[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czas jakiœ polowali na wilki, ³owilibie³uchy przy brzegach Orrth, a przewa¿nie w³Ã³czyli siê bez celu po okolicy.Póki nie znaleŸli sobie lepszej rozrywki.Czerwienieæ nigdy nie dowiedzia³ siê, kto pierwszy wpad³ na ów œwietny pomys³:ani Wark, ani KoŸli P³aszcz nie chcieli wyjawiæ tajemnicy.Doœæ, ¿e kilkatuzinów na­rwanych szczeniaków zaczê³o ni st¹d, ni zow¹d t³uc Pomorców.Narybackich ³odziach wyprawiali siê na pomorckie wysepki, pó³nocnym obyczajempodpalali nock¹ osa­dy, a w przyp³ywie animuszu potrafili uderzyæ i nawoj­skowy garnizon.Wszelkie wêdrówki sta³y siê nagle dla Pomorców bardzoniebezpieczne, a kilka statków rozbi³o siê przy czerwienieckim brzegu po tym,jak ktoœ rozpali³ na ska³ach fa³szywe ogniska.Napadali podstêpnie jak dzikiepsy, k¹sali i uciekali do grodziszcza.Na pó³nocy zaczynano ich nazywaæ wilcz¹kohort¹.Zabawa by³a przednia - choæ ludzie Zird Zekruna wpa­dali w coraz wiêksz¹wœciek³oœæ - póki szczeniaki nie wy­bra³y siê na prawdziw¹ wyprawê.Lód trzyma³mocno, wiêc umyœlili sobie, ¿e przekradn¹ siê Przesmykiem Sokolnickim na samPomort.Na szczêœcie któryœ wyda³ siê przed s³u¿ebn¹.Zaniepokojona dziewczynaopowiedzia³a o wszystkim klucznicy, a Czerwienieæ niezw³ocznie wys³a³ m³odzikomna odsiecz w³asn¹ dru¿ynê.- I co my teraz zrobimy? - powtórzy³ ch³opak.- Wasi Pomorców precz odrzucili,ale ci wiedz¹ ninie, gdzie siedzim.Czerwienieæ poci¹gn¹³ ose³k¹.Topór zaœpiewa³.- Zostawcie¿ wreszcie toporzysko! - ¿achn¹³ siê ze z³o­œci¹ KoŸli P³aszcz.-Rady mi trzeba!- Ano trzeba - zgodzi³ siê flegmatycznie Czerwienieæ.- Tyle ¿e nierych³o o ni¹prosiæ przychodzisz.Nie radzi³eœ siê mnie, kiedyœ gromadê durnych dzieciakówjudzi³.Ani wtedy, kiedyœcie na t¹ niedorzeczn¹ wyprawê szli.Ciebie Sorgochroni.A co z innymi?- Mnie siê widzi - klucznica grzeba³a o¿ogiem w pale­nisku - ¿e rych³o Pomorcyna Czerwienieckie Grody uderz¹.- Trzeba obronê gotowiæ - przytakn¹³ ch³opak.- Trochê póŸno - mrukn¹³ Czerwienieæ.- Trzeba juki na drogê pakowaæ.- Nie od razu siê przedr¹! - zaprzeczy³ zapalczywie ch³opak.- Zd¹¿ymy wici pos¹siadach obes³aæ.- Ja nie o Pomorcach mówiê - wzruszy³ ramionami Czerwienieæ - tylko osinoborskim kniaziu.O Krobaku.- O Krobaku? Ojcu Warka?- Jak ci siê zdaje - Czerwienieæ od³o¿y³ topór i popa­trzy³ ch³opakowi prosto woczy - czemu on Warka z dwo­ru odes³a³? Czemu wyprawi³ syna do dziczy, gdzieani obyczajów dwornych, ani zabaw przynale¿nych nastêpcy tronu nie dostaje? Dlakaprysu?- Nie wiesz - pokiwa³ g³ow¹.- To ci rzeknê.KniaŸ przemyœlny jest i chytryjako liszka, on dla kaprysu ani pch³y nie zdusi.Pos³a³ syna na pó³noc, bo tusiê w ca³ym Sinoborzu najlepsi wojownicy rodz¹.Bo czas takowy idzie, ¿e siêkniaziowskie dziecko za m³odu musi do wojaczki wprawiaæ.I przyjació³ jednaæniezawodnych.Takich, którzy dotrzymaj¹ mu s³owa, kiedy nastanie czas.- Rozumiem - wtr¹ci³ niepewnie ch³opak.- Nic nie rozumiesz! - warkn¹³ Czerwienieæ.- Co mi tu, w tej izbie, rzek³eœ?Rozkaza³em Warkowi.A kto ty je­steœ, ¿eby jemu rozkazywaæ?!- Wark jest synem kniazia - ci¹gn¹³ spokojniej.- I je­œli ma po ojcu w³adaæSinoborzem, nie godzi siê, by s³u­cha³ byle przyb³êdy.Choæby tym przyb³êd¹by³o dziecko z kohorty Org Ondrelssena Od Lodu.KniaŸ nam nie wy­baczy.Nietego, ¿e wygubi³eœ w Sokolnickim Przesmyku dzieci najmo¿niejszych sinoborskichrodów.KniaŸ nie da­ruje, ¿e oni szli za tob¹, nie za jego synem.- Jest jeszcze coœ - klucznica od³o¿y³a pogrzebacz i wy­g³adzi³a fartuch.- Niedzieckoœ, nie czas ci siê w Czerwienieckich Grodach przyczajaæ.Bo tyledopniesz, ¿e osi¹­dziesz w jakimœ grodku z k³Ã³tliw¹ niewiast¹ i gromadk¹umorusanych bachorów, co siê bêd¹ z psami pospó³ek w popiele bawiæ.Nie wiem.Mo¿e ci siê spodoba - uœmie­chnê³a siê krzywo.- Mo¿e nawet od œwiêtaprzydybiesz gdzieœ Pomorca albo dwóch i flaki im wyprujesz.- £acniej oni ciebie przydybi¹ - wtr¹ci³ Czerwienieæ.-Do wojaczki prócz chêcirozumu trzeba.- Po mojemu - mówi³a stara - to nadszed³ czas na po­³udnie poci¹gn¹æ.Jeszczetam twój stryj, Jastrzêbiec, przewodzi rebelii na Pó³wyspie Lipnickim.I maszsiostrê, któr¹ Wê¿ymord wywióz³ nad Cieœniny Wieprzy.- Pojadê z wami.- W na wpó³ uchylonych kuchennych drzwiach sta³ Wark.Rêkêmia³ ciasno obwi¹zan¹ szmatami.- Nie, nie pojedziesz - spokojnie odpowiedzia³ Czer­wienieæ.- Wrócisz do ojca.I ani s³owem nie piœniesz, coœ tu us³ysza³.Bo zgadujê, ¿e doœæ pods³ucha³eœ.M³ody kniaŸ podrzuci³ g³ow¹.Jak KoŸli P³aszcz, by³ odziany na pó³nocn¹ mod³ê,zaœ w³osy, zwyczajem wojow­ników, splata³ w dwa siêgaj¹ce ramion warkocze.Aletwarz mia³ bardzo m³od¹, prawie dziecinn¹, z rzadkimi kêpkami jasnych k³aczkówna brodzie.- Wszystko s³ysza³em - przyzna³ hardo.- Ale durny nie jestem i ¿alnickiegopisma te¿ mnie dobrze wyuczono.Wiem, co za miecz na plecach nosisz - rzuci³KoŸlarzowi przepraszaj¹ce spojrzenie.- Znam s³owa na nim wyryte.Przecie¿ niewyda³bym kuzyna.- Siostrzeñca - poprawi³a klucznica.- Co?- Jest ci siostrzeñcem - wyjaœni³a oschle.- Starszym ³adnych kilka lat, alesynem twojej rodzonej siostry.Twój ojciec wczeœnie zabra³ siê do p³odzeniadzieci.- Wszystko jedno! - nikn¹³.- Siostrzeñca te¿ bym nie wyda³.- Nie sk³adaj obietnic, dziecko - upomnia³a go z drwi­n¹.- Zw³aszcza takich,których potem mo¿esz ¿a³owaæ.Bo kniaziowi nie przystoi.Pryszczate oblicze Warka gwa³townie pokraœnia³o.Wy­mamrota³ pod nosem coœokrutnie plugawego i uciek³ z izby.- Wark nigdy by.on nigdy.- zaj¹kn¹³ siê KoŸli P³aszcz.- To niegodziwe,coœcie rzekli.niesprawiedliwe.- Wiedzia³am, ¿e z tej komitywy z kniaziowskim szczeniêciem nieszczêœcie siêmusi trafiæ - skrzywi³a siê klucznica, - ¯e sobie dzieciak pañskimi durnotamig³owê nabije.Niegodne, niesprawiedliwe, a¿ zêby cierpn¹ od s³uchania.Mo¿e ciWark obietnic dochowa, synu.Pier­wsza mu siê wtedy pok³oniê.Ale jak d³u¿ej pobo¿ym œwiecie pochodzisz, wiêcej zobaczysz, wtedy sobie o spra­wiedliwoœcipogwarzymy.Na razie pójdê ci gacie i koszu-liny przygotowaæ.A i Warkowiprzyda siê kniaziowski ty­³ek na drogê opatrzeæ! - Zebra³a spódnicê iwymaszerowa³a majestatycznie.- To ju¿ teraz ruszaæ mamy? - cokolwiek ¿a³oœnie spy­ta³ ch³opak.- Takznienacka?- A co ¿eœ chcia³? - zniecierpliwi³ siê Czerwienieæ.-Fanfar?Przez ca³y dzieñ Czerwienieæ nielitoœciwie pogania³ ko­nie i wiedzia³, ¿ech³opak ledwo trzyma siê w siodle [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •