[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby w hopperze miał whiskey, zrobiłby sobie drinka - najprawdopodobniej do czasu, gdy zadzwoniliby do niego z UDN, byłby pijany.Nie po raz pierwszy cieszył się, że nie ma ani kropli alkoholu.Kit nie żyła.Jej dusza była z Bogiem, gdzieś w przestrzeni.Któregoś dnia jego dusza może spotka się tam z jej duszą.Byłby uścisk, śmiech z zapamiętanych rzeczy i ramiona złączone na zawsze.Któregoś dnia.Pamiętaj, błogosławiona Mario Dziewico.- Powinnam zacząć - powiedziała Kit Granby - od tego, że Pubnet pracuje nad czymś bardzo podobnym.Czy już to mówiłam? Pan Inglis stwierdził, że mam ci to powiedzieć.Czuł, że będzie to wobec ciebie uczciwe.March kiwnął głową.- Powiedz mu, proszę, że naprawdę to doceniam.- To nic tak sensacyjnego jak twój materiał - ciągnęła Kim Granby.- Tego nie prosił, żeby ci mówić.Robię to sama, ale czuję, że by się z tym zgodził.- Dobrze.Uśmiechnęła się.- Będzie jeszcze lepiej.Powiem ci, że wraz z panem Inglisem obejrzeliśmy teraz wszystko, co nam przysłałeś.W gruncie rzeczy oglądaliśmy to razem.Robiliśmy notatki.Oboje.- Rozumiem.- Wracam z ofertą.Tak, jak mówiłam.- przerwała, żeby odetchnąć, co robiła w nieodparcie atrakcyjny sposób.- Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, co masz, March, wiedziałam, że muszę wrócić z tym do pana Inglisa.Co, jeśli podam ci jego ofertę, a ty ją odrzucisz? Wyjaśniłam mu to, a on wskazał, że powinnam działać właściwie.Teraz jest nowa oferta.Jeżeli będziesz potrzebował czasu, żeby ją przemyśleć, daj mi znać, proszę.- Tak zrobię - potwierdził March.- Ale najpierw muszę ją usłyszeć.- Oczywiście.W rzeczy samej.Z pewnością.- Jej nieoczekiwany uśmiech mógłby roztopić serce znacznie twardsze od jego serca.- Jesteś gentlemanem.Rozmawiałam z kilkoma kobietami stąd.Przy kawie, wiesz.Zastanawiając się, o co chodzi, kiwnął głową.- Powiedziały, że jesteś szorstki, twardy i bezpośredni.Potem Debbie Knowles powiedziała, że trzej muszkieterowie przyjęliby cię z otwartymi ramionami, a cała reszta się z nią zgodziła.Więc chcę jedynie powiedzieć - to jest ode mnie osobiście, a nie od sieci.Chciałam powiedzieć, że mam nadzieję, iż niezależnie od tego, czy przyjmiesz propozycję, czy też nie, możemy zostać przyjaciółmi.Czy może tak być?- Tak - powiedział March.- Absolutnie.- Mieszkam w Nowym Jorku.- Tak jak ja - odparł March.- To dobrze.To bardzo dobrze.Teraz część oficjalna.To, co powiedział pan Inglis.Zapłacimy.March podniósł rękę.- Kim, byłaś ze mną bardzo szczera i doceniam to.Ja także chcę być z tobą szczery.Kiedy rozmawialiśmy wcześniej, skłamałem ci.Nie miałem zamiaru, ale to zrobiłem.Czy mogę mówić wprost?Skinięcie Kim Granby było prawie niewidoczne, ale było.- Powiedziałem, że lubiłem Kit.Prawda jest taka, że ją kochałem.Bardzo kochałem Kit.Wkrótce od kogoś byś się dowiedziała, więc chcę ci to powiedzieć sam.Kochałem ją i patrzyłem, jak umiera.Nie chcę, żebyś później myślała, że to przed tobą ukrywałem.- Nigdy bym tak nie pomyślała, March.Nigdy! - Kolejny głęboki wdech.- Kiedy kobieta płacze, robisz się zły i podenerwowany, prawda?- Raczej tak.- Więc pozwól, że załatwimy to szybko, bo myślę, że mogę się rozpłakać.Mamy dwie oferty.Pierwsza jest otwarta, bez żadnych warunków.Osiem i pół miliona.Druga jest związana z twoim powrotem do pracy dla UDN.Będziesz starszym producentem, pensja pół miliona.Premie i tantiemy.Wiesz.Zgódź się, a oferta wyniesie dziesięć milionów.Potrzebujesz więcej czasu?Potrząsnął głową.- Powiedz Philowi, że przyjmuję tę drugą.Kit, ją rozumiał.Sądził, że rozumiał też Jima.Jim kochał Sue - nie, kochał Robin.Jim kochał Robin i był draniem.Wszyscy mężczyźni to dranie, więc dlaczego nie Jim? Jim rozumiał Robin lepiej niż kiedykolwiek March.Lepiej niż on, March, zrozumiałby kiedykolwiek.Pamiętał małą, ciemną postać.Huk odległych wystrzałów.Jim stał, strzelając, do samego końca, w nadziei, że zdobędzie trochę czasu dla Robin.Ale co z Robin? Co z kobietą, o której tak usilnie starał się zapomnieć? March potarł szczękę.To wydawało się niedostateczne, więc potarł ją raz jeszcze.Czy Robin chciała umrzeć z Jimem?Czy chciała poświęcić swoje życie, żeby ratować jego, Marcha?Czy po prostu chciała zostać w Numerze Dziewiętnastym? W końcu nigdy nie widziała nagrania z digicordera.Podszedł do okna i zapatrzył się na małą, niebieską iskrę, która była domem, tak odległą i tak łatwą do osiągnięcia, tak błogosławioną łaską i tak przeklętą złem.Czy Robin chciała się poświęcić? Dla niego?Był tylko jeden sposób, żeby się dowiedzieć.Musiał wrócić i ją odnaleźć, zakładając, że nadal żyje.I zapytać.ŚMIERĆ NA JOWISZUPamięć i zagrożenie kosmicznych MemorialiProdukcja i reżyseria: March WildspringWystępuje: Kit CarlsenNarracja: Kit Carlsen, Tabbi Merce i Vincent PalmaScenariusz: March Wildspring i Robin Redd WildspringPamięci Kit Carlsen i Jamesa Frankiego Redda, którzy zginęli,żebyście mogli to obejrzeć.Philip J.Inglis Presentationprzełożyła Martyna PlisenkoStephen BaxterOstatni kontakt15 marcaCaitlin weszła do ogródka przez niewielką furtkę prowadzącą bezpośrednio z podjazdu.Maureen krzątała się po trawniku.Akurat gdy wchodziła, zapiszczał telefon matki.Maureen ściągnęła rękawice do prac w ogrodzie i sięgnęła, by wygrzebać go z głębokiej kieszeni starego pikowanego płaszcza.Spojrzała na wyświetlacz.- Kolejny kontakt! - zawołała do córki.Caitlin miała na sobie niezbyt grubą kurtkę i wyglądała na zmarzniętą.Objęła się ramionami.- Kolejna supercywilizacja odkryta w bezmiarze kosmosu.Przyszło nam żyć w wyjątkowo dziwnych czasach, mamo.- Już piętnasta w tym roku.I ja maczałam palce w jej odkryciu.Całkiem dobrze mi z tym - stwierdziła Maureen z uśmiechem.- Witaj, kochanie.- Nachyliła się do pocałunku w policzek.Oczywiście, że wiedziała, dlaczego córka przyjechała, Caitlin wielokrotnie w przeszłości napomykała, że osobiście pofatyguje się, by przekazać matce wiadomości o Wielkim Rozdarciu, niezależnie od tego, jakie one będą.Patrząc na zapadnięte i zdenerwowane oczy córki, Maureen domyślała się przyniesionych nowin.Lecz skoro Caitlin na razie rozglądała się po ogródku, zdecydowała, że nie będzie naciskała i pozwoli córce przejść do sedna, kiedy tylko tamta uzna to za stosowne.- Jak dzieciaki? - spytała.- W porządku.Są w szkole.A Bill siedzi w domu i piecze chleb.- Caitlin uśmiechnęła się.- Dlaczego wszyscy opiekujący się domem ojcowie muszą piec chleb? Ale już w przyszłym miesiącu zaczyna w Webster’s.- U tych inżynierów w Oksfordzie?- Tak, tam.Nie żeby robiło to teraz jakąkolwiek różnicę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •