[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiesz - powiedział - gdyby śmierć Waltera Harrisona nie była w tak ewidentny sposób samobójstwem, niewykluczone, że właśnie byłbyś przesłuchiwany.Duncan uśmiechnął się powoli.- Daj spokój, inspektorze.Wiesz przecież, że na giełdzie drgnęło dopiero po jego śmierci.- To prawda.Ale chodzą słuchy, że trochę przy tym majstrowałeś.- Zrobił pauzę dość długą, by przyjrzeć się twarzy Duncana.- Powiedz, majstrowałeś?- Dlaczego miałbym obciążać sam siebie?- Sprawa jest zamknięta.Harrison zabił się, skacząc z okna hotelu.Drzwi były zamknięte na klucz, więc niepodobna, by ktoś dostał się do pokoju i go wypchnął.Nie, zadowala nas stwierdzenie faktu, że to było samobójstwo, a każdy, kto kiedykolwiek zetknął się z Harrisonem, przyzna, że ten, umierając, zrobił światu przysługę.Są jednak spekulacje, że ty maczałeś w tym palce.- Powiedz mi, naprawdę myślisz, że miałbym dość odwagi i sprytu, by wystąpić przeciwko takiemu człowiekowi jak Harrison i jeszcze zmusić go, by się zabił?Inspektor zmarszczył czoło, a następnie przytaknął.- W gruncie rzeczy tak.Skorzystałeś na jego śmierci.- Ty też.- Duncan zaśmiał się.- Hm.- Ale to nic wstydliwego - dodał Duncan.- Gdy zginął Harrison, świat finansowy w naturalny sposób uznał, że akcje, które tamten skupywał, nie są mocne, i w konsekwencji tego ludzie zaczęli się ich pozbywać.Tak się złożyło, że byłem jednym z nielicznych, którzy wiedzieli, że te akcje są mocne jak diabli; skupywałem je więc, dopóki mogłem.I oczywiście szepnąłem słówko przyjaciołom.Ktoś mógłby równie dobrze skorzystać na śmierci szczura.Poprzez mgiełkę dymu inspektor Early zobaczył, że twarz tamtego tężeje.Ponownie rzucił mu chmurne spojrzenie i pochylił się w jego stronę.- Duncan, jesteśmy przyjaciółmi ładny kawałek czasu.A ja, jak to gliniarz, jestem wścibski i myślę sobie, że nasz Harrison właśnie ciebie przeklinał w godzinie swojej śmierci.Duncan pokręcił szklanką.- Nie mam co do tego wątpliwości - powiedział.Jego oczy spotkały się z oczyma inspektora.- Czy naprawdę chcesz o tym usłyszeć?- Nie, jeśli oznaczałoby to twoje przyznanie się do zabójstwa.Jeśli tak ma się stać, zdecydowanie wolałbym, żebyś rozmawiał bezpośrednio z prokuratorem rejonowym.- Och, nic w tym rodzaju.Absolutnie nic, inspektorze.Choćby nie wiem jak się starali, nie mogą zrobić nic, co splamiłoby mój honor albo zaszkodziło mojej reputacji.Bo widzisz, Waltera Harrisona do śmierci doprowadziła jego własna zachłanność.Inspektor rozsiadł się wygodnie w fotelu.Kelner przyniósł pełne szklanki na miejsce opróżnionych.Obaj mężczyźni spełnili toast w milczeniu.- Część z tego, co powiem, jest ci zapewne znana, inspektorze - rzekł Duncan.- Zacznę jednak od początku i opowiem o wszystkim, co się wydarzyło.Walter i ja poznaliśmy się na studiach prawniczych.Obaj byliśmy młodzi i niezbyt pilni.Mieliśmy jedną cechę wspólną, i tylko tę jedną: tak samo jak i on byłem produktem nadgorliwości bogatych rodziców, którzy robili wszystko, żeby zepsuć swoje dzieci.Ponieważ wśród studentów my jedyni mogliśmy sobie pozwolić na pewne - eee.- przyjemności, w naturalny sposób ciążyliśmy ku sobie nawzajem, chociaż - jeśli sięgnę pamięcią wstecz - nawet wówczas niewiele w tym było prawdziwej przyjaźni.Tak się złożyło, że studiowanie przychodziło mi z łatwością, Walter natomiast miał to wszystko gdzieś.W czasie sesji musiałem go ratować.Zakrawa to na żart, ale w rzeczywistości to ja odwalałem całą robotę, podczas gdy on zabawiał się w najlepsze.Nie byłem jedynym, któremu narzucał się w ten sposób.Wielu studentom imponowało, że mogą uchodzić za jego przyjaciół, i z radością brali się do odrabiania jego prac pisemnych.Walter, gdyby musiał, potrafiłby oczarować swoją osobą samego diabła.I dość często musiał.Ileż to razy wymówił się przed spędzeniem tygodnia w więzieniu za jakieś drobne wykroczenia; widziałem nawet, jak Walter - by tak rzec - owinął sobie wokół palca samego dziekana.Och, ale niezmiennie pozostawałem jego lojalnym przyjacielem.Dzieliłem się z nim wszystkim, co miałem, także kobietami - uważałem nawet za zabawną sytuację, gdy będąc na randce, spotykałem Waltera, po to tylko, by on zabrał moją dziewczynę do siebie do domu.Gdy byliśmy na ostatnim roku studiów, nastąpił krach.Dla mnie nie miało to większego znaczenia, bo mój ojciec spodziewał się kryzysu i jeszcze się na nim wzbogacił.Ojciec Waltera myślał, że jakoś przetrzyma, i poszedł na dno.Był jednym z tych, którzy popełnili samobójstwo tamtego dnia.Walter, rzecz jasna, załamał się kompletnie.Wpadł w czarną rozpacz i pił na umór.Pogadaliśmy sobie wtedy poważnie; zamierzał natychmiast porzucić szkołę, ale przekonałem go, by przyjął moje pieniądze i ukończył studia.Gdy się nad tym zastanowić, nigdy w życiu nie zwrócił mi tamtej pożyczki.To jednak nie ma znaczenia.Po ukończeniu studiów wszedłem do interesu mojego ojca, a po jego śmierci przejąłem firmę.W tym samym miesiącu zjawił się Walter.Wpadł z wizytą - i został na posadzie, mimo że ani przez moment nie zwodził mnie co do prawdziwego celu odwiedzin.Dostał to, po co przyjechał, i w pewnym sensie było mi to na rękę.Zatrudniłem zmyślnego biznesmena.Jego kariera w świecie finansów była zaiste zawrotna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •