[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale.- Zadne ale.Koniec z mechanizmami.Zrozumialas, moja panno?- Zrozumialam.Nad siegajacymi od Cape Cod po Luizjane i od Florydy po Kanade lasami bielalcienki sierp ksiezyca.Nad glowami czarownic bezszelestnie przelecial lelek.- Kiedys - lagodnie przerwala milczenie Dorothy Sutton, gladzac kasztanowatewlosy Verity Clarke - kiedys bedziesz miala córki, moja panno.Córki, nastepnepokolenie amerykanskich czarownic.Wazne jest, by Moc, która im przekazesz wdziedzictwie, byla moca prawdziwa i pozyteczna.Nie chcialabys chyba, byjedynym, co twe córki umieja, bylo psucie jezdzacych wehikulów? Nie chcialabystego, prawda? Dlatego musisz sie uczyc.I wyzbyc zlych nawyków.- Tak, babko.Rozumiem.- Wracajmy wiec.Zglodnialam bardzo.- Oooo, i ja tez!Wolno schodzily po zboczu, wsród ostów i wysokich traw.Schodzily ku osadzie,smacznie pachnacej dymami z kominów.- Babko?- Slucham.- Czy dla mnie, jak dorosne, tez zlapiemy meza?- Oczywiscie.- A jak zaden nie przyjdzie?- Zawsze jacys przychodza, Verity.Zawsze.W dole, wsród wiazów, polyskiwal srebrem nurt Mischief Creek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •