[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Co złego ci zrobiłem?Anioł zignorował to inteligentne pytanie i wyciągnął rękę.Na dłoni pojawiła się postać kobiety.– To twoja przyszła małżonka.– Postać zaczęła się obracać.– Może nie jest Miss Universum, ale w sumie niebrzydka.– Spojrzał na nadgarstek.– Mam jeszcze sporo do roboty, więc zacznij się pakować.– Nigdzie nie idę.– Aleksander, choć wciąż zaszokowany, stanął okoniem.– A już o ślubie to w ogóle nie ma mowy.– Pod tym względem był absolutnie nieugięty.W pokoju zapadły egipskie ciemności, jedynym jasnym elementem był Gabriel – zdawało się, że z rozpostartymi skrzydłami wypełnia cały salon.Uniósł obie ręce i rozżarzył dłonie.– Jak śmiesz, śmiertelniku! – Głos grzmiał niczym spiżowy dzwon.– Albo poślubisz tę kobietę, albo skażę twoją duszę na wieczne potępienie!Aleksander już miał się przestraszyć, gdy przypomniał sobie rozmowę z Belem.Natychmiast się uspokoił, założył nogę na nogę i zapytał:– Znasz jeszcze inne sztuczki?Zaskoczony anioł opuścił ręce.W salonie znowu zrobiło się jasno.– Nie zadziałało?Remington zaprzeczył ruchem głowy.Gabriel westchnął, zwinął skrzydła i usiadł w fotelu.Dopiero wtedy spojrzał na zwłoki, spiął się i ze złością zacisnął pięści.Wciągnął powietrze przez nos.– Belial, prawda?– Tak, i zrobił coś z nieboszczykiem.– stwierdził z nutą rezygnacji.– Mógłbyś.?Tym razem to Gabi pokręcił głową.– Jest na nim pieczęć Beliala, a nasze moce się znoszą.– To może, cholera, odwrócisz przynajmniej tę sztuczkę z whisky?Anioł machnął ręką i podszedł do barku.Wzrokiem znawcy powiódł po baterii butelek i wyciągnął Chivas Regal.– Tobie też nalać? – zapytał uprzejmie.Zapadła cisza.Powoli sączyli złocisty trunek, oceniając w myślach swoje szanse w negocjacjach.Aleksander uznał, że ma zdecydowaną przewagę, a chcąc jeszcze bardziej ją zwiększyć, w milczeniu czekał, aż gość zacznie.Gabriel westchnął.– Nie wiem, co ci powiedział Bel, ale na twoim miejscu bym mu nie wierzył.W końcu diabły są mistrzami w omamianiu ludzi – zaczął trochę nieprzekonująco.Aleksander zbył tę kwestię milczeniem.Nie bardzo podobał mu się pomysł ze ślubem, może to nie więzienie, ale.– Dlaczego chcesz, żebym się ożenił, i to z konkretną kobietą? – zapytał z ciekawością.– I co z tego będę miał?Gabriel popadł w zadumę.– To dość skomplikowane – odparł w końcu.– Nie szkodzi, mamy czas.– Niech ci będzie.Jakieś sto lat temu Izajasz rozpoczął inwentaryzację swoich papierów.Wiesz, wspomnienia, proroctwa i tak dalej.Nigdy nie był zbyt systematyczny, a ponieważ nie chciał używać komputerów, zrobił się niezły bałagan.– Wzruszył ramionami.– W końcu to starotestamentowiec.Tłumaczyliśmy mu, ale gdzie tam, uparł się i już.Nawet nie pozwolił sobie pomóc.Mniejsza z tym.W każdym razie, tydzień temu z rozwianą brodą przemknął obok Tronów, wrzeszcząc „heureka!” i złapał Szefa za rękę.Ale się Tronom oberwało.– Gabi uśmiechnął się do wspomnień.– Stał tam, trzymając Szefa za rękę, wymachiwał jakimiś papirusami i wrzeszczał.Ma szczęście, że oprócz nieskończonej dobroci Szef dysponuje nieskończoną cierpliwością.No, ale ad meritum.Okazało się, że istnieje proroctwo zapowiadające nowego proroka i wojownika niebios, który ma się zrodzić w dwudziestym pokoleniu z ciebie i tej kobiety.Teraz rozumiesz?Aleksander przez chwilę rozmyślał nad tym, co usłyszał.– Upewnijmy się, czy dobrze rozumiem.Jakiś stuknięty pryk wygrzebał śmieszny kawałek papieru i z tego powodu ja mam się żenić? Zwariowałeś?Gabriel nastroszył się i zrobił obrażoną minę.– Nie jakiś tam pryk, tylko prorok, odrobinę szacunku proszę.Lepiej mnie nie wkurzaj, bo.– znacząco zawiesił głos, wstał i od niechcenia machnął skrzydłem, powodując małą katastrofę w umeblowaniu.Remington momentalnie spasował, zdając sobie sprawę, że przegiął.Bel miał rację, odradzając wkurzanie Gabiego.– W porządku, przepraszam.Poniosło mnie – powiedział pojednawczo.– Po prostu, jak na mnie to za dużo na raz.Usiądź, proszę.Miej litość nad znerwicowanym człowiekiem.– I jego meblami, ale tego już nie dodał.Rozchmurzony anioł usiadł w fotelu.– No to się pakuj.– Zaraz, zaraz.To wcale nie oznacza, że się zgadzam.– A widzisz jakieś inne wyjście?– A może byście tak wszyscy razem zostawili mnie w spokoju?– Odpada.Zresztą masz spory problem.– Gabi znacząco łypnął na zwłoki.– Przecież nie możesz nic z tym zrobić.– Z tym nie.Ale co powiesz na nowe życie? Nowa tożsamość, wierna kobieta u boku.Może nawet przymkniemy oko na ten drobny incydent i kilka wcześniejszych.Aleksander, wytrawny negocjator, poczuł sprzyjające wiatry.– Wiesz, wystarczy, że zagrożę Belialowi przyjęciem twoich warunków.– Z przyjemnością zauważył grymas na twarzy Gabiego.– Z pewnością będzie skłonny zlikwidować ten problem.I nie będę zmuszony się żenić.Poza tym, podoba mi się moje mieszkanie i praca.A tak z ciekawości, skąd wiesz, że kobieta się zgodzi?– Zgodzi się, jest porządną katoliczką.To już załatwione – odparł anioł z dużą pewnością siebie.– I daruj sobie tę próbę szantażu.Może sam wezwę policję?– Wtedy nic nie zyskasz.– Aleksander robił dobrą minę do złej gry.– Może i nie.Ale, widzisz, jesteśmy nieśmiertelni i z pewnością kiedyś pojawi się druga szansa.A ty? Następne parędziesiąt lat może być naprawdę paskudne.– I pozwolisz wygrać piekłu? Nie chce mi się wierzyć.– Przekonajmy się.– Gabriel wstał i podszedł do wideofonu.– Jaki numer ma policja?Remington gorączkowo szukał rozwiązania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •