[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hestler obejrzał się na mężczyznę o wyglądzie hipopotama, o którym zawsze myślał jako o Dwudziestym z Tyłu.- Stary łysol nie żyje.Hestler potrząsnął ciałem.- Powiedz im, że to Argall Y.Hestler - krzyczał do martwego ucha.- Argall! ARGALL!- Rozejść się - tubalny głos policjanta pilnującego porządku w kolejce przedarł się przez gwar.- Na swoje miejsca.- Poparł rozkaz ostrym szarpnięciem.Hestler posłusznie wstał.Nie odrywał oczu od woskowego oblicza, na którym zastygał wyraz przerażonego zdumienia.- Wampir! - wykrzyknęła chuda kobieta.- Kolejkowy.- przełknęła obraźliwe słowo.- Nie myślałem o sobie - gorąco tłumaczył Hestler - ale o swoim chłopaku Argallu, który nie z własnej winy.- Dobra, dobra, spokój - warknął glina.Wskazał palcem zmarłego.- Czy ten facet zostawił jakieś dyspozycje?- Tak! - wykrzyknęła chuda kobieta.- Powiedział; Millicent Dredgewicke Grump.- Kłamie! - wtrącił się Hestler.- Przypadkiem usłyszałem nazwisko Argall Hestler.- Prawda, proszę pana? - Spojrzał w oczy wyrostka o obwisłych policzkach, który gapił się na zwłoki.Chłopak przełknął ślinę i spojrzał w twarz Hestlerowi.- Do diabła, nie powiedział ani słowa.- I splunął tuż obok buta Hestlera.- Zmarł bez testamentu - stwierdził policjant i coś wpisał do notesu.Machnął ręką na sprzątaczy, którzy przenieśli zwłoki na wózek, przykryli je i gdzieś potoczyli.- Ścieśnić się - zarządził glina.- Bez testamentu - mamrotał ktoś.- Jak można.- To świństwo, miejsce przepada, przechodzi na własność rządu.Nikt na tym nie korzysta.Psiakrew! - Gruby mężczyzna, który to powiedział, rozejrzał się dokoła.- W takich przypadkach powinniśmy być solidarni, mieć jakiś dobry plan zawczasu uzgodniony.- Ej - powiedział chłopak o obwisłych policzkach - to jest spiskowanie.- Nie chciałem proponować nic nielegalnego.- Grubas wrócił do kolejki.Jak na komendę ludzie rozproszyli się i pośpiesznie wsunęli się na swoje miejsca.Hestler wzruszył ramionami, z powrotem uruchomił koło, potoczył się do przodu, świadom zazdrosnych spojrzeń, które go odprowadzały.Minął tych samych ludzi “z tyłu”, których zawsze mijał.Niektórzy stali, inni siedzieli na płóciennych składanych krzesełkach pod wyblakłymi od słońca parasolami.Tu i ówdzie widniał jakiś nylonowy namiot na kółkach.Niektóre z nich były zniszczone, obdarte, inne będące własnością tych, którym się lepiej powiodło - ozdobne.On sam był szczęśliwcem.Nie zdarzyło mu się nigdy stać pocąc się pod działaniem słońca i wścibskich spojrzeń.Było słoneczne popołudnie.Słońce oświetlało olbrzymią betonową pochylnię, po której od jakiegoś niknącego w oddali punktu wiła się kolejka.Z przodu, teraz już zupełnie blisko, widniała pusta biała ściana z jednym tylko oknem - cel kolejki.Hestler zwolnił zbliżając się do namiotu Hestlerów.Gdy zobaczył, jak blisko jest początku, poczuł, że zasycha mu w gardle.W ciągu ostatnich dwunastu godzin załatwiono sześć osób, liczba dotychczas nie spotykana.Znaczyło to także, Hestler aż wstrzymał oddech, że on sam może dotrzeć do okna jeszcze w czasie tej zmiany.Przez moment odczuwał paniczną chęć ucieczki, zamiany miejsc z pierwszym z tyłu, później z drugim; chciał cofnąć się na bezpieczną odległość, stworzyć sobie możność przemyślenia, przygotowania się.- A, Farn - głowa kuzyna Galperta wysunęła się z namiotu.- Wiesz co? Jak ciebie nie było, przesunąłem się o jedno miejsce.Hestler złożył koło i umieścił je obok spłowiałej tkaniny.A potem ukradkiem rozsunął szeroko firanki.Zawsze gdy opuszczał to miejsce udając się do sanitariatu, przez pół godziny zastępował go kuzyn i po powrocie Hestler zastawał zaduch stęchlizny i słodyczy.- Zbliżamy się do przodu - powiedział z podnieceniem Galpert wręczając mu kasetę z papierami.- Mam uczucie.- przerwał, gdyż nagle kilka miejsc za nimi rozległy się podniesione głosy.Mały jasnowłosy mężczyzna o wyłupiastych niebieskich oczach starał się wepchnąć pomiędzy Trzeciego z Tyłu i Piątego z Tyłu.- Powiedz, czy to nie Czwarty z Tyłu? - zapytał Hestler.- Zrozumcie - błagał mały człowieczek - musiałem odpowiedzieć na niezaplanowany głos natury.- Utkwił słabe oczy w Piątym z Tyłu, potężnym mężczyźnie o grubych rysach, w jaskrawej koszuli i słonecznych okularach.- Obiecał pan przypilnować mojego miejsca.- Jeszcze czego! Trzeba było się nie włóczyć! Miałeś na to specjalną przerwę.Mnóstwo ludzi krzyczało teraz na człowieczka.-.skoczek kolejkowy.owy.oczek.oczek - Niski mężczyzna cofnął się zatykając uszy.Wyzwiska wzmagały się w miarę dołączania nowych głosów.- Ale to jest moje miejsce - biadolił człowieczek.- Ojciec umierając zostawił mi je, wszyscy go na pewno pamiętacie.- Jego głos zagłuszony został krzykiem.- Dobrze mu tak - powiedział Galpert zaambarasowany krzykami.- Człowiek, który nie szanuje swego dziedzictwa, tylko tak sobie odchodzi, zasłużył na takie traktowanie.Patrzyli, jak były Czwarty z Tyłu odwraca się i odchodzi wciąż jeszcze zasłaniając uszy rękami.Po odejściu Galperta, Hestler wietrzył namiot przez dalsze dziesięć minut, stojąc z kamienną twarzą, założonymi rękami i wzrokiem utkwionym w plecy Pierwszego z Przodu.Ojciec opowiedział mu różna rzeczy o Pierwszym z Przodu.Dawno temu, kiedy jeszcze obaj byli młodymi ludźmi przy samym końcu kolejki, był to niczego sobie facet.Zawsze żartował z kobietami w kolejce i proponował im odstąpienie miejsca pod pewnymi warunkami.Niewiele dzisiaj z tego pozostało.Po prostu bezbarwny stary człowiek w znoszonej kurtce skórzanej, wyczekujący w ogonku.Ale, pomyślał Hestler, on sam był szczęściarzem.Przejął miejsce po ojcu, kiedy ojciec dostał zawału.Przeskok o dwadzieścia jeden tysięcy dwieście dziewięćdziesiąt cztery miejsca.Niewielu młodym ludziom tak się powiodło.Co prawda nie był już taki młody, spędził swój czas w kolejce i właściwie należał mu się odpoczynek.I teraz, może już za parę godzin znajdzie się na samym początku kolejki.Dotknął zamkniętej kasety, w której znajdowały się papiery ojca i naturalnie jego, Custera i dzieci - było tam wszystko.Za parę godzin, jeżeli ogonek będzie się nadal posuwać, będzie mógł odpocząć, wycofać się, zostawić dzieci, które miały własne miejsce w kolejce.Niech same sobie dają radę, jak ich ojciec, który dotarł do czoła kolejki przed skończeniem czterdziestego piątego roku życia!Wewnątrz namiotu było gorąco i duszno.Hestler ściągnął płaszcz i przysiadł w krótkim hamaku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •