[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A mo¿e tam nie by³o ¿adnych koœci.Mo¿e to by³.jak to siê nazywa? Aha,bezkrêgowiec.Coœ, co nie ma koœci.Czy na Fiorinie ¿y³y i takie stworzenia?Bêdzie musia³ to sprawdziæ, albo, jeszcze lepiej, zapytaæ Clemensa.Medykpowinien wiedzieæ.Zwinie skórê i zaniesie j¹ do ambulatorium.Mo¿e zrobi³jakieœ odkrycie, znalaz³ skórê nie znanego dot¹d zwierzêcia.To by dobrzewygl¹da³o w jego aktach.Tymczasem jednak nie posuwa³ siê naprzód z prac¹.Odwróci³ siê i wypali³ dwiegrudy osadu spoczywaj¹ce w dolnej prawej krzywiŸnie kana³u.W tej w³aœniechwili us³ysza³ ha³as.Zmarszczywszy brwi wy³¹czy³ i zabezpieczy³ laser, poczym odwróci³ siê, by spojrzeæ za siebie.Ju¿ niemal uzna³, ¿e by³ to tylkowytwór wyobraŸni, gdy us³ysza³ po raz drugi jakiœ mokry, chlupocz¹cy dŸwiêk.Kilka metrów dalej w kanale znajdowa³a siê trochê wiêksza wnêka, w którejniegdyœ sk³adowano zapasy i narzêdzia.Powinna byæ teraz pusta.Oczyszczono j¹- zapasy przeniesiono w inne miejsce, a narzêdzia zabra³ opuszczaj¹cy planetêpersonel techniczny.Jednak¿e w miarê jak siê zbli¿a³, bulgocz¹cy odg³os stawa³siê coraz g³oœniejszy.Musia³ siê schyliæ, by zajrzeæ do œrodka.¯a³uj¹c, ¿e nie ma latarki, zmru¿y³oczy w odbitym blasku padaj¹cym z kana³u.Coœ tam siê rusza³o, niewyraŸnykszta³t w ciemnoœci.Stworzenie, które zgubi³o skórê? Jeœli tak by³o i jeœlizdo³a schwytaæ je ¿ywcem, by³ pewien, ¿e Towarzystwo udzieli mu oficjalnejpochwa³y.Mo¿e jego nieprzewidziany wk³ad w dogorywaj¹c¹ fioriñsk¹ naukê bêdziewart parê miesiêcy jego wyroku.Oczy przyzwyczai³y siê do s³abego oœwietlenia.Widzia³ teraz wyraŸniej.Dostrzeg³ g³owê osadzon¹ na szyi.Stworzenie wyczu³o jego obecnoœæ i zwróci³osiê ku niemu.Zamar³, niezdolny siê poruszyæ.Wyba³uszy³ oczy.P³yn wytrysn¹³ nagle zwartym, skoncentrowanym strumieniem z paszczybezkszta³tnego potwora.Uderzy³ sparali¿owanego wiêŸnia prosto w twarz.Gazbuchn¹³ z sykiem z cia³a rozpuszczaj¹cego siê w zetkniêciu z silnie ¿r¹c¹ciecz¹.Murphy zatoczy³ siê do ty³u z krzykiem, szarpi¹c rêkoma sw¹rozpuszczaj¹c¹ siê twarz.Dym bucha³ z jego zaciœniêtych palców, gdy cofa³ siê od wnêki na chwiejnychnogach.Odbi³ siê najpierw od jednej œciany, a potem od drugiej.Nie myœla³ otym, dok¹d idzie ani gdzie siê znajduje.Nie móg³ myœleæ o niczym oprócz bólu.Nie pomyœla³ o wentylatorze.Gdy wpad³ na wielkie ³opaty, pociê³y go natychmiast na strzêpy, rozpryskuj¹c nametalowych œcianach kana³u krew i poszarpane kawa³ki cia³a.Odnalezienie gozajê³oby jego dawnym przyjacio³om sporo czasu, gdyby nie fakt, ¿e czaszkaugrzêz³a akurat pomiêdzy jedn¹ z ³opat a os³on¹.Zadzia³a³ wy³¹cznikbezpieczeñstwa, który unieruchomi³ mechanizm.Silnik zatrzyma³ siê, a w œladza nim ³opaty.W dalszej czêœci korytarza milcz¹cy dot¹d wentylator przej¹³automatycznie zadania wy³¹czonego.Potem w bocznym szybie ponownie zapanowa³a cisza, nie licz¹c odleg³ego, ledwies³yszalnego odg³osu, który wydobywa³ siê z wnêki s³u¿¹cej ongiœ jako sk³ad.Wpobli¿u nie by³o jednak nikogo, kto móg³by us³yszeæ ten ohydny, miaucz¹cysyk.Kwatera Clemensa by³a luksusowa w porównaniu z pomieszczeniami innychwiêŸniów.Mia³ dla siebie wiêcej miejsca i, jako technik medyczny oœrodka,posiada³ dostêp do pewnych wygód, których odmawiano jego towarzyszom.Pomieszczenie by³o jednak wygodne tylko w porównaniu z innymi.Nie uzyska³obyaprobaty w najbardziej izolowanej placówce na Ziemi.Mimo to Clemens zdawa³ sobie sprawê ze swej wyj¹tkowej pozycji i odczuwa³ tylewdziêcznoœci, na ile pozwala³a sytuacja.Ostatnia sta³a siê ona bez porównanialepsza ni¿ zwykle.Ripley poruszy³a siê pod ko³dr¹ na ³Ã³¿ku.Przeci¹gnê³a siê i rzuci³a spojrzeniena sufit.Clemens sta³ po drugiej stronie pokoju, pobli¿u wbudowanych w œcianêmebli.Spomiêdzy warg zwisa³ mu zapalony narkopapieros.Nalewa³ coœ ciemnego imocnego do szklanki.Po raz pierwszy widzia³a go bez s³u¿bowego kaptura.Numerwytatuowany z ty³u ogolonej czaszki by³ wyraŸnie widoczny.Odwróciwszy siê dostrzeg³, ¿e patrzy na niego i wykona³ gest pojemnikiem.- Przykro mi, ¿e nie mogê zaoferowaæ ci drinka, ale bra³aœ leki.Przymru¿y³a oczy.Co to jest tym razem?Zdziwi³abyœ siê.Nie w¹tpiê.- Uœmiechnê³a siê.- Ju¿ raz mnie zaskoczy³eœ.- Dziêkujê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]