcie swojej naro­dowej dumy.WeŸmy na przyk³ad Irakijczyków.Nie przypuszczam, ¿eby prezydent Bakr roni³ ³zyz powodu œmierci paru Kurdów - w koñcu sam próbuje siê z nimi rozprawiæ - ale¿aden rz¹d nie pozwoli na to, by jacyœ cudzoziemcy wdzierali siê do jego krajui wszczynali burdy, choæby nawet ich motywy by³y najbardziej chwalebne.Andy maca³kowit¹ racjê: je¿eli wezwiemy teraz policjê, zacznie siê afera dyplomatycznana tak¹ skalê, ¿e nie wiadomo, czym siê to wszystko skoñczy.Nawet siê nieobejrzymy, jak Rosjanie oskar¿¹ Johnny'ego, ¿e jest agentem CIA, a z panazrobi¹ tajnego szefa brytyjskiego wywiadu.I trzeba bêdzie cholernie gêsto siêt³umaczyæ.- ¯adnej policji - oœwiadczy³ Follet nie znosz¹cym sprzeciwu tonem.Hellier milcza³ przez chwilê, nie mog¹c prze³kn¹æ tej pigu³ki.Wreszciepowiedzia³:- Rozumiem, co pan ma na myœli.Naprawdê uwa¿a pan, ¿e pañ­ska dzia³alnoœæ wKurdystanie mo¿e byæ uznana za mieszanie siê w wewnêtrzne sprawy innegopañstwa?- Ale¿ tak, na Boga! - odpar³ zdecydowanie Tozier.- A jak by pan to okreœli³,do cholery?!- Muszê przyznaæ, ¿e mnie pan przekona³ - powiedzia³ ze skruch¹ Hellier.-Chocia¿ nadal uwa¿am, ¿e moglibyœmy liczyæ na pob³a¿a­nie.- Spojrza³ naMetcalfe'a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •