[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak zamierzasz to wytłumaczyć?Wyciągnął z portfela niewielki wycinek z wczorajszego „New York Timesa” zatytułowany Daleki pomruk.Opowiadał o zjawisku, które zakłóciło spokój mieszkańców Grenoble.— Jedyne wytłumaczenie, George — powiedziałem — jest takie, że wymyśliłeś całą tę historię po przeczytaniu tego artykułu.Przez chwilę wydawało się, że George wybuchnie świętym oburzeniem, ale kiedy wziąłem do ręki spory rachunek, który kelnerka położyła na naszym stoliku, na obliczu mojego rozmówcy odmalowały się znacznie łagodniejsze uczucia.Uścisnęliśmy sobie ręce dość przyjaźnie.A jednak muszę przyznać, że od tamtej chwili źle sypiam.Każdej nocy budzę się około wpół do trzeciej i nasłuchuję dalekiego pomruku, który (mógłbym przysiąc) wyrwał mnie ze snu.Przełożyła Izabella SzarekRory HarperPotwory zdzierają mi buziętyt.oryg.: „Monsters, tearing off my face” IASFM nr 5/1989Autor jest z pochodzenia Teksańczykiem.Zadebiutował powieścią Petrogypsis.Twierdzi, że do napisania tej historyjki zainspirowała go wiadomość, że jego żona jest w ciąży.Potwory… to debiut Harpera na łamach IASFM.Rysowałam prawdziwy obrazek.— Co to jest, Eileen? — wzięła i mnie spytała panna Kendall.— Mamusia, tatuś i ja.— Ależ kochanie, to są potwory! — wykrzyknęła.— To nie jest twoja mamusia i twój tatuś.— Ależ tak.Mamusia i tatuś.— Przecież one są niebieskie, mają szpony i kły.Tak wyglądają potwory, a nie mamusie i tatusie.No to się zgodziłam:— Tak, potwory.Mamusia i tatuś.— A co oni robią?Popatrzyłam na obrazek.Jeszcze nie skończyłam.— Zdzierają mi buzię.Żeby nie byłam już więcej małą dziewczynką.Panna Kendall wyglądała na smutną, więc wzięłam i dorzekłam:— Ale mnie to nie przeszkadza, że tak robią.Kochają mnie.Po leżakowaniu panna Kendall zabrała mnie do kancelarii.W środku była bardzo miła pani, która usiadła naprzeciwko mnie na krześle.— Dzień dobry, Eileen.Nazywam się Patricia Adler.— Dzień dobry, panno Adler.— Jestem z Towarzystwa Przyjaciół Dzieci.Wiesz, co to takiego?Pokręciłam głową na boki jak mała dziewczynka:— Nie.— A ile ty masz latek, kochanie?Pokazałam jej palce:— Raz–dwa–trzy–cztery.— Doskonale, Eileen.Otóż nasze Towarzystwo stara się pomagać dzieciom, które mają kłopoty.Z mamusiami i z tatusiami.— Aha, rozumiem.Ta pani wzięła mój obrazek.Już go skończyłam.— Powiedziałaś pannie Kendall, że te niebieskie potwory to twoja mamusia i twój tatuś, tak?Pokiwałam głową w górę i w dół jak mała dziewczynka:— Tak.— A co oni takiego robią? No to jej znów wyjaśniłam:— Zdzierają mi buzię.Żeby nie byłam już więcej małą dziewczynką.— A czy to cię boli?— Tak.Płaczę.Ale mnie to nie przeszkadza.Kochają mnie.— Czy podobny rysunek widziałaś w telewizji, kochanie?Potrząsnęłam głową:— Nie, to prawdziwy obrazek.— Tak było naprawdę?— Tak.— Czy było tak więcej razy?— Tak.— I też ci leciała krew?— Tak.Potem wzięli i zdarli mi resztę mnie i nie byłam już więcej małą dziewczynką.Panna Adler wyglądała, jakby było jej smutno.No i ta panna Adler zabrała mnie tam, gdzie teraz mieszkam.Wzięła też i obrazek, który narysowałam.Mamusia kazała mi iść do mego pokoju.Poszłam na schody i tam słuchałam.— Kiedy strażnicy znaleźli ją na dachu domu w środku miasta, miała około dwóch lat — powiedział pannie Adler mój tatuś.— Może pani sprawdzić w agencji.Powinni to mieć w spisach.— Nie załatwialiście, państwo, adopcji przez opiekę społeczną? — zapytała panna Adler.No to moja mamusia odpowiedziała:— Kiedy nikt nie znał jej rodziców, prywatna agencja dała ją do domu sierot Chrześcijańskiego Towarzystwa Opieki nad Dziećmi.Stamtąd zabraliśmy Eileen.— Czy kiedy ją znaleźli, była pobita?— Z tego, co wiemy, nie.Ale można sprawdzić w karcie.Przez pierwsze pół roku Eileen dużo płakała.Ale to przeszło.Teraz miewa czasami złe sny.Budzi się w środku nocy z krzykiem, ale potem nic nie pamięta.— Czy była trudnym dzieckiem?— Ależ skądże — odpowiedział tatuś.— To rozkoszna, śliczna dziewczynka.Bardzo ją kochamy.Nie wyobrażam sobie, jak można porzucić takie dziecko.A mamusia wzięła i dodała:— Przeraża mnie ten rysunek.Ona tak musi pamiętać swoich prawdziwych rodziców.Jakie to potwory! Napije się pani kawy?Było ciemno.Wyjrzałam przez okno w mrok [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •