[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Drudzy takiego wesela nie wyprawiaj¹! - szepnê³a Boles³awowa.- A ma³o nieboszczyk ostawi³, co?- Maj¹ siê czym pocieszaæ, maj¹.- Gotowych pieniêdzy te¿ sporo chapn¹æ musieli.- Kowal wyrzeka, co by³y i pono siê kajœ podzia³y.- Narzeka, a dobrze je musia³ schowaæPogadywa³y z cicha miêdzy sob¹ kobiety, wyskrzybuj¹c miski do czysta i strzeg¹csiê Hanki, która nieustannie baczy³a, bych której czego nie zbrak³o; zaœ poch³opskiej stronie organista, napity ju¿ Ÿdziebko, dŸwign¹³ siê nad sto³em i zkieliszkiem w garœci j¹³ wypominaæ nieboszczyka tak górnie i z takimi³aciñskimi przepowiadkami, ¿e chocia nie bardzo wyrozumieli, ale p³akaæ siêwszystkim chcia³o kiej na tym kazaniu.Gwar siê ju¿ podnosi³ i gêby czerwienia³y, ¿e to flacha czêsto kr¹¿y³a i szk³ogalanto brz¹ka³o, to ju¿ niejeden omackiem szuka³ kieliszka i drug¹ rêk¹ kumaobejmowa³ za szyjê be³kocz¹c sko³cza³ym ozorem.Zaœ poniektóry jeszcze niekiedywyci¹gn¹³ tê ¿a³obn¹ nutê i wypominaæ próbowa³, ale ju¿ nikto nie wtórowa³ nis³ucha³, wszyscy bowiem gwarzyli stowarzyszaj¹c siê do upodoby, œwiarcz¹c sobieprzyjacielstwa i raz w raz przepijaj¹c, a co skorsi do kieliszka wymykali siêchy³kiem i wiedli ku karczmie Tylko jeden Jambro¿ by³ dzisia zgo³a niepodobnydo siebie.Juœci, co pi³ tyla co i drugie, a mo¿e i wiêcej, gdy¿ sam siêprzymawia³ o gorza³kê, ale siedzia³ kajœ w k¹cie srodze zwarzony, oczy ciêgiemprzeciera³ i ciê¿ko wzdycha³.Tr¹ci³ go któryœ i na ucieszne powiadki wyci¹ga³.- Nie ruchaj mê, bom ¿a³osny! - odburkn¹³ - pomrê wnet, pomrê.Psi po mniejeno zawyj¹ i baba w garnek rozbity zadzwoni - mamrota³ p³aczliwie.- Jak¿e,to¿ przy chrzcie Macieja by³em!.Na jego weselu tañcowa³em! Ojców jegochowa³em! Dobrze pamiêtam! Mój Jezu, i tylachno ju¿ ró¿nego narodu oklepa³em,tylum ju¿ przedzwania³.A teraz pora na mnie!.Podniós³ siê nagle i wyszed³ prêdko do sadu; Witek potem powiedzia³, jako starysiedzia³ za cha³up¹ do póŸna i p³aka³.Juœci, co siê nim nikto nie zaturbowa³, ka¿den bowiem mia³ dosyæ swoichturbacji, a przy tym ju¿ na samym zmierzchu przyszed³ najniespodzianiej ksi¹dzwraz z dziedzicem.Proboszcz pociesza³ ³askawie sieroty, g³aska³ dzieci, a zgwarzaj¹c siê zgospodyniami chêtliwie nawet popija³ herbatê, któr¹ mu Józka poda³a, zaœdziedzic pogadawszy z tym i owym o ró¿noœciach, wzi¹³ od kowala kieliszek,przepi³ do wszystkich i powiedzia³ do Hanki:- Jeœli komu ¿al Macieja, to mnie z pewnoœci¹ najwiêcej, bo ¿eby teraz ¿y³, tobym siê ze wsi¹ ugodzi³ dobrowolnie.Mo¿e i da³bym, czegoœcie pierwejchcieli!.- ozwa³ siê g³oœniej tocz¹c doko³a oczami.- Ale mam to z kimpomówiæ? Przez komisarza nie chcê, a ze wsi nikt pierwszy siê nie zg³asza!.S³uchali w skupieniu, rozwa¿aj¹c ka¿de jego s³owo.Mówi³ jeszcze coœ niecoœ i zagadywa³, ale jak do tego muru, ¿aden bowiem nieda³ siê za ozór poci¹gn¹æ i nawet pyska nie ozwar³, jeno przytakiwali skrobi¹csiê po ³bach a spozieraj¹c po sobie znacz¹co, ¿e widz¹c, jako nie poredziprze³amaæ tej czujnej ostro¿noœci, wywo³a³ ksiêdza i poszli odprowadzeni ca³¹hurm¹ a¿ w op³otki.Po ich odejœciu jêli siê dopiero dziwowaæ a g³owiæ wielce.- No, no, ¿eby sam dziedzic przyszed³ na ch³opski pogrzeb.- Potrzebuje nas, to bakê œwieci - powiedzia³ P³oszka.- A czemu to nie mia³ przyjœæ z dobrego serca, co?- broni³ K³¹b.- Lata masz, aleœ rozumu nie nabra³.Kiedy¿ to dziedzic przyszed³ do wsi zprzyjacielstwem, kiedy?- Coœ w tym byæ musi, ¿e tak zgody szuka!- Ano co, ¿e mu jej potrza barzej niŸli nam.-.A my mo¿emy se poczekaæ, mo¿emy! - wo³a³ pijarzy Sikora.- Wy mo¿ecie, ale drugie nie mog¹! - wrzasn¹³ zeŸlony Grzela, wójtowy brat.Jêli siê ju¿ k³Ã³ciæ a przemawiaæ, bo jeden prawi³ swoje i drugi te¿ swegodowodzi³, a trzeci obu siê przeciwi³ zaœ insi mamrotali:- Niech odda bór i ziemiê, to zrobim zgodê.- Nie potrza zgody, nowe nadzia³y przyjd¹, to i tak wszystko bêdzie nasze.Niech psiachmaæ z torbami pójdzie za krzywdê nasz¹.- ¯ydy go dusz¹, to ch³opów o pomoc skomle.- A przódzi to ino wiedzia³ krzyczeæ: z drogi, chamie, bo batem!- Mówiê wama, nie wierzta dziedzicowi, bo ka¿den z nich jeno zdradê ch³opskiemunarodowi gotuje - wo³a³ któryœ barzej napity.- S³uchajta no, gospodarze! - zakrzykn¹³ naraz kowal.- Powiem wam m¹dre s³owo:jak zgody dziedzic chce, to potrza z nim tê zgodê zrobiæ i braæ, co siê da, nieczekaj¹c gruszków na wierzbie.Na to powsta³ Grzela, wójtów brat, i zawo³a³:- Œwiêta prawda! ChodŸta do karczmy, tam siê naradzim.- A ja stawiam la ca³ej kompanii - doda³ ochotnie kowal [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •