[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedyś, dawno temu, zespolenie oznaczało jedynie sformowanie się ciał z atomów.Ale ewolucja stopniowo doprowadziła do powstania umysłów.Słuchaj, Duo, zespolenie to także zjednoczenie umysłów.Proces formowania stał się znacznie trudniejszy, znacznie bardziej delikatny.By mogło dojść do ostatecznego złączenia, Racjonały muszą osiągnąć odpowiedni stopień rozwoju.Stopień ten zostaje osiągnięty, gdy Racjonał bez niczyjej pomocy dochodzi do tej tajemnicy i kiedy jego umysł jest wystarczająco czuły, by pamiętać, co się działo w momentach zespolenia.Gdyby mu to powiedziano, jego rozwój uległby zahamowaniu i nie dałoby się określić czasu doskonałego zespolenia.Twardzi formowaliby się z wadami.Losten bardzo dużo ryzykował błagając mnie, żebym pomyślał o tym.To mogło wystarczyć, żeby.Mam nadzieję, że nie.W naszym przypadku jest to niezmiernie istotne.Przez wiele pokoleń Twardzi z ogromną pieczołowitością zestawiali triady po to, aby otrzymać lepiej rozwiniętych Twardych.Nasza triada była najlepszą, jaką im się udało otrzymać.Głównie dzięki tobie, Duo.Losten był kiedyś triadą, której byłaś dzieckiem.Część jego była twoim Rodzicielem.Znał cię.To on cię przyprowadził do Tritta i do mnie.Dua usiadła.Jej głos był już prawie normalny.- Odinie! Czy zmyślasz, żeby tylko mnie uspokoić?- Nie, Duo.Ja też to czuję.Czuję to.Nie wiem dokładnie dlaczego, ale to czuję - odezwał się nagle Tritt.- Naprawdę, on to czuje, Duo - potwierdził Odin.- Również ty to poczujesz.Czy nie przypominasz jeszcze sobie, jak byłaś Twardym podczas naszego zespolenia? Czy nie chcesz się teraz zespolić? Po raz ostatni? Ostatni raz?Podniósł ją.Dygotała jeszcze z osłabienia.Chociaż usiłowała się przeciwstawiać, wyraźnie się rozrzedziła.- Jeżeli to, co powiedziałeś, jest prawdą, Odinie - westchnęła.- Jeżeli mamy się stać Twardym, to wydaje mi się, że będzie to bardzo ważny Twardy.Tak?- Najważniejszy.Najlepszy, jakiego kiedykolwiek sformowano.To znaczy.Tritcie, stań tutaj.Będziemy razem, jak zawsze chcieliśmy.Także ty, Duo.- W takim razie przekonamy Estwalda, że Pompa nie może dalej działać Zmusimy go.Zaczęło się zespalanie.Jeden po drugim do jaskini wchodzili Twardzi.Odin widział ich niewyraźnie, bo zaczynał się zespalać z Duą.Było inaczej niż poprzednio.Nie było wybuchu ekstazy.Stapiali się gładko, chłodno, miarowym i łagodnym ruchem.Odin czuł, jak częściowo stawał się Duą, i cały świat wlewał się do jego/jej wyostrzających się zmysłów.Pompa Pozytonowa nadal działa.on/ona wiedzieli o tym.ale właściwie dlaczego jeszcze pracuje?Był także Trittem i jego/jej/jego umysł wypełnił intensywny gorzki smak straty.Moje dzieci.Ostatnim wysiłkiem woli Odin wydobył z siebie krzyk, z tym, że był to także trochę krzyk Dui.- Nie, nie możemy powstrzymać Estwalda.My jesteśmy Estwaldem.My.To krzyczała Dua, ale nie ona go skończyła.Nie było już Dui i nigdy już jej nie będzie.Ani Odina.Ani Tritta.7abc.Estwald odwrócił się do oczekujących Twardych i smutnym głosem oznajmił, wzbudzając drgania powietrza: - Jestem już z wami na stałe, czeka nas dużo pracy.III.na próżno walczą?1.Selene Lindstorm uśmiechała się pogodnie, idąc lekkim sprężystym krokiem.Turyści, którzy po raz pierwszy mieli okazję oglądać księżycowy chód, z początku byli nim zaskoczeni, ale po niedługim czasie przyznawali, że ma on swój urok.- Czas na lunch - oznajmiła Selene.- Panie i panowie z Ziemi.Nie jesteście przyzwyczajeni do tego smaku, ale posiłek będzie pożywny.Proszę pana, niech pan spocznie tutaj.Chyba nie ma pan nic przeciwko temu, by siedzieć z paniami.Chwileczkę.Znajdzie się miejsce dla każdego.Przepraszam, niestety nie podajemy alkoholu przy drugim daniu.Cielęcina.Nie, jest sztucznie barwiona i aromatyzowana, ale jest naprawdę smaczna.W końcu usiadła, lekko wzdychając.Jej twarz, ozdobiona uśmiechem zawodowej uprzejmości, wyrażała ledwie odrobinę znudzenia.Jeden z członków grupy dosiadł się do niej.- Można? - spytał.Spojrzała na niego krótko i przenikliwie.Umiała szybko oceniać ludzi.Nie wydawał się osobą natarczywą.- Proszę bardzo.Ale czy nie zna pan nikogo w tej grupie? - powiedziała.Pokręcił głową przecząco.- Nie.Jestem sam.Nawet gdyby było inaczej, Ziemiaki mnie nie interesują.Spojrzała na niego ponownie.Dobiegał pięćdziesiątki.Jego wygląd zdradzał zmęczenie, któremu przeczył jedynie blask pełnych ciekawości oczu.Bezsprzecznie miał wygląd Ziemianina obciążonego balastem doświadczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •